Płyty muzyczne warte posłuchania ok

Wysłane przez Amazonki.net 

Kuba (offline)

Post #1

29-10-2015 - 22:38:31

Gogolin 

Cytuj
libra1
A Amy Winehouse ? chociażby ? Dla wielbicieli Stinga polecam Angelique Kidjo. Mnie w ogóle bardziej ciągnie w stronę jazzu...
Jazzu słucham od czasu do czasu, np. Milesa Davisa czy Chucka Mangione, także Acoustic Alchemy, a z polskich grup Walk Awayuśmiech

libra1 (offline)

Post #2

29-10-2015 - 23:07:10

 

Acoustic Alchemy zaraz poszukam i na poprawe nastroju zapuszczę sobie Dzieci Sancheza bo mam ciężką chandrę dzisiaj Dzięki



Al_la (offline)

Post #3

30-10-2015 - 00:07:15

k/Warszawy 

Lubię jazz, ale taki łagodny uśmiech

[www.youtube.com]





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx

Kuba (offline)

Post #4

30-10-2015 - 08:28:35

Gogolin 

[www.youtube.com]

Na skrzypcach M. Urbaniakduży uśmiech

dziubas (offline)

Post #5

06-11-2015 - 20:39:27

Gdańsk 

Alu! Kubo! Dzieki! melomanbrawomeloman





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

Al_la (offline)

Post #6

19-11-2015 - 12:22:44

k/Warszawy 

Wczoraj w tv przypomnieli serial Twin Peaks przy okazji reportażu o wznowieniu tegoż filmu.
I przypomniałam sobie zachwyt ścieżką dźwiękowa sprzed 25 lat uśmiech
Usłyszałam wtedy piosenkę z serialu wykonywaną przez Julee Cruise i zaczęła szukać w sklepach płyty tej wykonawczyni. Nikt nie wiedział o kogo chodzi i płyty nie znalazłam duży uśmiech
Po jakimś czasie całkiem przypadkiem zobaczyłam płytę z muzyką z tego serialu i oczywiście nabyłam uśmiech




A to ta piosenka, która mnie wtedy zachwyciła [www.youtube.com]
Kiedy Julee śpiewała "faaaaalling faaaalling" moja dusza się unosiła chichot
Od tamtej pory minęło sporo czasu i chociaż jest wiele piosenek, które mą dusze unoszą bardziej, lubię posłuchać płyty sprzed lat uśmiech





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx

Anna57 (offline)

Post #7

19-11-2015 - 19:11:48

Jarosław 

Alunia ,też uwielbiam tą piosenkę duży uśmiechmeloman Jest piękna ....serce







Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 19-11-2015 - 19:12:40 przez Anna57.

Kuba (offline)

Post #8

21-11-2015 - 15:02:12

Gogolin 

O swojej miłości do TP chyba już pisałem. Nadal uważam, że to najwybitniejszy serial w historii TV. Mam wszystkie odcinki i powtarzam je sobie co jakiś czas. W odcinku 14, reżyserowanym osobiście przez Mistrza, pojawia się niezwykle wzruszająca scena, kiedy agent Cooper, szeryf Truman i Pieńkowa Dama siedzą w gospodzie, gdzie na scenie występuje akurat Julee Cruise odziana w krwistoczerwoną sukienkę. Cooper po "widzeniu Olbrzyma" wie już, że Bob dał upust po raz kolejny swojej "żądzy krwi", jednak nic nie robi, siedzi jak zahipnotyzowany, po czym podchodzi do niego kelner hotelowy (skąd on się wziął w gospodzie?), chwyta za ramię i wypowiada słowa: "tak mi przykro", na twarzy Coopera maluje się coś na kształt smutku. Widzimy też Bobby'ego Briggsa, który z niewiadomych przyczyn bliski jest płaczu oraz płaczącą Donnę i pocieszającego ją Jamesa. Wszystkie te osoby łączy w tym momencie tylko to, że akurat znalazły się w tym samym czasie w gospodzie, ale zostało to pokazane w ten sposób, jakby istniała między nimi jakaś emocjonalne nić porozumienia, że oddziałują one na siebie, tak więc smutek Coopera udziela się Bobby'emu, a ten udziela się również Donnie. Piękna scena. Podczas tego niemal niemego seansu (bohaterowie, poza wspomnianym kelnerem nie wypowiadają żadnej kwestii) słychać jedynie piosenkę Julee Cruise The World Spins:

