Rozstania
lulu (offline) |
Post #1 23-10-2017 - 19:58:37 |
k/Kwidzyna |
Jay nie musisz cytować naszych postów, po prostu tylko odpowiadaj na nie.
To że sprawa między wami jest już zamknięta, to jedno, ale to że Ty masz o siebie dbać, to drugie. Możesz mi wierzyć, że jeśli on Ciebie zobaczy smutną, zaniedbaną to tylko będzie go utwierdzało w tym, że miał rację. Taki smutny, zaniedbany wygląd powinnaś mieć tylko w jednym wypadku, jak będziesz szla do sądu na rozprawę, to prawie nakaz jest. We wszystkich innych sytuacjach masz promienieć jak słońce i to nie chodzi o to, że w ten sposób nie odwrócisz tego co minęło. Nie możesz dać mu satysfakcji, że cierpisz. Możesz mi wierzyć, że Ty uśmiechnięta, zadowolona, zadbana dasz do zrozumienia, że nie cierpisz. To może go zaboleć, jeśli dotychczas miał przekonanie, że Ty cierpisz z jego powodu. To co masz wewnątrz, to Twoje, a na zewnątrz jesteś wiosną, latem, słońcem. Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 23-10-2017 - 20:12:13 przez lulu. |
jay (offline) |
Post #2 23-10-2017 - 20:07:57 |
|
Lulu, myśle ze to jak wyglądam. Czy jestem ładna uśmiechnięta, czy płacze i jestem chora nie ma dla niego absolutnie żadnego znaczenia. On ma swoje nowe życie i nowa partnerkę z która jak mniemam jest szczesliwy. W chorobie się mną nie interesował i myśle, ze teraz jest dokładnie tak samo. Jedyne czego chce to pozbyć się mnie ze swojego życia
|
lulu (offline) |
Post #3 23-10-2017 - 20:23:41 |
k/Kwidzyna |
Jay Ty myślisz jak kobieta, i to jest prawidłowe. Tylko jest różnica między kobietami i mężczyznami. Może nie wiesz ale jak chłop zobaczy atrakcyjną babę, to nie ma znaczenia, czy idzie z żoną, czy bez, zawsze się obejrzy.
Przestań się sama dołować, że nic nie ma znaczenia, że jest źle, niedobrze i jeszcze gorzej. Masz trudny etap w życiu, to rozumiemy, ale trudno jest zrozumieć, że sama sobie nie chcesz pomoc. Podobno u kobiet od miłości do "nie miłości" jest blisko. Chyba chcę Ci życzyć, abyś szybko zaczęła żywić w stosunku do męża/byłego to drugie "uczucie", może ono będzie siłą napędową, aby wziąć się za siebie. Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna |
doubleD (offline) |
Post #4 23-10-2017 - 21:03:55 |
London |
Jay, rozstania sa trudne a bycie zostawionym 'dla kogos innego' jest chyba najbardziej traumatyczne i to normalne ze potrzebujesz czasu zeby przezyc zalobe po zwiazku i wrocic do normalnosci gdzie ty jestes dla siebie najwazniejsza a nie odwracasz calej rozmowy w kierunku tego co mysli albo robi on. to wymaga czasu ale tez pracy nad soba.
ja sie rozstalam z mezem tuz po zakonczeniu leczenia i to on byl inicjatorem. separacja nie wyszla mi na dobre bo nadal bylismy prawie razem i nie mialam motywacji zeby na prawde sie posunac do przodu. dopiero jak zaczelam coraz bardziej koncentrowac na sobie a nie tym quasi zwiazku i on poznal kogos innego zdalam sobie sprawe jak bardzo mnie limitowal i kiedy bylismy razem i potem. gdybysmy nadal byli razem nie nazbieralabym medali w biegach ulicznych i postawila na kariere (czasem mysle ze gdyby nie glupi rak to nadal bym dryfowala nie do konca szczesliwa i niespecjalnie usatysfakcjonowana zyciem) bo nadal skupialabym sie na jego potrzebach a nie swoich. nawet swoje plany podrozy dostosowywalam do niego. rozumiem ze ci ciezko ale warto sie zmusic do usmiechu do siebie i zadbania o siebie dla siebie, zastanowienia sie co jest dla ciebie wazne, czego chcesz w zyciu doswiaczyc ty jako jednostka. wszystkie zwiazki sa tak na prawde tymczasowe bo nie jestesmy w stanie kontrolowac tego co drugi czlowiek chce i mysli ani wypadkow losowych. ty jestes swoim najlepszym przyjacielem i swoja opoka. wszystko sie ulozy i kiedys popatrzysz na to wszystko jak na szanse a nie tragedie. |
dziubas (offline) |
Post #5 31-10-2017 - 18:23:09 |
Gdańsk |
[www.akuracik.com]
rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam |
dziubas (offline) |
Post #6 31-10-2017 - 19:16:39 |
Gdańsk |
[www.akuracik.com]
rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam |
karina10 (offline) |
Post #8 09-11-2017 - 18:09:09 |
Warszawa |
Jak czytam takie wątki to utwierdzam się w przekonaniu że faktycznie lepiej być samemu. To jest bardzo trudna droga, taka samotna z chorobą, ale straszniejsze musi być opuszczonym w trakcie. Nie powiem Ci jay żadnych rad, bo nie znam.
