Rak i.... nowemu dramatowi stawiamy czoła

Wysłane przez Pollik 

Pollik (offline)

Post #1

26-05-2018 - 17:02:40

Warszawa 

Pogoda sprzyja dzisiaj melancholii, więc zebrało mi się na przemyślenia o zrządzeniach losu. Przynajmniej już nie tonę we łzach i życiowo , minęło trochę czasu i człowiek się przystosowuje bo nie ma wyboru.
Było tak: w 2016 roku byłam zdrowa, miałam zdrowego męża i zdrowe dzieci (26 l. córka i 23 l. syn.) Tak się wydawało... biopsja i diagnoza 13 grudnia. Od doktora od razu dostałam terminy badań, konsultacji i operacji. Następnego dnia powiedziałam dzieciakom. Córka płacz, syn zaniemówił. 31 byłam już po operacji w domu i zaczęłam porządkować świat, oswajać lęki, wiecie co mam na myśli. Sądziłam: najgorsze za mną gad wyrzucony teraz będzie z górki. 5 stycznia moja córka z bólem karku zgłosiła się do szpitala , neurolog , tomograf ok, leki itd. Następnego dnia obudziła się widząc zamazane plamy zamiast świata wokół...
Kolejny ostry dyżur , tomograf już niedobry: obustronny obrzęk tarczy nerwu wzrokowego. Oddział okulistyczny , neurologiczny, badania i szukanie przyczyny. Czas mija.
Brak objawów ciśnienia śródczaszkowego, nie wiadomo co powoduje obrzęk. Wypuścili ją bez diagnozy z zaleconymi sterydami. Nadal nie widzi. Prywatnie dobry neurolog , kolejny szpital , decyzja neurochirurga z Banacha: natychmiast operacja . Przewóz tamże, 12 kwietnia operacja 4 godz, niebezpieczna. Udała się , dziecko sprawne nadal.
Tyle, że wszystko za późno.....
Zanik nerwów wzrokowych, kilka procent ostrości wzroku zostało. 1 stopień niepełnosprawności, bez prawa do renty, bo za krótki czas oskładkowany.
Chyba nie potrafię opisać dni, kiedy obolała, z drenem czekałam z rodziną na ostrym dyżurze. Miałam przynajmniej wrażenie, że cokolwiek mogę. Nocy, kiedy bałam się tak strasznie, ze kuliłam się na podłodze w kuchni nie mogąc wytrzymać we własnym łóżku. Błagań losu o zmiłowanie.
Godzin świtu, gdy koszmar wzywał mnie na kolejowe tory niedaleko.
Jesteśmy ateistami, nie szukaliśmy i nie szukamy Boskiej pomocy.
Został mi ostatni przebłysk logiki i twardego racjonalizmu. Poszłam do psychiatry zamiast na tory, jestem tu nadal.
Córka jest niezwykła, nie załamala się.
Hołubiłam tę świadomość, zaklinałam nią rzeczywistość.
Przyjaciele, psychiatra, leki, powrót do pracy , pomogły i pomógł czas. I to, że od marca ma pracę jako przewodnik w Niewidzialnej wystawie, zachwycona ta pracą. W dużym stopniu jest samodzielna, mieszka razem z bratem, który ją bardzo wspiera. Są niesamowicie zwiazani ze sobą. Pomagamy kiedy tylko nas potrzebuje.
Na chwilę zapanowała mała stabilizacja.
Przez długi najstraszniejszy dla mnie czas mój gad znikł z naszego życia w ogóle . Teraz owszem stres jest, ale tylko dlatego, ze muszę być tu jak najdłużej, ona mnie potrzebuje i będzie potrzebować. Swojego bólu nie boję się w ogóle. Zgubiłam po drodze radość życia, funkcjonuję dzięki lekom, jem, śpię, śmieję się... przekonałam się jednak, że wszystko może nas spotkać. Myslałam, że nie przeżyję tych dramatów, a jednak. Tylko smutek nie opuszcza mnie ani na chwilę, nie miałam szansy uporać się z żałobą po życiu bez raka.... na razie zegnam Was, nic już nie widzę, bo znowu ryczę jak zawsze gdy mówię(piszę) o córce. Trzymajcie się i sciskam wszystkich, którym zły los zafundował oprócz raka inny dramat w pakiecie