[www.youtube.com] - utwór w całości
[www.youtube.com] - "ta" scena

Krynia58 (offline)

Post #9

21-11-2015 - 21:48:13

Warszawa 

A ja sobie właśnie słucham tej płyty



Od kilkunastu lat jestem pod urokiem głosu Pani Doroty uśmiech

[www.youtube.com]







Rak piersi obustronny. Chth neoadiuwantowa 8 x AT. Mastektomia zmodyfikowana obustronna.
HP: Rak zrazikowy naciekający - str. prawa - pT3N1 (1/17), str. lewa - pT1cN0 (0/18). ER 100%, PGR 100%. HER 1+
Napromienianie obszaru kl. piersiowej i ww. chł.nad- i podobojczykowych po str. prawej. HTH - Tamoxifen

Czasem o byle cień człowiek ma żal do człowieka. A życie jak osioł ucieka.
K.I. Gałczyński

Jutta (offline)

Post #10

22-11-2015 - 17:02:11

między Łodzią a Warszawą 

Kryniu, dziękuję róże

Kuba (offline)

Post #11

03-02-2016 - 17:59:25

Gogolin 

Słabiutko w tym wątku. Nic to, obawiam się, że tylko jedna osóbka, która na dodatek jest moją znajomą, a która lubi ostrrrre brzmienia, będzie chciała coś dorzucić, ale może nie tylko...oczko


Metallica - "Metallica" (1991)

Chcę dzisiaj napisać coś na temat albumu, który już wkrótce obchodzić będzie swój 25-letni Jubileusz, a który (sam to doskonale pamiętam) w chwili wydania zrodził sporo kontrowersji. Chodzi mi o płytę Metalliki pod tym samym tytułem, nieoficjalnie zwanej Czarnym Albumem. Morze jadu i wiadro pomyj wylano wtedy na panów Hetfielda, Ulricha, Hammeta i Newsteda, że się sprzedali, że zdradzili thrashowe ideały (ciekawe, co to za ideały?), że jakieś słodkie balladki, że nie ma prawdziwych czadów. Przykro mi to mówić, ale sam byłem wśród krzyczących podówczas. Zabawne, bo dziś większość osób zalicza ten album do żelaznej klasyki ciężkiego rocka i metalu, uznając go obok Master of Puppets za najlepsze, co zaoferowali nam Kalifornijczycy. Na Czarnym Albumie, utwory są prostsze, zwarte i bardziej piosenkowe, w przytłaczającej większości mają klarowny układ. Hammet też przestał szaleć i wywijać karkołomne, wieloczęściowe sola. Choć nadal zachwyca wirtuozerią i pomysłowością (tutaj z kolei upodobał sobie efekt wah-wah), tym razem jego partie są bardziej organiczne i związane melodycznie z głównym riffem. Ulrich również uprościł swoją grę, zwłaszcza w stosunku do poprzedniej płyty, na której przeszarżował. No i tym razem nowy producent, Bob Rock, zadbał o to, żeby bas był wreszcie słyszalny. Brzmienie potężne, klarowne i sterylne, to kolejny atut Czarnego Albumu. Najważniejsze są jednak same piosenki. Już po pierwszym przesłuchaniu wpadające w ucho i zostające w głowie na zawsze. Kiedyś natknąłem się na cytat, że kompozycje z Czarnego Albumu mają taki potencjał, że i do 6-latków trafiają. Enter Sandman to jeden z najbardziej pamiętnych i wyrazistych riffów w historii rocka, porównywalny ze Smoke on the Water czy Paranoid oraz znakomity skandowany refren. Nie dziwi więc fakt, że szybko stał się przebojem i faworytem na koncertach grupy. Zachwyca ballada (tradycyjnie pod nr 4) The Unforgiven, z bardzo smutnym, egzystencjalnym tekstem i przeszywającym solem Hammeta, który podobno zainspirował się tutaj stylem gry Jeffa Becka. Właściwie to taka pół-ballada, gdyż spokojnemu, refleksyjnemu refrenowi przeciwstawiono agresywną zwrotkę i mostek. Również wielki przebój, znany jeśli nie każdemu, to na pewno większości. Nie wiem, czy prywatnie nie mój nr 1 na płycie. Kolejną balladą, tym razem już jak najbardziej typową jest Nothing Else Matters, za którą właśnie wielu dotychczasowych fanów wyklęło Metallicę. Niesłuszne i krzywdzące, bowiem kompozycja to bardzo zacna. Hetfield nigdy wcześniej nie był tak romantyczny, no i popisał się nawet solówką (Hammet w ogóle nie brał udziału w tym nagraniu). Ale najważniejszy jest motyw zagrany na gitarze akustycznej, będący kanwą całej kompozycji. Tak znany i tak zapamiętywalny, że nie bez racji Nothing Else Matters uważa się za następczynie Schodów do raju. Na listach przebojów hulał jeszcze, nieco orientalizujący Wherever I May Roam z hendrixowskim solem i tekstem na temat życia w trasie, z dala od rodziny, ale w bliskości z fanami i kolegami z zespołu. The God That Failed zaczyna się motywem basu Jasona, a następnie wchodzi charakterystyczny riff i dość emocjonalna partia wokalna. Do tego oczywiście chwytliwy refren, ale na tym albumie to norma. Warto przestudiować tekst tego kawałka, bowiem otwarty jest on na wiele interpretacji, aczkolwiek przypuszcza się, że poświęcony jest Ś.P. Matce wokalisty... My Friend of Misery to jedyny utwór na tym albumie, który może być uważany za łącznik ze starszymi dokonaniami Metalliki, gdyż nie jest to typowa piosenka i posiada 3 kontrastujące ze sobą części. Aczkolwiek całość i tak jest prostsza, niż dajmy na to, tytułowy numer z And Justice For All, czy The Four Horsemen. Pisać o tym albumie, można by jeszcze długo, gdyż zawiera aż 12 kompozycji (pamiętajmy, że to już era płyt kompaktowych). Ważne, że tym albumem Metallica wyszła z thrashowej niszy i stała się grupą mainstreamową w pełnym znaczeniu tego słowa, co ostatecznie chyba się jej nie przysłużyło, ale to już opowieść na inną okazję...



