Tekst konkursowy: Goja66
mgiełka (offline) |
Post #1 23-02-2019 - 16:20:03 |
Radom |
Bajka o światło-cieniu...
Bajka jak to bajka zaczyna się zawsze tak samo: dawno... dawno temu... I słusznie - bo to dawno było... we wrześniu 2017 roku... czyli całe lata świetlne... Wtedy dzień jeszcze był dniem, noc jeszcze była nocą... wszystko miało swój rytm... była zima... i wiosna... i lato... i miała zacząć się jesień wkrótce, czyli normalnie... nikt tego nawet nie zauważał... bo tak było zawsze… To było stałe i nawet troszkę monotonne i odrobinę nudne… Ale słonko świeciło kiedy miało świecić... i deszcz padał czasem (czasem za często i za długo, ale wiadomo - deszcz jak kot - żyje swoim życiem...). I czasem zimą (ale rzadko już) był śnieg i mróz... I wszystko było tak jak miało być... Dzień mijał za dniem... Czasem fajny... czasem trudny i nudny... ale żywioły pogodowe się równoważyły i pokazywały jaka pora roku właśnie nastała... To, że nie wszyscy to zauważali - no wiadomo... to trudne... jak się tak biega i biega nie wiadomo czasem za czym... Tylko na małym, miejskim ryneczku było widać ślad pory roku... A bo to pęczek koperku był jakiś bardziej okazały i pachniał jak dawno nie pachniał... i bób staniał... i owoce jakieś takie bardziej zarumienione… i pomidory smakowały jakoś bardziej i był też czas na urlop w słońcu Hiszpanii - bo gdyby u nas zabrakło już słonka - to tam we wrześniu jeszcze można się nim nacieszyć… I była sobie dziewczynka (to jest bajka - czyli nie mogę napisać, że była kobieta - więc może, żeby brzmiało dalej bajkowo - ustalmy, że to była dziewczyna)... i wszystko działało tak jak powinno... Dzień był jeszcze długi i słoneczny. Noc krótka i gwiaździsta służyła do siedzenia, czasem przy lampce wina, zazwyczaj w dobrym towarzystwie, grill palił się niemal codziennie… Przecież było jak zawsze... Troszkę to nudne i powtarzalne - ale swojskie i znajome... I spokojne... i do ogarnięcia... Słońce jeszcze było wysoko - to dopiero był 6 września... Niestety powrót z Hiszpanii był już deszczową nocą i zimno i drętwo jakoś się zrobiło nagle... I jakoś tak dreszcze biegały po ciele dziewczyny ....Ale wiadomo noc… ciemno, buro i deszczowo... Jutro na pewno wstanie lepszy, ciepły dzień... 7 września też był bury... i zimny - to i dziewczyna się otulała kocem szczelniej niż zwykle... Taka aklimatyzacja troszkę na siłę - bo Hiszpania żegnała słońcem... A jak się już tak otuliła - to poczuła, że prawa pierś grzeje jakoś bardziej jakby chciała nadrobić zimno i cień poza oknem i poza kocem... Jakby nagle chciała ogrzać cały świat... No, to dziewczyna sprawdziła o co tej piersi chodzi... I dlaczego tylko jedna nagle chce ogrzać wszystko... I wtedy słońce, którego i tak nie było na niebie, zaszło gdzieś daleko, daleko, daleko... Nastał cień... Cień nie był od razu straszny i zimny... ale powolutku rósł w siłę... robił się co raz większy, bardziej mroczny, ciemny, smutny... Dziewczyna jeszcze chciała rozgonić te gradowo - burzowe chmury... ale już czuła, że cień jest górą... Poczuła, że zaczyna grać z nim w jakąś grę… Nie ona to zaczęła - zaczął cień... Jeszcze liczyła, że przy pomocy wszechwiedzącego magika, co to ma magiczną głowicę USG - jakby różdżkę trochę - rozgoni chmury i znowu będzie piękny wrzesień... Ciepły, złoty i grzybowy... Nie doliczyła się... Magik bardzo się starał, machał różdżką i zaklęcia różne odmawiał razem z dziewczyną... A dziewczyna jak nigdy w życiu wierzyła, że jutro już musi też wrócić