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

marzusia (offline)

Post #2

26-05-2018 - 17:36:56

Cieszyn 

Życie cały czas jest nieprzewidywalne i zaskakuje, w moim przypadku też i to zawsze na niekorzyść. Miałam, w czasie chemioterapii bardzo podobne zdarzenie z córką. Napiszę, ale nie teraz bo cały czas zaklinam rzeczywistość i nie chce wywoływać wilka z lasu. Zwłaszcza, że moje złe myśli i słowa mają, sprawdzoną wielokroć, zdolność do urzeurzeczywistnia







Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 26-05-2018 - 17:39:22 przez marzusia.

Pollik (offline)

Post #3

26-05-2018 - 18:23:27

Warszawa 

Kochana
Trzymam kciuki, żeby Was ominął zły los.
W moim przypadku wiem, po prostu wiem to, że to była jej reakcja na stres. Jest silna, to prawda, ale silniejsza okazała się miłość do mnie i lęk o mnie. Szkoda, że nie jesteśmy w chłodniejszych relacjach, byłaby pewnie sprawna. Paranoja, prawda, ale mnie to już chyba nie opuści nigdy.
Rozumiem Cię znakomicie, że nie chcesz wywoływać wilka z lasu, czuję dokładnie to samo. Długo nie mogłam w ogóle o nas mowić. Bałam się myśleć. Każdego dnia ogłupiałam się telewizją nie wiedząc na co patrzę. Czekałam z wejściem na forum, bo nie byłam w stanie spokojnie formułować na piśmie treści o raku i nie tylko. Za bardzo je widać i są wymowne, gdy piszesz.
Zawsze wiedziałam, że nieszczęście stoi tuż, nagła śmierć mojego starszego o 6 lat brata w 1999 roku pokazała, że się nie mylę. Teraz pojawiła sie myśl , o dziwo, pomocna: a jednak życie trwa dalej. Żyję , nawet jakoś w miare, w każdym razie nie wegetuję. Teraz też się podniosłam , mniej się boję, mniej się buntuję. Powtarzam za córką: co zrobisz, nic nie zrobisz. Daję radę. Dziwi mnie to, że przetrwałam. Nie chcę za żadne skarby kolejnej próby(i nie chodzi o raka ), jednak dotarło do mnie, że mogę dać radę, choć nigdy bym nie podejrzewała się o takie możliwości.
Trzymaj się dzielnie, dzięki wielkie, że się odezwałaś.
Wiemy przecież, że fatalizm to bzdura, a powiedzenie czegoś w złą godzinę nie istnieje. Zawsze przecież można odpukaćduży uśmiech




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

KasiaK78 (offline)

Post #4

26-05-2018 - 20:03:02

Gorlice 

Pollik bardzo współczuję historii z córką sad smiley czytając wyznania osób dotkniętych przez los w taki okrutny sposób, zmagających się ze swoją chorobą i chorobą dziecka - człowiek nie wie co gorsze. Docenia to że żyje, pomimo swojej diagnozy, w miarę normalnie. Docenia to, że ma zdrowe dziecko. I czerpie siłę z twojego przykładu. Jesteś najwyraźniej silną kobietą i tego ci zazdroszczę.




NST, Er 95%, Pr 90%, HER2+++, Ki67 50%; T1c, G1, Ia
BCT, 6 x TCH + 11 x herceptyna, radioterapia,17 m-cy tamoxifen + reseligo, od 27.03.'19 symex + reseligo

Załamka (offline)

Post #5

26-05-2018 - 20:50:32

Kraków 

Polik aż łza się w oku kręci, ale najważniejsze, że przetrwaliście najgorsze. Trzymam kciuki za pomyślnośćpociesza

Pollik (offline)

Post #6

26-05-2018 - 20:57:39

Warszawa 

Dzięki kochana, nie sądziłam dotąd, że taka ulgę mi przyniosą sygnały od Was. Mam 2 przyjaciółki na śmierć i życie, dały mi mnóstwo wsparcia, jednak dla rozmowy z Wami warto było przełamać niechęć do zaistnienia w sieci. Wspolne dramaty najwyraźniej zbliżają




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

renatar (offline)

Post #7

26-05-2018 - 21:06:51

sieradz 

Życzenia zdrowia dla całej rodziny i dużo siły.