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 03-02-2016 - 18:01:12 przez Kuba.

Rudzia (offline)

Post #12

18-02-2016 - 21:25:57

Warszawa 

Hmm...myśli czy to ja? Czy to o mnie chichot chodziło ? z tą "znajomą" co to lubi ostrrrrre brzmienie the finger smiley???
Bo jeśli tak to...cała jestem w pąsach przewraca_oczy i...(a nic nic...oczko) a, jeśli nie o mnie to, siem focham jezor (oczywiście żart).Ech... co to był za czas, rok 1991... ramoneska, czarne ciuchy, długie włosy... młodaaaaaaa i piękna ja była i ... zakochana po uszy w Hetfieldzie serce, no łezka się kręci w oku. Człowiek na innych obrotach działał... i wiesz? tym motorkiem była właśnie muzyka! Człowiek szukał w muzyce siebie, swojego "ja", swojego miejsca , swojej nuty...
Co ja poradzę, że to "ów" ostrrrrrre brzmienie do dziś mnie fascynuje i sprawia gęsią skórkę śmiech. Moja miłość do metalu przyszła ot... tak sobie, różne etapy przeszłam, różne fazy... było i bardzoooooooooooo mocno i aż strach się bać prawie satanistycznie (ha ha ha), ale... wierna pozostałam Metallice.
Oczywiście masz rację ten album był dość kontrowersyjny, sama byłam w szoku, nie umiałam się "ułożyć" do tej płyty, nie czułam ich, nie było więzi... Gdzie ten CZAD??????? Przyzwyczajona do MOCY jaką dawali chłopcy w poprzednich albumach, normalnie się poczułam "oszukana". Czekałam na tę płytę a tu... niespodzianka- inny wymiar.
Razem z moją psiapsiółką słuchałyśmy na okrągło, szukałyśmy tego czegoś... próbowałyśmy nawiązać kontakt Iwonka- Iza- Metallica. Czy się udało? Tak, ale ... trochę to trwało. Jak to w życiu bywa, czas...leczy rany, czas uczy, czas...nadaje smaku, wyostrza zmysły oczko.
Wtedy miałam 19 lat, jako fanka tego rodzaju muzyki i mężczyzn długowłosych, inaczej pojmowałam muzykę, ja się nią fascynowałam, a jak wiemy... do wielkiej miłości trzeba dorosnąć. Zauroczenie mija, a prawdziwe uczucie zostaje.
I tak to właśnie jest z Metallicą. Wówczas zadurzenie a dziś... a dziś będąc kobietą w pięknym wieku, wiem, że to jest miłość.
Doceniam ich kunszt, ich umiejętności, ich klasę, ich muzykę. Pokazali, że są czadowi Seek and Destroy" a nawet romantico śmiech "Nothing Else Matters". Chylę czoła!
A skoro mowa o Black album to uwielbiam Sad but true" Wherever I May Roam, utwór The Unforgiven uspokaja zmysły, wycisza... ląduje gdzieś na orbicie i myślę o ..., natomiast słynny kawałek Enter Sandman potrzebował kilku lat aby wpadł mi w serce.
Tak, więc generalnie jestem pod wrażeniem tegoż albumu i przychylam się do Twojej opinii, recenzji, i ...
polecam wszystkim ok to kawał dobrej pracy the finger smiley Hetfielda, Ulricha,Hammetta i Newsteda the finger smiley

