W lipcu tego roku przeszłam operację usunięcia piersi z biopsją wartownika, węzły chłonne bez przerzutów. Guz wielkości 17x13 mm. T1NOMO. Her2+3, ER 7/8, PR 6/8. Pani onkolog zaleca 6 cykli chemii EC, herceptynę i hormonoterapię zoladexem i tamoksifenem. Czy w moim przypadku nie da się uniknąć chemii? Pani doktor twierdzi, że wszystkie te formy terapii są standardową profilaktyką po chirurgicznym usunięciu guza. Przyznam, że mam obawy przed tak silną profilaktyką, zwłaszcza przed chemioterapią, która trochę przypomina mi walkę z komarem za pomocą dział artyleryjnych. Pani dr na moje obawy odpowiada, że można przyjąć tylko terapię herceptyną i hormonoterapię, ale nie wykorzystam wtedy wszystkich możliwości w walce z chorobą. Czy Pan doktor też uważa, że chemioterapia to konieczność? Czy rezygnując z niej bardzo zmniejszam swoje szanse na pokonanie choroby?