Rozpoznanie przed 35 rż

Wysłane przez mona1311 

mona1311 (offline)

Post #1

13-02-2013 - 21:48:51

 

Witajcie.
Zakładam nowy wątek, z tego powodu, że chyba brakowało mi czegoś takiego na forum gdy na nie trafiłam. Wydawało mi się że jestm tu najmłodsza (31,5 w chwili rozpoznania, rak wykryty i leczony podczas ciąży). I podpisy w stylu "od operacji minęło 3 lata" nie były dla mnie pocieszające. Jakże się myliłam - jest nas tu sporo!! Również smutno mi było gdy czytałam o czyichś wnukach. Ja marzę o tym aby tego wieku dożyć! Ten strach przed chorobą, przerzutami, jest w każdej z nas niezależnie od wieku. Mimo to sądzę że wsparcie się nawzajem osób które zachorowały przed 35rż jest nam potrzebne. Rozmowy o naszych malutkich jeszcze dzieciach, lub o staraniach o dzieci, o tym jak przetrwały tę burzę nasze, często bardzo jeszcze krótkie małrzeństwa. A także dające wsparcie wszystkim tym "młodym" które jeszcze tu trafią, i które muszą przejść przez to wszystko. My udowadniamy że można! Że trzeba walczyć i że się uda!



b_angel (offline)

Post #2

13-02-2013 - 22:10:08

radom 

ja zachorowałałam w wieku 33 lat i w grudniu minęło 8 lat od operacji ....



. . . . . . . . . . . . . .

...na forum od 16 listopada 2005 ...

aquila (offline)

Post #3

13-02-2013 - 22:21:27

 

ja miałam niecałe 29, jutro mija rok od diagnozy winking smiley
jak się naczytałam w tych internetach, że młody wiek jest takim niekorzystnym czynnikiem, to zaczęłam rozważać wybór koloru trumny myśli; potem zaczęłam czytać to forum (najpierw anonimowo), wypatrując czy są tu jakieś, które zachorowały młodo, a się już zdążyły trochę zestarzeć przewraca_oczy
dzieci nie mam, nie planuję, więc tym bardziej nie myślę o doczekaniu wnuków, ale miło by było dożyć jakiegoś przyzwoitego babcinego wieku (aczkolwiek jak widzę co się dzieje z systemem ubezpieczeń, to myślę, że jednak bezpieczniej umrzeć w wieku przedemerytalnym i nie doczekać czasów, kiedy emeryci z głodu będą zjadać siebie nawzajem)



It's just a ride ...

Pat (offline)

Post #4

13-02-2013 - 22:39:07

 

Jestem i ja... zachorowałam mając 29 lat ... w trakcie karmienia piersią... W dniu pierwszych urodzin mojej córki miałam mastektomię.
Właśnie mija pięć latek, córka od września pójdzie do szkoły, a syn niedługo skończy 10 lat...starzeję się jezor



ŻYCIE JEST PIĘKNE I BIEGA NA MALUTKICH NÓŻKACH:-)
...DLATEGO MUSZĘ ŻYĆ...

mona1311 (offline)

Post #5

13-02-2013 - 22:40:36

 

Waśnie... Ja patrzyłam na rok urodzenia, po czym liczyłam lata obecne i odliczałam ile miały dziewczyny jak zachorowały...ufff wyższa matematyka!duży uśmiech
b_angel - dajesz super przykład!!! żyj nam jak najdłużejrotfl



b_angel (offline)

Post #6

13-02-2013 - 22:40:50

radom 

matko_i_córko duży uśmiech
Pat
jak ten czas za*******achichot

Mona chichot taki ma plan_niecny smoking smiley coby jeszcze niemnożko pożyć




. . . . . . . . . . . . . .

...na forum od 16 listopada 2005 ...





Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 13-02-2013 - 22:42:33 przez b_angel.

mona1311 (offline)

Post #7

13-02-2013 - 23:04:20

 

Pat - kobieta jest jak dobre wino = nie starzeje się lecz dojrzewa i nabiera pełni smakuok



Magda (offline)

Post #8

14-02-2013 - 09:40:43

Jastrzębie Zdrój 

uśmiech Pat młodość nie wieczność.......a starość nie radość...do tego drugiego jeszcze dużo ci brakuje



kasia82 (offline)

Post #9

14-02-2013 - 10:00:58

 

Zgłaszam się i ja uśmiech Zachorowałam mając 28 lat. Niedługo minie 2,5 roku od operacji. To forum i historie dziewczyn, które na nim poznałam, pozwoliły mi mieć nadzieję że ja też będę zdrowa.

młoda (offline)

Post #10

14-02-2013 - 11:38:30

 

Cześć,
To dobry pomysł z założeniem takiego wątku. Ja również zaliczam się do tej kategorii. Zachorowałam w wieku 32 lat, dlatego mam ksywkę młoda, która pochodzi jeszcze z innego forum. Teraz nie jestem już młoda, od tamtej pory przybyło mi 13 lat.
Zacznę w poważniejszym tonie, ale to dla Waszego dobra.
Powiem Wam, co jest ważne przy zachorowaniu w młodym wieku - leczenie uzupełniające oraz WŁAŚCIWA DIAGNOSTYKA po leczeniu pierwszego rzutu. Tej diagnostyki musimy pilnować na równi z lekarzem. Nie dajcie się zadowolić mammo/RTG klatki piersiowej/markerami raz w roku. Badanie powinny być uzupełnione o: USG jamy brzusznej/TK klatki piersiowej,jamy brzusznej,miednicy mniejszej/scyntygrafię/USG endowaginalne, ewentualnie inne. Problem z rakiem piersi jest taki, że chętnie daje przerzuty przede wszystkim do kości, płuc, wątroby, a oszczędza drugą pierś, więc mammo na nic, a TK klatki piersiowej mało szczegółowe.
Lekarz prawdopodobnie nie zleci wam rozszerzonego panelu badań, bo ma związane ręce przez różne procedury oraz strach przez kontrolą NFZ. Spytajcie więc grzecznie jakie badania mogłybyście jeszcze wykonać na własną rękę i nie żałujcie na to kasy. Drążyłam temat badań i uzyskałam informację, że badania zleca się, jeśli są dolegliwości. Niestety problem pojawia się ZANIM poczujecie dolegliwości, często na tyle wcześniej, że rak czyni w organiźmie takie spustoszenie, że naprawienie tego jest dużo trudniejsze dla lekarza i uciążliwsze da Was, jeśli w ogóle możliwe.
I niech wasza czujność nigdy nie da się uśpić, gdy w pewnym momencie uznają Was (bądź same się uznacie) za uleczone. Ja wiem, że jest pewna grupa dziewczyn, która się rozprawiła z rakiem na zawsze, ale jest też grupa, która będzie walczyć jeszcze nie raz.
Może to, co napisałam wcale się Wam nie spodoba, bo na forum panuje raczej nastrój hurraoptymizmu typu "jeszcze 2 chemie i koniec!" oraz wzajemne pocieszanki "będzie dobrze, wytępimy gada". One także są bardzo potrzebne, ale mam nadzieję, że moje słowa dadzą Wam coś do myślenia, dlatego właśnie, że jesteście MŁODE i macie mieć przed sobą długie życie ze względu na ważne zadania w stosunku do Waszych dzieci i najbliższych jak również Wasze własne cele.
Kończę, pędzę na basen, to dobre dla figury i zdrowia, a wiadomo, że trzeba mieć zdrowie, żeby się leczyć.

betty (offline)

Post #11

14-02-2013 - 16:25:48

 

miąłam 32 lata..
teraz mam 40smiling smiley




aquila (offline)

Post #12

14-02-2013 - 19:09:59

 

Cytuj
młoda
Zacznę w poważniejszym tonie, ale to dla Waszego dobra. (...)