Myślę, że po takich słowach i takiej osobowości jaką jest Metallica na razie nic nie zaproponuje, zostanę jeszcze pod wpływem meloman chłopaków śmiech





"Cha do dhuin doras nach d’fhosgail doras"

Kuba (offline)

Post #13

19-02-2016 - 19:33:24

Gogolin 

Liczyłem na Ciebieoczko

Kuba (offline)

Post #14

31-03-2016 - 19:38:23

Gogolin 


Queen II (1974)

Jeżeli ktoś zna Queen jedynie ze składanek typu Greatest Hits czy Queen Rocks, a nie sięgnął jeszcze po regularną dyskografię, to polecam najpierw zapoznać się z zacną pozycją, zatytułowaną mało odkrywczo Queen II. Jak sama nazwa wskazuje, to druga płyta grupy, którą zespół już otarł się o geniusz. Zaskakuje sabbathowy ciężar Father to Son oraz zeppelinowa szorstkość (The Loser in the End), ale przede wszystkim uduchowiona ballada autorstwa Maya - White Queen (As it Began), nie wiem czy nie najpiękniejsza ballada ever. Oczywiście cały segment skomponowany przez Mercury'ego, czyli tzw. strona B (czarna), można traktować jako jeden długi utwór, urzekający bogactwem nastrojów i barokową produkcją, a także coraz doskonalszym wykorzystaniu chórków. Tutaj również mamy balladę Nevermore, jakby przedsmak Love of my Life oraz mini rock-operę The March of the Black Queen, jedna z pierwszych przymiarek wokalisty do Bohemian Rhapsody.
Najważniejsze utwory: White Queen (As it Began), The March of the Black Queen, Seven Seas of Rhye



A Night at the Opera (1975)

Kolejną pozycją jest A Night at the Opera, czwarty album grupy, na którym muzycy podali w skondensowanej formie wszystkie składniki ich stylu wypracowane na trzech poprzednich albumach. Mamy tu więc coś z ostrości debiutu (I'm in Love with My Car, Sweet Lady), ekstrawagancji Queen II (The Prophets Song, Bohemian Rhapsody) oraz przebojowości Sheer Heart Attack (You're my Best Friend, Death on Two Legs, '39). Oprócz słynnej Cygańskiej Rapsodii mamy tutaj inny queenowy evergreen pod postacią Love of my Life, miłosnego wyznania skierowanego do Mary Austin, "kobiety życia Freddiego. Sporym hitem był także wspomniany You're my Best Friend autorstwa basisty - Johna Deacona. Natomiast I'm in Love with My Car wykrzyczany chrapliwym głosem przez Taylora to najbardziej znany utwór Queen, nie wykonywany przez głównego wokalistę.
Najważniejsze utwory: I'm in Love with My Car, You're My Best Friend, The Prophets Song, Love of My Life, Bohemian Rhapsody



