Rozstania
lulu (offline) |
Post #1 20-10-2017 - 22:26:33 |
k/Kwidzyna |
Nie wolno Ci tak myśleć, to że chłop okazał się draniem, to nie Twoja wina. Porozglądaj się , jeszcze trochę normalnych facetów zostało na tym świecie.
Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna |
jay (offline) |
Post #2 20-10-2017 - 22:33:30 |
|
Trudno się patrzy jak ukochana osoba, za która było można rzucić się w ogień, odchodzi z osoba, która znasz. Kiedy widzisz go szczęśliwego i zadowolonego, a Ty siedzisz samotnie w domu płacząc w poduszkę. I ten rozdzierający ból w sercu w chorym ciele |
lulu (offline) |
Post #3 20-10-2017 - 23:03:40 |
k/Kwidzyna |
Skoro poszedł to nie był Ciebie wart. Jest Ci teraz trudno i będzie jeszcze jakiś czas ale to powoli będzie odchodzić. Warto abyś zrozumiała, że to jednak nie był OK facet. Pomyśl, skoro zrobił to teraz, to zrobiłby to też, gdyby były dzieci i zaczęły by się kłopoty. No chciałabyś takiego fiuta. On się nie sprawdził, być może jest to duży chłopiec i taki pozostanie.
Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna |
Załamka (offline) |
Post #4 20-10-2017 - 23:24:46 |
Kraków |
Ależ masz rację, swoje wypłakać musisz. Nie ma szybkiego lekarstwa na taki ból. Ale tak jak lulu napisała: nie wiń siebie za kogoś draństwo!!! A co z leczeniem? Zakończone już? |
jay (offline) |
Post #5 20-10-2017 - 23:28:52 |
|
Masz racje, ale ja ciagle szukam winy w sobie nie mogę pojąć jak bardzo się pomyliłam |
jay (offline) |
Post #6 20-10-2017 - 23:32:00 |
|
Leczenie już drugie, skończyłam w maju. Miesiąc temu miałam stracha - podejrzewali przerzuty. Na całe szczęście fałszywy alarm. Organizm mnie ostrzega, a ja nie potrafię się ogarnąć dla własnego dobra. Przezylam rok leczenia sama i żyłam nadzieja, ze mąż się ogarnie. Ale zdrada i to perfidna złamał mi serce odebrał nadzieje i odebrał chęci do życia. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 20-10-2017 - 23:32:38 przez jay. |
Załamka (offline) |
Post #7 20-10-2017 - 23:45:53 |
Kraków |
Tak bardzo Ci współczuję Niestety, bywają ludzie podli i nic na to nie poradzimy. Jeśli najbliższa osoba w takiej chwili zostawia nas na pastwę losu i jeszcze dolewa oliwy do ognia, to naprawdę największa głupotą jest obwinianie za to siebie. A że chęci do życia i walki brakuje w takich chwilach, to się nie dziwię. Ale czas leczy rany, nic mądrzejszego tu się nie wymyśli. Dobrze chociaż, że z leczeniem pomyślnie wszystko poszło. Zasługujesz na podwójny medal, że z dwiema tak poważnymi sprawami w tym samym czasie musiałaś się zmagać! Z jednej wyszłaś zwycięsko, pozostaje wziąć się za tę drugą ..., zostawić ten koszmar za sobą i uwierzyć, że kiedyś będzie lepiej. Mnie też w tym samym czasie nie tylko choroba zwala z nóg (nie, nie zdrada), ale to marne pocieszenie dla Ciebie ... Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 20-10-2017 - 23:50:07 przez Załamka. |
jay (offline) |
Post #8 21-10-2017 - 00:03:30 |
|
Dziękuje za te wspaniałe słowa otuchy! Tak trzeba czasu, ale czuje się bardzo samotna. Wiem, wiem nie ja jedyna mam trudna sytuacje, ale zawsze zadaje sobie pytanie - dlaczego? Mam nadzieje, ze u Ciebie tez się niebawem poprawi. Ja przeżyłam, bo mam podejście zadaniowe. W miłości to jednak nie działa i tutaj jestem bardzo słaba. Obwiniam się, bo mąż odchodząc twierdził, ze to przez moje zachowanie i ze mnie ostrzegal, ze jeśli się to nie zmieni tak będzie. Ultimatum pewnego rodzaju ultimatum. |
dziubas (offline) |
Post #9 21-10-2017 - 08:51:55 |
Gdańsk |
A małżeństwo to nie ultimatum, nie układ...
rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam |
Załamka (offline) |
Post #10 21-10-2017 - 13:11:15 |
Kraków |
Jay, ja też mam podejście zadaniowe ... A jak by twierdził, że po leczeniu wyrosły Ci rogi, bo za mało o siebie i niego wtedy dbałaś, tylko szkoda że akurat lustra nie ma pod ręką, bo byś sama się przekonała, to też byś mu uwierzyła i siebie obwiniała??? Rozpad związku to na ogół zawsze choć w minimalnym stopniu wina każdej ze stron, ale pozostawienie bliskiego człowieka w takiej chwili samego, to przegięcie i podłość. Nie da się zmusić drugiego człowieka ani do przyzwoitości, ani do miłości, pozostaje opłakać, przejść żałobę i ... ruszać do przodu. Jesteś jeszcze młoda, bez zobowiązań; szansa na ułożenia sobie życia od nowa naprawdę spora. Byle zdrowie dopisało, czego Ci serdecznie życzę))
|
jay (offline) |
Post #12 21-10-2017 - 13:22:07 |
|
Prawda jest taka, ze byłam wstanie uwierzyć we wszystko i wIac na siebie cała winę, byleby wrócił ... żałosne Nie wiem czy ktokolwiek zdecyduje się na życie ze mną. Aktualnie moje poczucie własnej wartości sięga zera. Boje się przyszłości, boje się teraźniejszości. Jestem sama i bardzo mi z tym zle. Chyba patrzyłam na siebie przez pryzmat małżeństwa. Tak naprawdę cała rodzina męża się ode mnie odwróciła w momencie jego odejścia z domu. Mam ciężka depresje. Korzystam z pomocy specjalisty. Cała walka jeszcze przede mną. Rozwód. Podły naszpikowany kłamstwami. Mojemu mężowi chodzi tylko o pieniądze. Nic więcej się nie liczy. |
Załamka (offline) |
Post #13 21-10-2017 - 14:29:52 |
Kraków |
Nie wiem czy ktokolwiek zdecyduje się na życie ze mną
To nie tak! Nikt nie wie, w tym również Ty, czy natrafisz na kogoś odpowiedniego dla siebie, kogo pokochasz i ten ktoś też będzie chciał dzielić z Tobą trudy i radości życia. To też kwestia przypadku, zrządzenia losu. Natomiast po świecie nie chodzą ideały, które decydują, czy chcą być z drugim człowiekiem To ma być również i Twoja decyzja; to że masz jakieś wady, przechodzisz załamanie, nie oznacza jeszcze, że nie nadajesz się do związku, daj spokój Kiedyś wyjdziesz na prostą, uwierzysz w siebie i ... zaczną się zaloty :-). A jeśli nie, życie bez drugiej połówki też może być satysfakcjonujące. Nie odważyłabym się tego pisać, gdyby kolejna diagnoza okazała się fatalna, gdyby rokowania były niepewne, a Ty cały czas w trakcie leczenia, na krawędzi, całkiem sama. W takich wypadkach odpadam; nie wiem, jak psycholodzy są w stanie wspierać. Ty natomiast trzymaj się tego, że jednego przeciwnika już pokonałaś, to i z drugim dasz sobie radę, nawet jeśli nie będzie łatwo. A to że jego rodzina odwróciła się od Ciebie? To normalka, sorry. Mogłabyś być aniołem, chodzącym ideałem, a i tak by to się na 99% stało; takie jest życie. I ani poczucie krzywdy, ani obwinianie się tego nie zmieni. Trzymaj się Powodzenia !!! I pisz, jeśli Ci z tym łatwiej. |
Al_la (offline) |
Post #14 21-10-2017 - 18:39:30 |
k/Warszawy |
Jeśli Twój mąż wybrał inną, to Ty nie jesteś godna uwagi? To on nie jest godny uwagi! I bardzo się dziwię tej Twojej koleżance, która poderwała Ci męża wiedząc co Cię spotkało. Dla mnie oboje nie są nic warci. Oboje powinni Cię wspierać, a nie zafundować Ci taki stres. Jesteś zadaniowa, to nie rozpaczaj, tylko pokaż im, że jesteś silna i sobie poradzisz. Na pewno znajdziesz faceta godnego siebie, który zaakceptuje Twoją onkologiczną przeszłość i będzie dla Ciebie oparciem. Wiele naszych koleżanek ułożyło sobie życie po leczeniu i urodziły cudne dzieci. Powodzenia W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół. Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx |
lulu (offline) |
Post #15 21-10-2017 - 20:02:51 |
k/Kwidzyna |
Ala dobrze gada.
Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna |
aquila (offline) |
Post #16 22-10-2017 - 13:30:24 |
|
dobrze, że odszedł
wciąż masz życie przed sobą i szanse na ułożenie go sobie z kimś kto jest tego wart wyobraź sobie, że po spędzeniu kilkudziesięciu lat z facetem orientujesz się, że jest gupim ch.ujem, za późno żeby coś naprawiać, za późno żeby zaczynać życie od nowa przepraszam za bezpośredniość, wiem, że to jest trudne, ale wierzę, że koniec końców wyjdzie Ci to na zdrowie a, i nie - nie musisz być silna, dzielna etc., daj sobie czas, także na słabość It's just a ride ... Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 22-10-2017 - 13:32:22 przez aquila. |
lulu (offline) |
Post #18 22-10-2017 - 21:38:08 |
k/Kwidzyna |
Kiedyś tam też mocno przeżyłam rozstanie, co prawda to nie był mąż ale jednak. Czas pokazał, że dobrze na tym wyszłam.
Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna |
Krynia58 (offline) |
Post #20 23-10-2017 - 12:45:46 |
Warszawa |
Jay, a może pozwól sobie na coś w rodzaju żałoby? Tak właśnie postąpiła po rozwodzie przyjaciółka jednej z moich ciotek. Przez pewien czas ubierała się na czarno, unikalna towarzyskich okazji, zachowywała się tak jakby jjej najbliższa osoba zmarła. Nie musisz od razu tak jak ona, ale wydaje mi się ze w przypadku rozstania- tak samo jak w przypadku śmierci- trzeba dać sobie czas na smutek, złość i łzy. Ty sama będziesz wiedziała ile go na to potrzebujesz. Mam nadzieję że masz Przyjaciół którzy będą po prostu z Tobą, bez udzielania rad w stylu "musisz być silna" albo "wyjdź gdzieś, poznaj kogoś". Nic nie musisz. Jeżeli jest coś dzięki czemu możesz złapać dystans do tego co się stało- słuchanie muzyki, uprawa ogródka, szydełkowania albo nordic walking- rób to. Prędzej czy poźniej- a wierzę że niebawem- przyjdzie dzień kiedy te wszystkie emocje opadną a Ty odzyskasz spokój. Tego Ci z serca życzę
Rak piersi obustronny. Chth neoadiuwantowa 8 x AT. Mastektomia zmodyfikowana obustronna. HP: Rak zrazikowy naciekający - str. prawa - pT3N1 (1/17), str. lewa - pT1cN0 (0/18). ER 100%, PGR 100%. HER 1+ Napromienianie obszaru kl. piersiowej i ww. chł.nad- i podobojczykowych po str. prawej. HTH - Tamoxifen Czasem o byle cień człowiek ma żal do człowieka. A życie jak osioł ucieka. K.I. Gałczyński |
mgiełka (offline) |
Post #21 23-10-2017 - 12:47:35 |
Radom |
Jay, poczytałam Twoją historię i przytulam Cię serdecznie. Niestety, tak to już jest, że ani Ty pierwsza ani ostatnia przechodzisz przez takie piekiełko. Przechodzisz - czyli idziesz cały czas, coraz bliżej tej krawędzi, za którą pozostawisz je za sobą. I to bym Ci proponowała: czynne wychodzenie, nie bierne przeczekiwanie.