masz oczywiście rację, ale ...
żeby się tak gruntownie i często przebadywać, to trzeba mieć urlop_extra, albo być na rencie (ale jak się jest na rencie, to z kolei nie ma się z reguły pieniędzy na częstą i szczegółową diagnostykę); jak mam połowę swojego urlopu wykorzystywać na badania i przez to nigdzie nie wyjeżdżać na prawdziwy wypoczynek, to pitolę taki interes; wolę żyć krócej ale normalniej; jak mam połowę życia spędzać na: czekaniu na badania, badaniach, s*aniu (pardą maj frencz) po gaciach w oczekiwaniu na wyniki, to ten stres też na dobre mi nie wyjdzie; bo przecie nie tylko onkologicznie się badamy/leczymy, trzeba jeszcze znaleźć czas na dentystę, okulistę, zbadać słuch, obadać dokładnie każdy pieprzyk, zbadać cukier ... itd..
inaczej do tego podchodzą zapewne osoby, które mają dzieci, wydaje mi się że wtedy życie traktuje się bardziej zadaniowo - chce się te dzieci wychować i już; ja nie traktuję życia zadaniowo, dzieci nie mam, nie mam też ciśnienia na robienie wielkiej kariery zawodowej (czy jakiejkolwiek innej); ma mi się żyć dobrze, miło i przyjemnie - jak da radę także długo - to fajnie, jak nie - to trudno;



It's just a ride ...

b_angel (offline)

Post #13

14-02-2013 - 21:05:35

radom 

aguila
ja mam dokładnie tak samo jak ty chichot
nie zamierzam w kółko sie badać i s***** w gaciory przy kżdym badaniu




. . . . . . . . . . . . . .

...na forum od 16 listopada 2005 ...

betty (offline)

Post #14

14-02-2013 - 21:22:12

 

aquilla - brawo
nie miałam jakoś odwagi napisać od razu, a poza tym złapałam lekkiego doła po poście młodej..
bo się poczułam winna, że sobie tego wszystkiego nie badam..
nie wiem, czy chciałam to wszystko wiedzieć, ale skoro juz przeczytałam, to trudno..
staram się żyć jakbym była zdrowa.. co ja gadam, żyję jak zdrowa osobasmiling smiley wiem, że jestem w grupie ryzyka, ale ci co nie chorowali też mogą być w takiej grupie..
nie wyszukuję u siebie objawów nowej choroby, a zbadać WSZYSTKO to chyba się nie da..
poza tym mam zaufanie do lekarzy, którzy mnie prowadzą..
nie wiem, nie chcę dawać złego przykładu, ale tak na okrągło chodzić po doktorach i badaniach to ja nie chcę - to by mi dopiero podwyższyło poziom stresu (a przyznać trzeba, że właśnie od nadmiaru stresu zachorowałam)




luska (offline)

Post #15

14-02-2013 - 21:45:48

Gdynia 

moja córka zachorowała w wieku 32 lat.....






Ciesz się
drobnymi rzeczami,
gdyż pewnego dnia
możesz odkryć,
że były one wielkie.

mona1311 (offline)

Post #16

14-02-2013 - 21:58:48

 

Gdy byłam nastolatką to oglądałam film w którym wątkiem przewodnim było: żyj krótko, umrzyj młodo, zostaw po sobie miłe wspomnienia.... i faktycznie się z tym zgadzałam, teraz....cóż teraz jest inaczej. Masz rację Aquila że dzieci zmieniają spojrzenie na świat, aczkolwiek nie nazwałabym tego spojrzenia "zadaniowym" . Sądzę że Młodej chodziło o co innego - o to aby pamiętać i nie ufać lekarzom tak do końca. (śledziłyście zmagania z lekarzami o herceptynę majki1?) I ewentualnie złapać gadzinę krótko za pysk natychmiast a nie jak będzie za późno. W tym celu wykonywać badania. Mój przykład niestety nauczył mnie tego że "szybko" znaczy "prywatnie". Od wymacania do 1 chemii minął ok 1 miesiąc. A rak już był w węzłach. Na NFZ po miesiącu miałam dopiero umówioną biopsję....cienkoigłową....czy byłabym dziś z Wami? Nie wiem może tak, może nie. Ale wiem że chcę żyć!!! Bez jak to Aquila nazywa "ciśnienia" - a takowe miałam właśnie przed zachorowaniem. Teraz zwolniłam.