A Day at the Races (1976)

A Day at The Races to bliźniak Nocy w Operze, bowiem materiał na te płyty powstawał w tym samym czasie. Już tutaj mamy delikatny zwrot w kierunku uproszczenia przekazu muzycznego oraz większy umiar w eklektyzmie i barokowym przepychu. Płyta została skonstruowana według schematu utwór ostry - utwór spokojniejszy. I tak po iście hard-rockowym uderzeniu w Tie Your Mother Down, mamy subtelną balladę You Take My Breath Away, a pomiędzy Somebody to Love (największy przebój z płyty) a wodewilowym Good-Old Fashioned Lover Boy mamy ciężki, jakby miejscami soouthern rockowy White Man, bardzo niedocenioną kompozycję Maya. Za następców pamiętnego Bohemian Rhapsody, mogą uchodzić celowo pretensjonalny The Millionare Waltz oraz utrzymany w stylistyce gospel Somebody to Love. Płyta dorównująca, a wg niektórych fanów przewyższająca Noc w Operze.
Najważniejsze utwory: Tie Your Mother Down, You Take My Breath Away, Somebody to Love, Teo Toriatte (Let us Cling Together)



Innuendo (1991)

Innuendo to płyta naznaczona ciężką chorobą i cierpieniem Mercury'ego. Niezależnie od warstwy lirycznej, w obliczu tego co wówczas się działo, nie da się rozpatrywać Innnuendo inaczej niż jako testament Freddiego. Innuendo poza tym stanowi powrót do rockowych korzeni oraz powrót do kabaretowo-wodewilowych kompozycji Mercury'ego (śmieszno-straszne I'm Going Slightly Mad). Największym skarbem jest bez wątpienia kompozycja tytułowa, skomponowana na wzór Bohemian Rhapsody, składająca się z 3 części, mrocznej, ciężkiej i rockowej oraz operowej z latynoskimi inklinacjami (solo w stylu flamenco wykonuje Steve Howe z Yes). Różnica jest taka, że po części "hiszpańskiej" wracamy do tematu z pierwszej części. No i The Show Must Go On; wbrew temu co wielu sądzi kompozycji Briana Maya, będącej wyznaniem starzejącego się aktora, co z łatwością można było odnieść do wokalisty. Najbardziej wzruszającą kompozycją na płycie jest These Are The Days of Our Lives autorstwa Taylora. To właśnie do niej powstał czarno-biały teledysk, w którym Freddie wystąpił po raz ostatni...
Najważniejsze utwory: Innuendo, I'm Going Slightly Mad, Ride the Wild Wind, These Are the Days of Our Lives, The Show Must Go On



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 31-03-2016 - 19:45:35 przez Kuba.

dziubas (offline)

Post #15

31-03-2016 - 19:51:47

Gdańsk 

wow! brawo





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

dziubas (offline)

Post #16

25-05-2016 - 14:47:28

Gdańsk 

Kuba! Napisz cos o albumach Pink Floyd! prosi





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

Kuba (offline)