Ale powiem Ci, że to tylko etap. To minie. Wszystko przejdzie. I tak to lepsze niż zostać opuszczonym przez własnych rodziców. |
jay (offline) |
Post #10 26-11-2017 - 16:24:00 |
|
Dziewczyny! Cieszę się, ze moja historia Was poruszyła.
Dziękuje Wam za wsparcie - to wiele dla mnie znaczy. Wiem, ze nie jestem sama i komuś nawet na drugim końcu Polski na mnie zależy! Narazie prześlizguje się przez każdy następny dzień ... ale mam nadzieje, ze już niedługo los się do mnie uśmiechnie Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 26-11-2017 - 16:25:16 przez jay. |
lulu (offline) |
Post #11 26-11-2017 - 17:56:21 |
k/Kwidzyna |
Jay to Ty uśmiechaj się, wyprzedź los, musisz tym uśmiechem przyciągnąć uśmiechnięty los.
Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna |
basmosa (offline) |
Post #13 12-04-2018 - 14:55:08 |
|
Moja przyjaciółka też niedawno rozstała się ze swoim wieloletnim facetem, bo jemu się znudziło bycie w związku, ale kiedy usłyszał diagnozę, jaką i ona usłyszałam od lekarza to nastąpiła zmiana o 180%. Facet nagle chce się angażować, pomagać, wspierać... Z jednej strony trochę to dziwne, bo Malwina jest silna i dość szybko zamknęła ten rozdział za sobą i chyba była przygotowana na to, że przez jakiś czas będzie sama, a tu taka niespodzianka. To też nie jest najlepsza sytuacja, bo gdyby on wziął nogi za pas i nie wrócił, to by nie było problemu, a że kobiety zwykle są bardzo silne, to i ona dałaby sobie rade, a teraz nie wiem czy bardziej rozbija ją informacja o chorobie czy zastanawianie się co ten facet ma na sumieniu, że nagle zapragnął bycia w związku...
Ja podpisuje ie pod tym, co pisała większość, jeśli kobieta ma być z facetem tylko po to, żeby być z kimś, to strata czasu, bo oprócz swojego życia i swoich problemów, będzie stawała na rzęsach, żeby zatrzymać przy sobie mężczyznę. Jeśli on otwarcie mówi, że taka choroba to nie jego bajka, to od razu widać, że jakiekolwiek problemy są ponad jego siły, wymarzył sobie jakiś ideał, a tu nagle taki niespodziewany obrót spraw. Nie to, żebym była jakoś cięta na facetów, bo może tak to zabrzmi, ale po prostu wiem, że my kobiety potrafimy wytrzymać wiele, a układanie życia samemu (będąc we dwoje) nie jest najlepszym sposobem na szczęście, czy to w obliczu choroby czy bez niej. |
alicjakanon (offline) |
Post #14 25-12-2018 - 11:56:30 |
Łódź |
Również myślę, że bycie z kimś po prostu dla bycia mija się z celem. Moja znajoma Kaśka spotykała się z facetem ponad 5 lat nim dowiedziała się, że jest uzależniony od amfetaminy. Co ciekawe nie dawał żadnych oznak, a ona nawet się nie domyślała. I zamiast się rozstać wspólnie podjęli decyzję, że ośrodek uzależnionych może tutaj jedyne pomóc. Trzymałam za nią mocno kciuki i udało się. Dzisiaj mają szczęśliwą rodzinę!
|