T3NOMO/ER10 PR10procent\12 taksanów,3AC,lampek 25.Tamoksifen.Inwazyjny śluzowy.

Al_la (offline)

Post #8

26-05-2018 - 21:20:27

k/Warszawy 

Polik, życzę Ci dużo siły i zdrowia dla najbliższych serce
Czasami zwala się jednemu człowiekowi tyle na głowę, co inny dostaje na całe życie. Bardzo Ci współczuję tego stresu.





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx

Ewunia60 (offline)

Post #9

26-05-2018 - 22:46:27

Maine, USA 

Kochana Polik,
Bardzo trudny masz okres w swoim zyciu, bardzo. Ale....Ty zyjezsz I twoja corka zyje. Poki ludzie zyja to mozna rozne rzeczy robic i roznych rozwiazac szukac. Moja Mama miala Alzheimers. Zalamalam sie tym i wydawalo mi sie ze jest to koniec swiata. Dopiero jak odeszla to zrozumialam ze moze byc gorzej. Moja ukochana siostra zachorowala na raka piersi dwa lata temu. Serce mi doslownie stanelo jak sie dowiedzialam. Ale otarlam lzy i przylaczylam sie do jej walki. Jestem za nia i przy niej mimo ze ona malo na ten temt mowi i jest tak daleko. Ona o tym wie. Moja corka ma endometrioze i tak cierpiala ze musiala miec radykalna operacje z usunieciem dolu w bardzo mlodym wieku. I wiadomo jakie sa tego konsekwencje. Teraz moj maz ktory jest moim partnerem i zrodlem mojej sily od 38 lat zachorowal na Parkinsona. Tym razem moja reakcja jest inna – mysle o tym co mozemy razem robic i jakie mamy szczescie w zyciu ze siebie znalezlismy i spedzilismy tyle szczesliwych lat razem i wierze ze bedzie ich wiecej.
Milosc jaka wiaze cie z twoja corka nie spowodowala jej choroby a w prost przeciwnie- twoja corka przezyla swoja chorobe dzieki temu ze macie ta milosc i wiez. Przepraszam ze sie tak rozpisalam! Sama jestem tym zdziwiona po z nikim na te tematy nie rozmawiam. Dzieki za to ze podzielilas sie swoja historia. Na tym forum jest tyle wspanialych kobiet!! Pozdrawiam sie bardzo, bardzo serdecznie



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 26-05-2018 - 22:52:17 przez Ewunia60.

Pollik (offline)

Post #10

26-05-2018 - 23:17:49

Warszawa 

Dzięki Ci wielkie. Ogromnie się cieszę z Twojego postu, dzięki takim odpowiedziom czuję się mniej zagubiona. I mam wrażenie, że poszerzył się mój świat.
Pewność, że mój rak wywołał u niej utratę wzroku nie jest dla mbie cierpieniem. Sama nie rozumiem, dlaczego po prostu ją przyjęłam . Przypuszczam, że tak zaczęło się u mnie wyzwalanie lęku przed nieoczekiwanym ciosem od życia. Prześladował mnie odkąd pamiętam, a skoro przetrwałyśmy, przetrwamy już wszystko. Wcale nie spodziewam się tylko słońca, od powiedzenia "będzie dobrze" zdecydowanie wolę "będzie jak będzie".
"GDY NADEJDZIE CZAS, KTÓREGO SIĘ OBAWIAM, ZNAJDĘ W SOBIE MĄDROŚĆ I SIŁĘ, BY STAWIĆ MU CZOŁA" to mój ukochany cytat, motto życiowe, odkąd przekonałam się, że jestem silna, w co raczej nikt nie wierzył, a najmbiej ja sama.
Twoją rodzinę też los doświadczył bardzo, więc rozumiemy się doskonale. Juz teraz sila z pewnością nie opuści ani Ciebie ani mnie, obyśmy nie musiały się o tym przekonać.
Jeszcze raz Ci dziękuję i ciepło pozdrawiam Ciebie i Twoich bliskich.