Post #17

25-05-2016 - 17:14:42

Gogolin 

Pink Floyd to zespół, w którym nikłe zdolności czysto muzyczne członków zespołu, rekompensowane były przez liczne psychodeliczne eksperymenty na pierwszych albumach oraz szerokie wykorzystanie tzw. "muzyki konkretnej", co zresztą stało się znakiem rozpoznawczym grupy na długie lata. Niemniej muzycy Ci udowodnili, że nawet nie dysponując wirtuozerskimi umiejętnościami instrumentalnymi, wspaniałymi głosami czy choćby elementarną znajomością teorii muzyki, można tworzyć arcydzieła. Grupa postawiła więc na oszczędność i siłę przekazu słownego. I na tym polu osiągnęła perfekcję. A to dlatego, że zaledwie kilkoma dźwiękami potrafiła wyczarować niezwykły klimat. Ten swoisty minimalizm wyróżniał PF na tle pozostałych grup z Wielkiej Szóstki Rocka Progresywnego. Poza tym sama warstwa słowna, zawsze była równie ważna co muzyczna. Jeżeli miałbym już coś wybrać z dorobku PF, to niech będzie to Wish You Were Here, bo jest bardziej stonowana, nie tak "efekciarska", bardziej "konwencjonalnie muzyczna" niż Ciemna Strona. Na Ciemnej Stronie muzycy przeszli samych siebie, bo pilnie musieli udowodnić, że są liczącą się siłą na art-rockowym (progresywnym) podwórku. I trzeba przyznać, że tym albumem udało się to uczynić w 100%. Bo wówczas Yesi byli już znani po nagraniu takich albumów jak Fragile czy Close to the Edge, a Genesis był świeżo po nagraniu Foxtrota, ze słynnym Supper's Ready. Dla PF jednak, TDSOTM to płyta z rodzaju "życie albo śmierć", bo pomimo nagrania do 1973 bodajże 7 czy nawet 8 płyt, byli kojarzeni głównie jako zespół grający rocka psychodelicznego, a więc coś, co wówczas zdecydowanie przestawało być modne. Jednak bardziej cenię o 2 lata późniejsze Wish You Were Here, bo na tym albumie Waters i spółka do perfekcji rozwinęli swój muzyczny minimalizm, przejawiający się w melancholijnych organowych pasażach Ś.P. Ricka Wrighta, czy charakterystycznym sposobie gry Davida Gilmoura. Bo umówmy się Waters wielkim basistą, delikatnie mówiąc, nigdy nie był, tym bardziej Mason nie zachwycał grą na perkusji. Pomimo tego, Wish You Were Here jest płytą perfekcyjną, zachwycającą niebanalną formą (wówczas), bowiem suita Shine on Your Crazy Diamond podzielona została na 2 części, a pomiędzy nie włożono 3 krótsze utwory, w tym mój ulubiony (Depeche Mode mieli się od kogo uczyć) - Welcome to the Machine. Jednak wstawiam link do innej kompozycji z albumu, zaśpiewanej gościnnie przez Roya Harpera (Gilmour nie utożsamiał się bowiem z tekstem, Waters technicznie nie wyrabiał):

[www.youtube.com] meloman

dziubas (offline)

Post #18

25-05-2016 - 18:42:28

Gdańsk 

mowisz i masz...! oczko dzieki Kuba! serce Swietnie to napisałeś! ok





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

Niewieksson (offline)

Post #19

27-09-2016 - 09:30:18

 

Ja ostatnio w kółko "męczę" płytę Simply Red - It's Only Love. Po prostu uwielbiam, a w szczególności nr 9, czyli "Your eyes". Polecam wszystkim na jesiennie rozmarzenie...

Kuba (offline)

Post #20

27-09-2016 - 16:25:53

Gogolin 



Doskonały przykład płyty... doskonałej. Hard rock na najwyższym poziomie. Manifest. Żadne jednak słowa nie oddadzą polotu i potężnej dawki czadu, jaką zawarli tu panowie Blackmore. Lord, Paice, Gillan i Glover. Po prostu muzyczna petarda, niszcząca wszystko na swojej drodze. Pomijając już tak kultowe pozycje jak Speed King czy Child on Time, na szczególną uwagę zasługują Flight of the Rat i Hard Lovin' Man. Utwory mające za nic radiowe standardy, pełne kapitalnego śpiewu Gillana i ekscytujących pojedynków na linii Blackmore - Lord. Galopujący riff tego drugiego to jakby zapowiedź maidenowych eskapad. Równie proroczy jest riff utworu Bloodsucker, z genialnie wyciągającym górki Gillanem. Nawet taki pozornie nie wychylający się Into the Fire wyróżnia rasowy, blues-rockowy riff, zerżnięty przez panów Cugowskiego i Lipkę w kompozycji Lubię ten stary obraz. Nie tylko najlepsza płyta DP, jeden z pomników hard-rocka, wykuty w skale...

dziubas (offline)