A kasa? Cóż nie pytaj ile w onkologii babek narzekało na brak kasy po czym szły dymić fajki.bezradny...Ja wydaję to na lekarzy....
W sumie głupio co ? One wydają forsę na przyjemność rotfl

Za to przykład młodej (13 lat po ) daje mi ufność i nadzieję!urodziny

Betty czemu na Boga czujesz się winna????? Chyba chodzi o to aby żyć tak aby niczego nie żałować? To było moje motto - żyć tak aby nie żałować że się coś zrobiło i nie żałować że się czegoś nie zaznało ..... trochę już zanałam...a kwestii chorób już dziękujęjezor







Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 14-02-2013 - 22:03:59 przez mona1311.

aquila (offline)

Post #17

14-02-2013 - 23:15:15

 

mona - ja też się musiałam prywatnie diagnozować i wydałam na to kupę kasy; (fajek nie palę, więc nie mam nawet na czym przyoszczędzić tongue sticking out smiley , pasożytuję na ukochanym i rodzinie; gdybym zdana była tylko na siebie i nfz, to ... lepiej nie mówić);

myślę, że trzeba uskuteczniać jakiś złoty środek i żyć normalnie;

właśnie dlatego zawitałam na to forum, bo zobaczyłam, że tu są normalne babki, normalne rozmowy nie tylko o transtuzumabie i selektywnym modulatorze receptora estrogenowego, ale też o normalnych codziennych pierdołach jak przepis na szarlotkę czy pogoda smiling smiley



It's just a ride ...

Jaggoda0 (offline)

Post #18

14-02-2013 - 23:44:16

Stargard  

Ja zachorowałam 35 roku zycia ,był strach , przerażenie ze dzieci zostana bez matki ...ale wygrałam ta walkę właśnie minelo mi 15 latek smiling smileydoczekałam sie wnuczat na ktore tak bardzo czekalam śmiech



Życie Jest Darem Od Boga Więc Czemu Za Nie Płacimy...???...

młoda (offline)

Post #19

15-02-2013 - 08:35:10

 

Moje kochane,
W moim poprzednim poście nie chciałam Wam sugerować, żebyście robiły wszystkie te badania i na dodatek prywatnie. Każda z Was ma inną sytuację. Warto jednak przycisnąć lekarza prowadzącego, przygotować się przed każdą wizytą do rozmowy, pytać, umówić się na konsultację u innego lekarza. Ja rozumiem podejście "nie chcę się ciągle badać, bo to stres..", zaręczam jednak, że jeśli coś się stanie to trudno Wam będzie się uwolnić od myśli "co mogłam (lub lekarz mógł) zrobić, żeby tego uniknąć?" i "dlaczego tego nie zrobiłam (lekarz nie zrobił)?".
Na marginesie - ja też staram się żyć pełnią życia. I często spotykam się ze zdziwieniem - to ty jesteś chora?

Magda (offline)

Post #20

15-02-2013 - 08:41:22

Jastrzębie Zdrój 

ja badam się na tyle ile zachodzi potrzeba...akurat trafiłam na fajnych lekarzy...jak mnie coś zaboli jest to diagnozowane na bieżąco...z NFZ...na razie nie narzekam....w maju będzie 6 lat....ale czytam że koleżanki płacą za badania...wnerwiony



Wioletta (offline)