słońce... Nie wróciło... Cień tylko urósł... i zaśmiał się szyderczo.. jakby mówił: "mam cię”. I od tego dnia cień czuł się co raz lepiej… Wprost przeciwnie do dziewczyny... Cień ukradł jej dzień i tak samo bezczelnie skradł noce... Nic już nie było takie samo... Cień rósł i rósł… i kradł co raz więcej... Właściwie nie kradł - przychodził jak po swoje... zabierał powolutku wszystko... Zabrał dni i zabrał noce… zabrał włosy i zabrał siłę... Jak pijawka - ssał wszystko co było jeszcze żywe... Energię, wiarę, nadzieję... tylko do miłości nie umiał się dobrać... Do miłości i do przyjaźni nie dostał się...nie wlazł... nie zjadł... nie mógł... Bo chłopak dziewczyny - powiedział, nie ma takiego cienia, żeby mi Ciebie zabrał... Ja cię obronię... Nie bój się… będę z tobą w tym mroku... i ciemności... Daj mi tylko rękę a ja cię wyciągnę z tego... Razem damy radę… I chłopak powiedział: jeśli cień chce włosy - ok! oddam swoje też. Mogę być łysy jak TY… Damy radę we dwójkę... Dwoje łysych to zawsze więcej niż jedno łyse... I już było łatwiej… chociaż to nie było proste... I przyjaciółka dziewczyny machała rękami i goniła chmury, goniła mrok i chciała i pytała jak ci pomóc..? Tylko powiedz… Dziewczyna sama nie wiedziała... Tym bardziej, że cień nie tylko zrównał dzień z nocą... zabrał sen... dał koszmary i łzy... dał strach... dał wszystko czego nikt by nigdy nie chciał dostać... A oprócz tego, że rządzić zaczął życiem dziewczyny to jeszcze zaczął się sączyć w jej żyły... Kropelka po kropelce... wkradał się powolutku w każdą komórkę, sączył jad bezpośrednio do mózgu... Włosy już dawno zabrał… Zamiast, dawał niemoc i beznadzieję... Odebrał siłę, zabrał smak, dał nudności i czarne myśli... To już była głęboka jesień i był dzień Wszystkich Świętych... I dziewczyna poszła palić światełka tym, którzy już odeszli… jak co roku... Ale nie było tak jak co roku - cień poszedł z nią pod rękę. Jak mężczyzna życia, owszem trzymał silnie, ale nie żeby podtrzymać... Kazał szukać dziewczynie miejsca na cmentarzu... Pokazywał "ładne " nagrobki i ciągle pytał: a jaki ty byś chciała? A czy już jesteś gotowa? A jakie kwiaty lubisz? Dziewczyna nie była gotowa na to, ale nie miała siły cieniowi powiedzieć: idź sobie, zostaw mnie, daj mi spokój... Odejdź!! Dziewczyna miała co raz mniej siły… tylko na kanapie było bezpiecznie i niedaleko wszędzie... i tak żyła w cieniu cienia... Nie miała siły nawet na to, żeby ugotować sobie zupę ogórkową- bo to i wszystko inne stało się trudne... Piła magiczne mikstury z buraka... i pietruszki... zaklinała rzeczywistość... Nadal przegrywała. I co gorsze - musiała kłamać - bo co miała mówić tym, którzy się o nią martwili... no co miała powiedzieć, że nie ma siły żeby żyć, ale też nie ma siły, żeby umrzeć...Ale, że to dość współczesne czasy - zaczęła szukać wsparcia w komputerze. Szukała magii i wsparcia - bo może gdzieś tam są inne dziewczyny opętane cieniem tak jak ona... I znalazła takie tajne stowarzyszenie TYCH co też były albo właśnie są w CIENIU... Cień o nich nie wiedział... No, trochę wiedział - trochę i je straszył - ale one się nie dały... Było ich dużo... A wiadomo, że siła złego na jednego. I jak jest nas dużo i trzymamy się razem, to nikt nas nie podjedzie fałszywie jak sfora wilków. I te inne dziewczyny - nazwijmy je Amazonkami - trochę zaczęły wyprowadzać dziewczynę ze smugi cienia w stronę mocy... w stronę światła... w stronę słońca... Chociaż to jeszcze daleka droga była... oj daleka… To one