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

Wandka (offline)

Post #11

27-05-2018 - 00:04:13

Warszawa 

Polik jesteś przykładem nas kobiet jakie jesteśmy silne. Mnie w czasie leczenia spotkało wiele problemów rodzinnych. Dałam radę. Dziś po 3 latach ponad od tamtych chwil czasami się zastanawiam skąd u mnie było tyle siły???? Nie wiem???? Myślę, ze miłość do syna, bo to on był przyczyną tych stresów. Też moze kiedyś napisze o tym. Do tej pory nie byłam na to gotowa. Jesteś dzielna, wspaniała i jesteś inspiracją dla nas Amazonek i wszystkich kobietbuzkiserce



Agaba190 (offline)

Post #12

27-05-2018 - 08:57:59

k/Warszawy 

Pollik życie stawia nas, wydawałoby się, w sytuacji bez wyjścia. Ale jesteśmy silne, albo musimy być silne, dla siebie i swoich bliskich, i pokonujemy przeszkody. Czasami wydaje mi się, że doszłam do ściany. Ale za chwilę otwierają się drzwi i idę dalej. Choroba/niepełnosprawność dziecka to jedna z najgorszych rzeczy jaka może się przydarzyć. Wszak chciałybyśmy im nieba przychylić. Trzeba jak mantrę powtarzać sobie stare przysłowie - nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, ani tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. sercecalus







Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia.
Mark Twain

Pollik (offline)

Post #13

27-05-2018 - 21:19:07

Warszawa 

Dzięki dziewczyny za dobre słowo, poczułam, że mogę przenosić góry. Ale może na początek zatłukę gada i tym się zadowolęchichot




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

braja (offline)

Post #14

28-05-2018 - 03:17:14

 

Niech Was już tylko to co dobre spotyka, dzielne Kobiety! serce



Pollik (offline)

Post #15

08-06-2018 - 19:54:27

Warszawa 

Dziewczyny, założyłam ten wątek również z myślą o Was, nie tylko o sobie. Wiele z Was też dotknęło dodatkowe okrucieństwo losu.Pomyślałam, że takie smutki sporego kalibru, a poza rakiem niech sobie mają miejsce z boku. Jeśli wreszcie przestaną dręczyć nie bedą się pchały przed oczy.... Jeśli komuś z Was też to potrzebne to wiecie co mam na myśli... w sumie.... oby nikomu sie nie przydał




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

Pollik (offline)

Post #16

28-06-2018 - 20:36:27

Warszawa 

I znowu... łudziłam się, że długo tu nie zajrzę. Następny cios przyszedł szybko. Wylew mojej mamy. Szczęśliwie nierozległy, więc dramatycznych szkód nie zrobił. Mam nadzieję, że gorzej nie będzie. Na oddzial trafiła szybko i wiem od rodziny, że teraz jest troszkę bardziej kontaktowa niz po przywiezieniu.
Macie jakies doświadczenia z taką sytuacją? O czyms powinnam wiedzieć?




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

goja66 (offline)

Post #17

28-06-2018 - 20:53:44

Ozorków 

Ważne ,że szybko trafiła do szpitala.Oni teraz tak ładnie wyprowadzają z tego ,że być może będzie wszystko ok .Doronia- a to był wylew krwi do mózgu?czy bardziej udar niedokrwienny ?
Moja mama jest po kilku niewielkich udarach i jest wszystko w porządku.Trochę się powtarza ,ale w sumie być może to związane z wiekiem..