Post #21

15-02-2013 - 15:56:32

Ciechanów 

Ja zachorowałam w 32 roku życia, byłam w szoku, nie mogłam uwierzyć że ja taa wysportowana, pełna życia, w rodzinie bez raka piersi, ale tak było, walczę nadal, musze się zgodzić z Młodą, że warto dbać o wyniki, ale myslę że w momencie jak coś nas niepokoi, ja chodziłam z przerzutami do opłucnej i płynem, a leczyli mnie na zapalenie płuc, oskrzeli od maja do lipca,a w kwietniu było rtg i było ok.Myslę że każy ma swój rozum i intuicję, ja czułam że jest coś nie tak ale nie chciałam uwierzyć że tak szybko dziad dał o sobie znać.
I jeszcze jedna konkluzja, widzę w szpitalu że jest nas coraz więcej w młodym wieku, 15 lat temu rak w wieku 30 lat to nie była norma, widzialam na chemi ostatnio dziewzynę w wieku ok 20 lat, ręce opadają...

agula615 (offline)

Post #22

15-02-2013 - 16:30:20

Wroclaw 

hmmm Cos jest w tym karmieniu piersia....
Zdiagnozowana w 32 roku zycia! (miesica przed dokladnie...) 1 chemia w prezencie urodzinowym grinning smiley.
moj synek mial 4.5 miesiaca i rowniez karmilam go piersia... wegetarianka, prowadzaca zdrowy tryb zycia, bez papiersow , szczegolnych ilosci alkoholu i ogolnie swinstw... w rodzinie nie obciazonej rakiem piersi....
To bylo uderzenie, musze przyznac. nie spodziewalam sie... bylam przekonana, ze pomylili wyniki badan w laboratorium...ehhh ( niestety nie...). Dlaczego ja? Dlaczego teraz? Pzreciez nie moge teraz umrzec, a co z olem? tak bardzo nie moglam sie go doczekac i co teraz? mam go zostawic? ... no i znalazlam sile , zeby to pzretrwac, i mam nadzieje pobic...
24 taxole, opercaja osczedzajaca, wziete 40 herceptyny i jeszcze 4 zostaly...
Ogolnie jest chyba dobrze ( zadnych wznow, opuchnietych wezlow itd), choc ostatnio jakas wyjatkow zmeczona jestem... chyba synek daje mi do wiwatu... rozbrykal sie jak nie wiem.
Chyba jakies wakacje mi sa potzrebne albo co?... albo po prostu urlop bo dziecko+praca+chemia to troche duuuuuuuzzzzzzzzzzzzzzo

justyna81 (offline)

Post #23

15-02-2013 - 21:07:45

 

Ja zachorowałam w wieku 28 lat. Teraz w lutym mijają już 4 lata od zachorowania. Mój gad był genetyczny.

U mnie sytuacja jest trochę inna bo miałam chemię przed operacyjną i całkowite cofnięcie się nowotworu i dlatego uważam się za wyleczoną i dodatkowych badań nie robię chociaż często mam tak, że gdy tylko mnie coś zaboli zaczynam panikować, że pewnie mam jakiś przerzut, po czym dochodzę do wniosku, że to na pewno nic takiego, że powód jest jakiś inny. Jeśli bym chodziła na badania za każdym razem gdy mnie coś zaboli to na pewno szybko bym zbankrutowała.
Zgadzam się z młodą, że trzeba się badać i walczyć o siebie zwłaszcza w pierwszych 2 latach od zakończenia leczenia, wtedy kiedy nas coś niepokoi.
Gdzieś czytałam na forum, jedna z naszych koleżanek pisała, że w ramach badań kontrolnych robiła RTG klatki i nic nie wyszło po czym chyba po 3 miesiącach robiła je ponownie w ramach programu profilaktycznego dla palaczy i pokazały się zmiany. Warto zapłacić za badania (albo wysępić od lekarza ogólnego) i zrobić sobie taki prezent dzięki, któremu ma się pewność, że wszytko jest ok smiling smiley Zwłaszcza, że nie wszędzie są jednakowe standardy ( wiem z doświadczenia)

magda2411 (offline)