Skup swoją uwagę na własnych dobrych stronach - na pewno je masz! Z pewnością masz w sobie spory potencjał, jakieś zdolności. Wybierz coś i rozwijaj. Potrzebny Ci jest sukces, choćby maleńki. Coś całkowicie Twojego, co Cię ucieszy i co zacznie unosić Twoje oklapnięte skrzydełka. I ten sukcesik będzie punktem zaczepienia - do niego dołączą kolejne. Aż powstanie łańcuch na tyle długi, by wyciągnąć Cię z tego dołu. Taka jest moja propozycja. I mam nadzieję, że już się nie obwiniasz? Z amazonki.net od 2006 roku. |
lulu (offline) |
Post #22 23-10-2017 - 12:55:38 |
k/Kwidzyna |
Przykład Kryni jest bardzo dobry. Przecież on dla Ciebie "umarł", więc tak to potraktuj. Na szczęście jest mała różnica, Ty możesz iść zabawić się, spotkać z koleżankami w kawiarni i nikt nie będzie Ciebie obgadywał, że nie szanujesz "żałoby". Idź do kina na komedię, albo sama, albo z koleżanką. Nie wiem gdzie mieszkasz ale w domach kultury są duże możliwości zagospodarowania czasu, zapisz się na jakieś zajęcia, malarskie, fotograficzne, itp.
Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna |
jay (offline) |
Post #23 23-10-2017 - 13:15:12 |
|
Kryniu, to dobry pomysł. Natomiast narazie to niemożliwe. Jestem na etapie wnoszenia pozwu i początkowych spraw związanych z rozwodem. Niestety będę go jeszcze widywała, ja już spotykam wychodząc gdziekolwiek (wiec generalnie boje się wychodzić). Siedząc w domu każdy kąt przypomina mi męża i to czego już nie mam. Znajomych mam, ale są na innym etapie życia. Ślub zakochanie ciąża opieka nad dziećmi. Dla mnie życie straciło sens. Obawiam się ze przez ten cały stres jakiego doznałam znowu zachoruje i już trzeci raz jie wyjdę z choroby |
jay (offline) |
Post #24 23-10-2017 - 13:19:14 |
|
Zdarza się ... kiedy jestem sama i myśle, bo właściwie mysle odkąd tylko otworze rano oczy ... później przypominam sobie ze jednak nie bo nic nie usprawiedliwia porzucenie w takiej chorobie. Ale to nic nie zmienia - nieważne czyja wina. Ważne ze utraciliśmy siebie to boli mnie najbardziej. Nie potrafię żyć |
alex1141 (offline) |
Post #25 23-10-2017 - 13:44:22 |
|
A wiesz co ja myślę? Że jesteś młoda, piękna i możesz jeszcze wszystkim pokazać. Myślę, że możemy mieć obie podobne podejście, ponieważ obu nam brakuje już nie wiele do 30tki
Jest tu na forum dziewczyna która zachorowała w Twoim wieku. Niedawno wpisała się do amazonek z 10cio letnim stażem. Jej zaawansowanie kliniczne to IIIb więc Ty też dasz radę. Rozumiem podejście dziewczyn o tym co piszą ale skoro masz się z nim jeszcze spotykać to dlaczego nie zadbać o siebie bardziej niż zwykle. Na pewno nie od razu zauważy "co stracił" ale niech widzi, że sobie radzisz bez niego, nawet jeśli na razie tak nie jest. Ważne też żebyś Ty w lustrze widziała kogoś na kogo on nie zasługiwał dlatego zrezygnował, poprostu nie umiał dorównać komuś takiemu jak Ty kochana! |
jay (offline) |
Post #26 23-10-2017 - 14:31:38 |
|
No właśnie problem w tym, że on aktualnie chyba jest zakochany w swojej kochance (tak myślę, choć pewności nie mam - to już inny człowiek). Myślę, że patrząc na mnie czuje tylko nienawiść i nie interesuje go w tej kategorii. Ma młodszą, zdrową dziewczynę, z obfitym biustem, więc nie myśli o mnie. Gdyby tak było nie wniósłby pozwu i nie spotkał się z nią po wydaniu się zdrady. On już jest daleko. Kiedy ja się leczyłam i walczyłam o życie - on zapominał o mnie i cała rodzina oraz kochanka pomagali mu w tym. Tu nie ma happy endu - to nie ta bajka, że będzie żałował ... Żałuje ślubu ze mną tak mi powiedział i jego rodzina również. |
alex1141 (offline) |
Post #27 23-10-2017 - 14:49:34 |
|
Kochana czy gdyby to on miał raka zostawiła byś go? Czy znalazłabys sobie kogoś nowego z większą energia do życia i bez problemów? Coś czuję że duszę sprzedała byś diabłu żeby był zdrowy. Tu więc pojawia się pytanie co będzie jak kochanka też zachoruje bo ten wstrętny mały skorupiak nie wybiera. Poza tym jakim trzeba być człowiekiem żeby patrzeć na cycki? To nie ten wiek!!
