Kontynuacja pytania "Jakie powinno być zastosowane leczenie - cd." z 30 września 2016 r.
Czuję się jak w biegu z przeszkodami.
Jestem już po doszczętnym usunięciu pachowych węzłów chłonnych, po BCT i procedurze węzła wartowniczego. Czekałam na wynik badania histopatologicznego i informację czy ew. przerzuty znaleziono w więcej niż dwóch spośród wszystkich wyciętych węzłów tej pachy.
Czytam wynik i zgłupiałam.
Cytuję: "Do badania nadesłano: Tkankę chłonną lewego dołu pachowego, materiał o wymiarach ok. 7x6x3 cm, w ocenie makroskopowej z licznymi ogniskami ziarniny resorpcyjnej ale bez węzłów chłonnych. Mikroskopowo widoczna tkanka tłuszczowa i łączna z ziarniną resorpcyjną, bez zmian nowotworowych, wśród tych tkanek 4 małe węzły chłonne bez zmian nowotworowych".
Skupiam się na sformułowaniach "bez zmian nowotworowych". Czy jednak wynik ten pozwala na jednoznaczne stwierdzenie: "Koniec. Więcej nie ma. Naświetlamy i łykamy hormony"? Czy może powinna zostać przeprowadzona dalsza diagnostyka (jaka?)? Niepokoi mnie ryzyko "zaniechania" i skutków taktyki "głowa w piasek".
Byłabym wdzięczna za radę.