powierzyły mi tajemnice walki cienia ze światłem... Skoro cień już jest i już tak duży i mocny - musisz mu coś oddać, żeby odszedł... coś twojego, ważnego dla ciebie. Bo bez ofiary on cię nie opuści, będzie nadal silny i wielki i będzie cię truł swoim oddechem... Dziewczyna bała się ale pomyślała - oddam to co mam najbliżej serca, niech on sobie tylko idzie... Niech idzie precz... Była wystraszona, ale nie głupia... skoro ma coś oddać cennego - pomyślała nie oddam miłości, nie oddam przyjaźni… oddam pierś… bo przecież ona najbliżej serca… I tak zrobiła...Cień zwątpił, przyjął ofiarę, zmiękł, zmniejszył się - no w końcu to jakiś układ - coś chciał - no to dostał. Umowa jest umową... Nawet te z diabłem obowiązują... Cień wpuścił trochę słońca w okna szpitala, w maju - kiedy dziewczyna się obudziła po operacji… Piersi nie było, ale cień nie odszedł całkiem... jeszcze myślał, że coś ugra... może coś jeszcze dostanie... Ale dziewczyna była dzielna i stanowcza, powiedziała: masz co chciałeś ... daj mi spokój... odjedź... Cień stał się malutki i jakiś taki słabiutki, ale jeszcze długo łasił się do nóg, wskakiwał na dziewczynę jak mały, rudy kotek - żeby się przytulić... Starał się jak mógł, żeby zostać na zawsze... Dziewczyna powiedziała: dość!!! Przy pomocy następnego magika wymyśliła, że tak podgrzeją miejsce, gdzie cień się lubi przytulać, że nie da rady tam się przykleić... że go tajemne protony przegonią precz... No, nie spodobało mu się to - jeszcze walczył... kąsał jak wściekłe zwierzątko... szarpał skórę, szarpał mięśnie, zostawiał rany, ból - ale powolutku ustępował, bo słońce neutronowe -niby sztuczne, ale robiło swoje… Wpuszczało co raz więcej słońca naturalnego, cień syczał i kąsał, ale z coraz mniejszą siłą... I w końcu stała się jasność... Długo to trwało... cały rok... Morał: każdy cień się kiedyś skończy... Słońce zwycięża jak co dnia… Światło - cień może zabrać dużo, ale też przynosi coś nowego, dobrego i ciepłego... nowe przyjaźnie... nowe perspektywy... I pokazuje od nowa, że warto czekać na nowy dzień... nawet jeśli nie ma słonka na niebie - to jest piękny dzień... bo pada deszcz albo śnieg.... i albo pójdziemy na grzyby, a może ulepimy bałwana, żeby malutkie sąsiadeczki klaskały w rączki i cieszyły się razem z nami... i nieporadnie wciskały marchewkę jako nosek... i węgielki jako guziczki... A cień? No cóż... cień został... ale jest wielkości yorka i czasem szarpie za nogawkę... ale jest tak mały, że można go strząsnąć i przywołać do porządku... A jak już bardzo dokuczy i nawet jest wieczór i ciemno na dworze - to można zadzwonić albo napisać (bo to w końcu XXI wiek) do koleżanki z tajnego???? forum i dostać słońce ot tak... od ręki... i chusteczki poda i nosa utrze i złośliwego yorka przepędzi... Goja66 ![]() ![]() Z amazonki.net od 2006 roku. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 23-02-2019 - 16:26:09 przez mgiełka. |
dziubas (offline) |
Post #3 24-02-2019 - 00:23:52 |
Gdańsk |
jeszcze całego nie przeczytałam, ale juz sam poczatek mi sie spodobał!!! goja? czy Ty ostatnio nie zaczęłaś pod kołdra czytać Biblii??? dziwne pytanie??? jak zaczęłam Cie czytać no to jakbym zaczęła od Księgi Rodzaju i dalej o stworzeniu świata!!! Fajnie to wyszło! Oczywiscie nie posadzam Cie o popełnienie plagiatu!!! Chyba sama mocno sie zdziwisz jak mój post przeczytasz - bo pewnie nie masz swiadomości, ze to tak wyszło!!! Powtarzam, ze nie traktuje tego jako minus, a własnie wielki plus Twojego tekstu!!!