Post #24

15-02-2013 - 21:10:03

Olsztyn 

Cytuj
agula615
hmmm Cos jest w tym karmieniu piersia....
Zdiagnozowana w 32 roku zycia! (miesica przed dokladnie...) 1 chemia w prezencie urodzinowym grinning smiley.
moj synek mial 4.5 miesiaca i rowniez karmilam go piersia... wegetarianka, prowadzaca zdrowy tryb zycia, bez papiersow , szczegolnych ilosci alkoholu i ogolnie swinstw... w rodzinie nie obciazonej rakiem piersi....
To bylo uderzenie, musze przyznac. nie spodziewalam sie... bylam przekonana, ze pomylili wyniki badan w laboratorium...ehhh ( niestety nie...). Dlaczego ja? Dlaczego teraz? Pzreciez nie moge teraz umrzec, a co z olem? tak bardzo nie moglam sie go doczekac i co teraz? mam go zostawic? ... no i znalazlam sile , zeby to pzretrwac, i mam nadzieje pobic...
24 taxole, opercaja osczedzajaca, wziete 40 herceptyny i jeszcze 4 zostaly...
Ogolnie jest chyba dobrze ( zadnych wznow, opuchnietych wezlow itd), choc ostatnio jakas wyjatkow zmeczona jestem... chyba synek daje mi do wiwatu... rozbrykal sie jak nie wiem.
Chyba jakies wakacje mi sa potzrebne albo co?... albo po prostu urlop bo dziecko+praca+chemia to troche duuuuuuuzzzzzzzzzzzzzzo


24 taxole? 40 herceptyny? chyba jakaś pomyłka w liczbach.

Zachorowałam mając niecałe 30 lat. Karmiłam piersią i początkowo ginekolog leczył mnie na polaktacyjne zapalenie piersi. Dziś jestem już prawie 6 lat po wszystkim. Nie zamierzam się zadręczać badaniami kontrolnymi. Żyję jak zdrowa osoba. Moja dr onkolog dr Gruszweld mówiła, że tak naprawdę jak pojawią się przerzuty to nie ma znaczenia czas ich wykrycia.







Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 15-02-2013 - 21:13:44 przez magda2411.

justyna81 (offline)

Post #25

15-02-2013 - 21:39:34

 

Betty ja też nie badałam. Może u Ciebie nie trzeba było badać smiling smiley Ja ufałam mojej onkolog bo to dobra kobieta i leczyła mnie jak własną córkę smiling smiley

Wioletta, tak jak piszesz właśnie ta intuicja nam podpowiada, że coś może być nie tak. Super, że podjęłaś walkę po raz drugi.

agula615 Praca, dziecko, chemia.... gratuluje siły.

Wioletta, agula615 Trzymam za Was kciuki smiling smiley Silne i dzielne z Was kobiety smiling smiley Ja to słabiutka jestem i na pierwszą chemię pooperacyjną w ogóle się nie stawiłam i pojechałam dopiero na kolejny termin ...fizycznie ale przede wszystkim psychicznie nie miałam siły ( a nie mam dziecka i nie pracowałam) i nie wiem czy miałabym siłę by leczyć się po raz drugi.

b_angel (offline)

Post #26

16-02-2013 - 08:52:49

radom 

Cytuj
młoda
Ja rozumiem podejście "nie chcę się ciągle badać, bo to stres..", zaręczam jednak, że jeśli coś się stanie to trudno Wam będzie się uwolnić od myśli "co mogłam (lub lekarz mógł) zrobić, żeby tego uniknąć?" i "dlaczego tego nie zrobiłam (lekarz nie zrobił)?".

Chocbyśmy nie wiem jak często się badały i sprawdzały nie unikniemy przerzutów (jeżeli takowe mają się pojawić) - lepiej postepować wg zasady mojego onkologa "Jeżeli pojawią się dolegliwości wyklucz najgorsze"
Niestety w przypadku raka piersi profilaktyka polega przede wszystkim na wczesnym wykryciu.