NST Gx po chemioterapii ypT3N3
Er- 30% ,Pr-0 , HER2-0 , Ki67-18-20%

Pollik (offline)

Post #18

28-06-2018 - 21:09:41

Warszawa 

Właśnie tego nie wiem, ale lekarz użył określenia nierozległy udar. I moja przyjaciółka lekarz powiedziała, że z opisu bardziej jej to pasuje na udar niedokrwienny. I didala, ze generalnie to daje lepsze rokowania. A twoja mama w jakich odsrepach casu miała? Bo właśnie przyjaciołka mi powiedziala, że jak raz sie zadziało to ryzyko nastepnych gwaltownie rośnie. Tym bardziej, że ma migotanie przedsionkow.




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

goja66 (offline)

Post #19

28-06-2018 - 21:30:02

Ozorków 

Jeśli niedokrwienny -to lepsze rokowanie-czyli gdzieś do mózgu nie dopłynęła odpowiednia ilość krwi-rozrzedzili krew i dożywili to miejsce i nie tylko,nawet cały mózg..Dlatego mama-może być jak "nowa ".Gorsza opcja -jak krew zaleje i uciska -bo wiadomo-nie wchłonie się od razu i uciska dłużej.Moja mama miała chyba ze 3 takie epizody (?!).Ostatni miała 8 lat temu-ustawili jej leki i od tego czasu jest ok.Moja ma 80 lat i też ma migotanie ..
Jak ją dopadło ostatni raz -to była zakręcona jak nie wiem co..Jak dziecko we mgle..I później gdzieś za rok coś też ją brało-pamiętam ,że bratowa zadzwoniła -że chyba znowu ma udar..a ja właśnie jechałam ze szpitala ,ze świeżutkim gipsem-bo złamałam nogę.Jedyne co mi przyszło do głowy -oprócz pogotowia-to ,żeby jej podali memetropil i pomogło..Przeszło jej..Od tego czasu spokój..Odpukuje w niemalowane ..




NST Gx po chemioterapii ypT3N3
Er- 30% ,Pr-0 , HER2-0 , Ki67-18-20%

Tomasz. (offline)

Post #20

28-06-2018 - 21:42:32

Pruszków 

Nierozległy udar- ale obszarowo, czy głębokościowo?
Przy udarach nierozległych a głębokich istotniejsze są problemy w zakresie deficytów neurologicznych (niedowłady, porażenia). Przy niegłębokich a rozległych problemem mogą być problemy psychiczne (pamięć, przypominanie, orientacja, dobór słów). Ważne jest usunięcie przyczyn wywołujących (np. leczenie nadciśnienia, cukrzycy, zaburzeń lipidemicznych) lub usuwających skutki nieprawidłowości (np. leczenie p.zakrzepowe dla migotania przedsionków).



____________
Nie jestem lekarzem. Moje sugestie odnośnie leczenia należy zawsze skonsultować z lekarzem prowadzącym.

Pollik (offline)

Post #21

28-06-2018 - 22:12:33

Warszawa 

Nie wiem nic więcej póki co, bo dopiero jutro o 14 będę w Warszawie. Moim chłopakom lekarz nic wiecej nie powiedział, i tomografu im nie pokazał. Jutro od razu z dworca lecę do szpitala. Czegoś się dowiem. Tomasz, mama leki na nadciśnienie i przeciwzakrzepowe bierze, ale to nie zabezpiecza w 100 procentach. Wiek też sluszny 82 lata.




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

Agaba190 (offline)

Post #22

29-06-2018 - 18:38:21

k/Warszawy 

Mój Tata miał udar niedokrwienny w wieku 78 lat. Objawami było: bełkotanie, opadnięty kącik ust. Nie chorował na nadciśnienie, cukrzycę, cholesterol miał w normie.
W szpitalu był coś około 7 dni. Po powrocie do domu miał przez krótki czas problemy z pisaniem, z jedzeniem - tzn. nie bardzo wiedział jak używać widelca i noża. To wszystko minęło po 2-3 tygodniach. Żadnych lekarstw nie miał przepisanych. Jedynie co brał to Acard.
Wrócił do pełnej, zarówno fizycznej jak i umysłowej, sprawności. Zmarł w wieku 87 lat.







Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia.
Mark Twain

goja66 (offline)

Post #23

29-06-2018 - 19:22:49

Ozorków 

Moja BYSTRA MAMA ...inteligentna jak cholera ...długo na izbie przyjęć walczyła sama....ze sobą ...Wiem , bo z nią byłam.Umiała opisać wszystko co :widzi..Nie umiała tego przetworzyć...i powiązać...Ze dwóch lekarzy ją badało-dzielnie opowiadała co widzi ( ja widziałam z jakim wysiłkiem i ile ją to kosztowało)...No ....mistrzostwo świata na temat :" ale o co Wam wszystkim chodzi "....Dwóch tych doktorów powiedziało -że muszę się pogodzić z tym ,że mama jest stara i nie "jarzy bazy "...No ok-ale wczoraj jarzyła...lepiej niż ja....???A dziś -nagle nic nie jarzy..No hello...
Przyszedł trzeci i zapytał : ile ma pani renty?przynosi listonosz?czy na konto? i którego Pani płacą ....I moja biedna w tym wszystkim-skołowana mama - nic nie wiedziała...Doktor powiedział -tak -to udar...bo oni zawsze pamiętają , którego , ile i jak -renta im wpływa...
I dzięki Bogu - bo matka wyglądała na "zakręconą " - ale nie nie do leczenia...Normalnie zakręconą .....z wiekiem....Ale wczoraj ...nie była....A dziś nagle ...i mówi "od rzeczy"-chociaż bardzo się starała "wybrnąć z sytuacji...Aż za bardzo -dwóch doktorów łyknęło...jej tok myślenia i ...w sumie kombinowania-żeby nie było ,że ...jest coś nie "hallo"...
I niestety minęło coś około ...6 godz..( w izbie przyjęć)...Gdzie te "złote " godziny?...w d...Mami już na tyle "oprzytomniała ,że sama się zaczęła dziwić co my tu robimy i po co...ech..
Żeby nie koleżanka pilęgniarka - do której zadzwoniłam ,że mama ma udar i ,żeby ...hmmm..."zablokowała " jej miejsce na oddziale - to by matka do domu wróciła....I tak mieliśmy w 3 różnych szpitalach- ech...jak się sytuacja powtórzyła...Bo wtedy myślałam ,że w innym zareagują szybciej....Złudne to było...i smutne...




NST Gx po chemioterapii ypT3N3
Er- 30% ,Pr-0 , HER2-0 , Ki67-18-20%



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 29-06-2018 - 19:29:03 przez goja66.

Pollik (offline)

Post #24

29-06-2018 - 21:00:46

Warszawa 

Oj Gosia, niefajna historia. Nie zaskakująca niestety. Dlatego szpital w Grodzisku mnie zaskoczył. Mama nawet przez kolejkę na zwykłym Sor nie przeszla tylko od razu na obserwacje tamże, tomograf i na oddział. No i ta rehabilitantka dzisisj - z tym to bywa naprawdę fatalnie.
A moja mama to też niezła zawodniczka. Na działce siedzi sama i zasuwa jak z motorkiem...Poopowiadała mi dzisiaj. Jak to rece jej mdlały, ale w pełnym słońcu robiła coś. Jak pare razy się przewróciła i nie mogła wstać, jak ją głowa bolała itd. Kilka dni!! Wpadła na to, że do sąsiada wczoraj poszła...żeby podwiózł ją do autobusu do Warszawy. Kompletny brak instynktu. A może to już właśnie skutek tegoż udaru. W każdym razie wychodzi mi na to, że nie można jej z oka spuścić. Oj, będzie z tym kłopot. Ale żeby tylko taki... Pomyślę o tym później. Poki co oby do przodu...