Post #21

07-10-2016 - 21:04:06

Gdańsk 

Jefferson Airplane... niewiele moge o tym zespole powiedzięc , tylko tyle co sama przeczytam w Wikipedii...wiec lepiej , jeżeli muzyka sie komus spodoba- zeby sam przeczytał tamże, nazwe zespolu pamietam z młodosci i to bardzo wczesnej skoro zespół rozpadł sie w 1973, kiedy miałam 20lat...eeehhh! Plyta oczywiście "remasterowana", swiadomie taka wybrałam, sama slucham z ciekawościa i po raz pierwszy i mi sie podoba tak [youtu.be]





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 07-10-2016 - 21:04:56 przez dziubas.

dziubas (offline)

Post #22

08-10-2016 - 11:46:43

Gdańsk 

Trevelling Wiburys, muzyke pamietam z dawnych czasow natomiast zespołu zupełnie nie pamietam! bezradnyszok, te płyte usłyszłam pierwszy raz miesiac temu melomanok
meloman[youtu.be] meloman





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 08-10-2016 - 11:51:30 przez dziubas.

dziubas (offline)

Post #23

08-10-2016 - 13:09:40

Gdańsk 

Crosby,Stills,Nash&Young, dosc dobrze pamietam ten zespół jak i jego muzyke...
meloman[youtu.be] meloman






rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 08-10-2016 - 13:18:37 przez dziubas.

dziubas (offline)

Post #24

20-10-2016 - 14:55:56

Gdańsk 

[youtu.be]





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

dziubas (offline)

Post #25

21-10-2016 - 14:02:03

Gdańsk 

Bob Dylan! wybrałam te płytę, bo mieści sie na niej az 22 utwory! radocha
melomanserce[youtu.be] sercemeloman
Nie byłoby mnie dzisiaj, gdyby nie moja młodośc, nie byłoby mojej młodości gdyby nie m.in. Bob Dylan, Joan Baez, Cat Stevens i wielu innych, nie wszyscy mlodzi to pojmują i to normalne-zwykła konsekwencja "konfliktu pokoleń", a także młodzi mają i taki "zestaw naprawczy", który ich potrafi zreanimować, i taki także, który ścisle zwiazany jest z młodością...myśliserce





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 21-10-2016 - 14:04:08 przez dziubas.

dziubas (offline)

Post #26

21-10-2016 - 14:22:08

Gdańsk 

[artwork-cdn.7static.com]
wnerwiony bez sensu! nie da sie zlikwidowac tego postu! probuje, bo kiedyś bodaj raz mi sie udało wkleic okladke płyty! i probuje na rózne sposoby i nic! bezradny





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 21-10-2016 - 14:28:58 przez dziubas.

dziubas (offline)

Post #27

22-10-2016 - 12:36:31

Gdańsk 


meloman[youtu.be] meloman





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 22-10-2016 - 12:37:34 przez dziubas.

Kuba (offline)

Post #28

24-10-2016 - 19:26:23

Gogolin 


Chciałbym dzisiaj kilka słów poświęcić AC/DC; z czym warto się zapoznać na początku, żeby pojąć fenomen szkockich Australijczykówoczko Płyta Let There Be Rock (1977) to ich pierwsze w całości genialne dzieło, bez niewypałów i zapychaczy. Każdy numer miażdży już bardzo hard rockową energią, choć ciągle podszytą starym, dobrym bluesem i nieśmiertelnym rock'n rollem. To właśnie z tej płyty pochodzą 3 koncertowe szlagiery grupy i to grane do dziś (pomimo śmierci wokalisty Bona Scotta): Hell Ain't a Bad Place to Be, Let There Be Rock i Whole Lotta Rosie. Zwłaszcza te dwa ostatnie trwale wpisały się w koncertowy krajobraz grupy. Od pierwszych taktów Go Down płyta porywa szorstkim, podmetalizowanym boogie (podobnie jest w nomen omen Bad Boy Boogie), hard rockiem z bluesową bazą (Whole Lotta Rosie, Hell Ain't a Bad Place to Be), szalonym rockabily na sterydach (tytułowy). A Crabsody in Blue przynosi tak potrzebną chwilę oddechu od wszechobecnego czadu i hałasu; to po prostu szlachetny "dwunastotaktowiec".