A odnośnie tego że nie masz siły żyć, naprawdę nie masz? Bo ja widzę tu kawał silnej baby, która wygrała już raz z chorobą i zrobi to drugi raz. Jeśli myślisz, że nic go nie obchodzisz nawet jeśli już nic do ciebie nie czuje to jesteś w błędzie. Zawsze gdzieś będzie się pojawiać pytanie "ciekawe co u niej". Możesz mi nie wierzyć ale tak będzie, po słowach, które Ci powiedział jestem tego więcej niż pewna. Zawsze niestety będzie liczył na to że będziesz miała gorzej niż on. Łatwo nie będzie i potrzeba ci sporo czasu żeby przeboleć, zapomnieć a na koniec wybaczyć jak już zniknie uczucie do niego ale czy on musi o tym wiedzieć? Nie musi, więc pokaż mu że jeśli nie złamała cię ta choroba to tym bardziej on. |
jay (offline) |
Post #28 23-10-2017 - 15:22:22 |
|
Ja? Nigdy ... Twierdzi, że odszedł, bo do siebie nie pasujemy, a nie z powodu choroby ... Masz racje trzeba się wziąć w garść! Próbuję, ale zdrada mnie bardzo zabolała. choroba obdarła z kobiecości, a zdrada przybiła... Trudne to jest bardzo. Pozbierać się i podnieść koronę i walczyć dalej. |
mgiełka (offline) |
Post #29 23-10-2017 - 15:28:25 |
Radom |
Napisałam wcześniej, że nie Ty pierwsza i nie ostatnia przez to przechodzisz i to w sytuacji zachorowania na raka - bo tak się dzieje, tak się zdarza, z najróżniejszych powodów. Sporo amazonek tego doświadczyło. I przetrwały. Ty też dasz radę. Ważne, byś szukała tego, co Ci pomaga. Powolutku, nic na silę. Ale sukcesywnie, do przodu.
W tej chwili najważniejsza jesteś Ty, Twoja wewnętrzna Ty. Nie myśl proszę, że jak on na Ciebie patrzy to czuje do Ciebie nienawiść. Bo podkopujesz sama siebie, a zupełnie niepotrzebnie. To jest taka typowa reakcja, ale sama się za jakiś czas przekonasz, że to tylko ubranie dla Twoich emocji. Te emocje są jak najbardziej na miejscu i zrozumiałe, ale.. już to odczułaś, już to przerobiłaś - teraz odrzucaj, nie pozwól by Cię pognębiały. Czy masz z kim na co dzień pogadać? Mieszkasz sama, czy z rodziną? I nie zamartwiaj się, że teraz to taki stres dołoży Ci chorowania - nie musi, to też nie dzieje się z automatu. Nie znam wszystkich zależności w tym temacie, ale gdyby stresujące zdarzenia życiowe tak zawsze miały działać, to ani ja, ani pewnie dużo z naszych koleżanek forumowych nie mogłoby już tu teraz z Tobą pisać. Nie jedną traumę przeszłam. Może trochę więcej walki potrzeba o utrzymanie się na powierzchni życia niż to mają te, którym masłem drogę smaruje los, ale - my AMAZONKI przecież, potrafimy walczyć jak mało kto! Główeczka w górę, proszę - jesteś w stanie uśmiechnąć się? Z amazonki.net od 2006 roku. |
alex1141 (offline) |
Post #30 23-10-2017 - 15:32:01 |
|
No tak, bo teraz większość ludzi robi tak, że jak się nie dogadujemy to walić to... Szukamy kogoś nowego.
Myślę że świetnym przykładem jest tu znana chyba wszystkim Magda Prokopowicz. Może jej już nie ma ale odwaliła kawał dobrej roboty w swoim życiu plus już po rozpoznaniu choroby znalazła przyszłego wtedy męża. Twoją kobiecością nie tylko jest biust ale ty sama i wierz mi lub nie ale są na świecie faceci, którym nie chodzi tylko o wygląd zewnętrzny, myślę że inne dziewczyny, które tu są mają na to niezbity dowód. Jak będziesz chciała kiedyś pogadać tak całkiem konkretnie i wyżalić się z wszystkiego pisz spokojnie na priv |