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

Dewa (offline)

Post #25

30-06-2018 - 00:18:00

Valdemarsvik, Szwecja 

Pollik, bardzo ci wspolczuje z powodu choroby mamy i trzymam kciuki zeby wszystko skonczylo sie dobrze! Dziewczyny, jak czytam o waszych mamach to staje mi przed oczami moj ojciec. Przy pierwszym udarze ( udar byl lekki - opuszczony kacik ust, lekko belkotliwa mowa i wypadanie przedmiotow z lewej rerki, jesli na nia nie patrzyl) sam pojechal do szpitala. Kiedy okazalo sie, ze to nie ten szpital, ze trzeba do innego i lekarka powiedziala, ze wzywa karetke to moj tatus oznajmil, ze nie potrzeba bo on jest samochodem...kobieta malo sama nie padla i zadala mu tylko pytanie, czy zdaje sobie sprawe, ze jak w czasie jazdy dostanie nastepnego udaru to ludzi pozabija - no i laskawie pozwolil sie przetransportowac smiling smiley Ladnie wtedy z tego wyszedl, bez sladow. Pozniej, na przestrzeni 25 lat mial jeszcze 2 udary, ale nie przeszkodzilo mu to pedzic aktywnego, zeby nie powiedziec nadaktywnego smiling smiley zycia. Dostarczal nam naprawde tyle adrenaliny...ale nie odwazylam sie powiedziec mu zeby sie oszczedzal albo ze jest za stary zeby w wieku 80 lat jechac samochodem z przyczepa do Maroka (na moje stwierdzenie, ze to bylo meczace, uslyszalam, ze nie bo za kierownica zastepowal go kolega smiling smiley ), a w wieku 83 - jezdzic po pustyni na wielbladzie...
Ojciec zmarl w wieku 85 lat i rozbawila mnie zaprzyjazniona lekarka, mowiac mi, ze jakby sie oszczedzal to zylby duzo dluzej... A mysmy sie cieszyli, ze glowa i cialo pozwolily mu zyc tak jak chcial, do konca - czego i nam zycze smiling smiley



Pollik (offline)

Post #26

30-06-2018 - 07:29:43

Warszawa 

Dewa , dziękuję bardzo za twoją historię. Podniosła mnie na duchu. Może aktywność mojej mamy pozwoli jej przejść dalej. Też trudno byłoby mi zakazać mamie pracy na działce i zabrać do mojego domu. Ponad wszystko ceni sobie samodzielność i taka opieka byłaby dla niej nieznośna. Chyba że zmieni teraz zdanie. Ale nie wygląda na to, bo już pojechałaby z powrotem na działkę...

A odnośnie dojechania Twojego taty do szpitala, to ja do obu porodów pojechałam sobie tramwajem. Z pierwszymi bólami już, ale tymi lekkimi więc co mi tam. Mąż dreptal za mną z torbą. Najwidoczniej chojraczenie mam po mamie.




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 30-06-2018 - 07:32:38 przez Pollik.

Pollik (offline)

Post #27

30-06-2018 - 07:50:45

Warszawa 

Agabo, czy Twój tata był jakoś rehabilitowany, czy objawy same się cofnęły?




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

Pollik (offline)

Post #28

02-07-2018 - 21:30:11

Warszawa 

Nieśmiały optymizm czuję, bo mamie cofają się zmiany. Pokój u mnie się szykuje, mam nadzieje uruchomić ją do poprzedniej sprawności, żeby mogła nadal żyć jak lubi.




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

Agaba190 (offline)

Post #29

02-07-2018 - 21:58:01

k/Warszawy 

Nie był rehabilitowany. Zmiany cofnęły się same.







Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia.
Mark Twain

Pollik (offline)

Post #30

09-07-2018 - 22:48:46

Warszawa 

Mama od piątku jest u nas. Chodzi i rozmawia sensownie, ale postarzył ją ten udar. Nie jest tą rześką starszą panią, którą była. Teraz wydaje się bezbronna i zagubiona, ale bardzo chce wrócić do formy, ćwiczy, robi drobne rzeczy codzienne. Próbujemy do przodu jakoś dreptać, może powoli uda się powoli przywrócić jej formę.




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Użytkownicy online

Gości: 550
Największa liczba użytkowników online: 77 dnia 11-10-2011
Największa liczba gości online: 134213 dnia 15-09-2024