Highway to Hell (1979) to kolejna wielka płyta, a zarazem początek olbrzymiej popularności grupy na całym świecie. Utwory nie dość, że jeszcze bardziej nabrały hard rockowego uderzenia i rozmachu, to brzmienie stało się pełniejsze (nowy producent, Robert "Mutt" Lange, późniejszy współpracownik Bryana Adamsa i Def Leppard!), a utwory nabrały niezwykłej melodyjności i wręcz tanecznego groovu. Grupa coraz bardziej odchodzi od blues rocka, a podąża w stronę przebojowego hard rocka, który niebawem miał zainspirować grupy w rodzaju Dokken, Poison, Motley Crue, Bon Jovi czy Def Leppard. Właściwie każdy utwór zasługuje na wyróżnienie i litanię superlatywów. Zarówno najbardziej znany tytułowy, jak i porywające hard rockową energią i chwytliwością riffów i refrenów Walk All Over You, Shot Down in Flames, Get it Hot czy If You Want Blood... You've Got It. Grupa jednak nie zapomina o swoich korzeniach i powraca do starego dobrego bluesa (Beating Around the Bush, Night Prowler).


Back in Black (1980) to stylistycznie kontynuacja Autostrady do piekła, już z nowym wokalistą (witamy Briana Johnsona). Po tragicznej śmierci Bona Scotta, AC/DC powrócił "w żałobie", stąd tytuł i okładka. Jednak płyta aż kipi pozytywną energią i radością grania. Takiego hołdu z pewnością oczekiwał Bon... Podążamy klasycznie hard rockowo-stadionową ścieżką, a przy tym otrzymujemy kilka nowinek (bicie dzwonu i heavy metalowy riff Hells Bells, gra kciukiem w Shoot to Thrill, swoiste balladowanie w Let Me Put My Love into You oraz nowatorski i niezwykle inspirujący riff do kompozycji tytułowej). No, a You Shook Me All Night Long to jeden z największych przebojów grupy, z bardzo glamowym bujaniem w refrenie. Ślady bluesa mamy Shake a Leg i majestatycznym Rock'n Roll Ain't Noise Pollution. Back in Black to nie tylko jedna z najlepszych płyt AC/DC; po prostu klasyka hard rocka, której wstyd nie znać!


The Razor's Edge (1990) to był wielki powrót Australijczyków do rockowej ekstraklasy, po dość długim okresie posuchy. Otwieracz Thunderstruck jest zaiste wyborny. Każdy chyba kojarzy ten "młoteczkowy" riff i charakterystyczne "pomrukiwania" zespołu w tle. Bruce Fairbairn znany ze współpracy Aerosmith i Bon Jovi zapewnił potężne i krystaliczne brzmienie (bez utraty ostrości jednakże), a także zachęcił chłopców do większego eksponowania porywających melodii i popracował nad zbiorowymi partiami wokalnymi. Chórki na całej płycie brzmią wręcz obłędnie. Grupa na The Razor's Edge gra niby po swojemu, jak zawsze, a jednak brzmi to świeżo i nowocześnie; z wyraźnym sznytem lat 90-tych. Oprócz Thunderstruck, do "bombowców" można zaliczyć Moneytalks i Are You Ready; prawdziwie "ejsidisowe" przeboje. A z kawałków niesinglowych dumnie pręży się tytułowy, dość ponury i tajemniczy jak na ekipę braci Young, "gwiazdkowe" Mistress for Christmas, szybki, pełen szalonych solówek Angusa Shot of Love, czy bardziej stonowany, obleśny w warstwie tekstowej Goodbye & Good Riddance to Bad Luck. Mamy tu też kilka sentymentalnych wycieczek do lat 70-tych (rozpędzone boogie Fire Your Guns czy oparte na chwytliwym basowym motywie Rock Your Heart Out). Back in Black lat 90-tych!



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 24-10-2016 - 19:30:34 przez Kuba.

dziubas (offline)

Post #29

24-10-2016 - 20:03:55

Gdańsk 

wow!!! przewraca_oczy





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

Kuba (offline)

Post #30

24-10-2016 - 20:58:21

Gogolin 

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Użytkownicy online

Gości: 403
Największa liczba gości online: 14207 dnia 25-04-2022