Cytuj
młoda
Na marginesie - ja też staram się żyć pełnią życia. I często spotykam się ze zdziwieniem - to ty jesteś chora?

a jesteś?
ja uważam się za zdrową oczko
no chyba, że zastosujemy się do "zasady", że nie ma ludzi zdrowych - są TYLKO niezdiagnozowani the finger smiley




. . . . . . . . . . . . . .

...na forum od 16 listopada 2005 ...

aquila (offline)

Post #27

16-02-2013 - 09:41:50

 

Cytuj
agula615
hmmm Cos jest w tym karmieniu piersia....

ja mam swoją taka małą spiskową teoryję grinning smiley, że może to jest jakoś związane z prolaktyną; ja nie byłam w ciąży i nie karmiłam piersią, ale toto wyskoczyło mi w czasie kiedy miałam bardzo podwyższoną prolaktynę; nie szukałam zbyt dużo na ten temat w necie, ale jakieś wzmianki o związku jednego z drugim są;



It's just a ride ...

Wioletta (offline)

Post #28

16-02-2013 - 10:44:05

Ciechanów 

Ciekawe stwierdzenie z tym karmieniem, ja z tym juz byłym chorym cycem miałam ogromne problemy w trakcie karmienia, ciepły, bolesny,kapusta non stop i ciepłe okłady, potem rozwalony przewód mleczny przy odstawianiu itp., jak byłam przed naświetlaniem u Pani Doktor radiolog, to powiedziała że karmienie mi narobiło bałaganu, jak zapytałam jak to rozumieć, to powiedziała, że w naszym społeczeństwie jest nacisk na karmienie piersią, ale istnieje odsetek kobiet, którym to może powodować zmiany w piersiach, ale że nikt tego tematu nie bada w Polsce, to nie ma o tym nigdzie mowy.Temat w ogóle jest kontrowersyjny, bo żyjemy w konserwatywnym społeczeństwie i zaraz byłby atak na takie teorie.

młoda (offline)

Post #29

16-02-2013 - 11:10:25

 

Magda,
P. dr Gruszfeld patrzy na kwestię momentu leczenia przerzutów statystycznie. Jednak nie chciałabyś chyba być traktowana statystycznie, ja na pewno nie. No bo też jestem niestatystyczna. Ze względu na podejście "statystyczne" różne procedury lecznicze wprowadzano z opóźnieniem, no bo statystycznie pacjentka w moim położeniu powinna tylko cieszyć się, że jeszcze żyje.

B_angel,
Nie mogę uznać się jeszcze za zdrową, bo wciąż jestem w trakcie leczenia taxolem, a moja lekarka nie ma za bardzo koncepcji co dalej ze mną zrobić. Ale żyję jak zdrowa.

Do "karmiących",
Mój przypadek też wpisuje się w ten scenariusz. Zmiany w piersi wykryte zostaly w trakcie karmienia i początkowo zakwalikowane na podstawie USG jako pogrubione przewody mleczne.

betty (offline)

Post #30

16-02-2013 - 11:18:54

 

Cytuj
justyna81
Betty ja też nie badałam.

Źle mnie zrozumiałaś. Ja się badam, ale w takim zakresie, jak każe onkolog. Przestrzegam w miarę terminów i to co ma być zrobione, to jest.. Pewnie, gdybym czuła jakieś niepokojące objawy, poszłabym do lekarza. Ale nie szukam. Nie badam sobie profilaktycznie wszystkiego co się da - bo chyba bym zwariowała..
Dodam, że przed zachorowaniem też robiłam sobie prywatnie co roku USG piersi, razem z corocznym przeglądem dołu - bo tak nakazywał rozsądek, mimo że nie było w rodzinie zachorowań na to dziadostwo..




Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Użytkownicy online

Gości: 848
Największa liczba użytkowników online: 77 dnia 11-10-2011
Największa liczba gości online: 134213 dnia 15-09-2024