![]() rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam |
dziubas (offline) |
Post #7 25-02-2019 - 20:12:32 |
Gdańsk |
goja!!!
![]() ![]() ![]() ![]() rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam |
goja66 (offline) |
Post #8 25-02-2019 - 20:24:02 |
Ozorków |
Oj..oj….wiercę nóżką w podłodze...Zawstydzona taka ...ale i dumna jak pierwszoklasista na pasowaniu na ucznia ...Oj nie trzeba było...mnie chwalić...oj nie trzeba ….BO ZNOWU ZACZNĘ PISAĆ ….W SWOIM DOMKU....A ja tak mogę bez końca ...ale myślałam ,że to takie słabe i głupie i żeby nie zaśmiecać forum...jak koleżanka mi kiedyś sugerowała...
![]() NST Gx po chemioterapii ypT3N3 Er- 30% ,Pr-0 , HER2-0 , Ki67-18-20% |
dziubas (offline) |
Post #9 25-02-2019 - 20:30:29 |
Gdańsk |
goja! ![]() ![]() ![]() rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam |
aga66 (offline) |
Post #12 26-02-2019 - 22:04:09 |
Warszawa |
Ciekawa bajka Goju, proszę o jeszcze ????
"Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". W. Szymborska Alexis de Tocqueville „Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.” Niestety, wielu z nas uważa, że ich wolność nie podlega ograniczeniom, przynajmniej nie takim, które oni sami by akceptowali... |
goja66 (offline) |
Post #15 27-02-2019 - 20:02:32 |
Ozorków |
Dziękuję ...to dla mnie bardzo ważne …. że gdzieś trafiam i może kogoś podeprzeć mogłam swoją historią ...taką zwykłą ..taką codziennną ..mozolną ..żmudną i trudną … Bardzo dziękuję ... NST Gx po chemioterapii ypT3N3 Er- 30% ,Pr-0 , HER2-0 , Ki67-18-20% |
goja66 (offline) |
Post #18 02-10-2019 - 16:56:50 |
Ozorków |
A wiecie tak tu weszłam sobie ,żeby zobaczyć czy ktoś to jeszcze czyta....I przeczytałam samą siebie ...Dziwnie mi się zrobiło...Gdybym tego wtedy nie napisała ,dziś już bym tak nie napisała...I nie o to chodzi ,że było by lepiej , gorzej , inaczej...Ja już nie pamiętam tego czasu..
Dziś zasuwam na dwa etaty...Mam "mnóstwo " (he,he,he ) energii...Mam cele ...mam plany...mam chęci …Czekam na wnuczka ... Wtedy ( rok temu byłam w trakcie radioterapii ) myślałam ,że umrę ...Że to jest koniec... Dla tych co nie widzą światełka w tunelu -uspakajam -światełko jest -tylko strasznie ….q..... daleko...Ale jest.. Obiecuję tym co w to dziś nie wierzą.. ![]() NST Gx po chemioterapii ypT3N3 Er- 30% ,Pr-0 , HER2-0 , Ki67-18-20% |
Zdziwiona71 (offline) |
Post #19 02-10-2019 - 17:12:53 |
Bialystok |
|
goja66 (offline) |
Post #20 02-10-2019 - 17:37:32 |
Ozorków |
Dzięki Zdziwiona71...Ale chcę ,żeby wszystkie w fazie "trudnej " zrozumiały -że w tej chorobie dziwnej jest etap taki jakbyśmy wpadły w pajęczynę albo kisiel... Wszystko jest dziwnie kleiste , paraliżuje ruchy , życie i ...odbiera moc...odbiera wszystko ...Nawet nadzieja jest jakaś blada i odległa...Albo jej nie ma w ogóle ...Ale jest życie "po"...Powolutku...i mozolnie ...jak człowiek uwolniony z pajęczyny....wyłazimy na życie , na wierzch... NST Gx po chemioterapii ypT3N3 Er- 30% ,Pr-0 , HER2-0 , Ki67-18-20% |
Zdziwiona71 (offline) |
Post #23 02-10-2019 - 19:17:45 |
Bialystok |
|
mariannanna (offline) |
Post #24 30-03-2022 - 07:51:43 |
|
|