Przytul mnie pociesza

Wysłane przez Amazonki.net 

hanka_59 (offline)

Post #1

06-04-2016 - 15:49:40

Reda 

Dziewczyny, która jeszcze kontaktowała się z Anetą z Będzina?



magda2411 (offline)

Post #2

06-04-2016 - 15:56:34

Olsztyn 

Wandka, nawet jak pojedziesz to jej nie pomożesz. Zamieszkasz z nią?
Tu trzeba fachowego leczenia, a nie dobrych rad. Może nawet hospitalizacji, skoro leki nie działają. Dalej namawiam na wizytę u lekarza psychiatry.



annzaw (offline)

Post #3

06-04-2016 - 16:16:05

Tarnów 

Cytuj
Wandka
Tak jej poradziłam ale mówiła, że jest pod opieką lekarza i bierze antydepresanty ale może za małe dawki ?

Nie, nie ma małych dawek. Bierze Estazolam, który bardzo mi pomógł a jej w ogóle. To w takim razie sprawa poważna.

przecie estazolam jest nasenny a nie antydepresyjny. Trza ja namowic na psychiatre, dobre slowo chyba nie wystarczy... sprobujcie!

justyna81 (offline)

Post #4

06-04-2016 - 17:29:35

 

Ile taka sytuacja trwa? Leki nasenne czy takie jak relanium, lorafen są przepisywane po głębokiej traumie czy żałobie. Wg mnie szpitale to trauma a w dodatku trzeba przeżyć żałobę po piersi, zebrać siły na leczenie i to musi trochę potrwać. Dlatego są te leki. One mają zadziałać doraźnie. Jeżeli sytuacja trwa dłużej trzeba szukać pomocy bo wg mnie nie da się przespać problemu. U nas na nfz przepisuje się głównie leki. Obok leków w depresji czy jakimś załamaniu powinna być psychoterapia. Nie tylko ja tak uważam. Moja nauczycielka mówiła o tym na zajęciach z depresji. Bo nie ma skutecznego leku tzn są leki tzw inhibitory zwrotnego wychwytu dopaminy ale na logikę one działają na zmiany biochemiczne w mózgu a nie na problem. Rozwiązaniem jest pomoc w zmianie myślenia. Pomoc psychoonkologa. U nas w klubie w Sosnowcu jeżeli dobrze pamiętam jest psycholog. Może w Będzinie też jest. Możecie pomóc pokazując konkretne sposoby rozwiązania problemu.
Jeżeli ktoś obawia się konkretnych rzeczy jest łatwiej - można podać konkretne sposoby. Jeżeli obawy i lęki są ogólne to nie wiem chyba dążyłabym do tego żeby stały się konkretne. Jesteście super, że tak pomagacie :* smiling smiley trzymam kciuki



Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 06-04-2016 - 17:39:07 przez justyna81.

jagodula (offline)

Post #5

06-04-2016 - 17:35:10

Sławkow 

jablkoProblem Anety jest bardziej złożony.

minia511 (offline)

Post #6

06-04-2016 - 17:46:07

Będzin 

Ja osobiście dzwoniłam dziś do Anety, powiedziałam, że jestem z Będzina i chętnie z nią pogadam, Spytała czy brałam herceptynę. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że nie, więc zaraz delikatnie mnie spławiła, mówiąc, że jest senna i zadzwoni później. Do chwili obecnej nie zadzwoniła. Dziwne, że szuka pomocy daleko,. w Gdyni, Warszawie a z Będzina nie chce rozmawiać, Na forum jest Kasia Halina, matka jest po chemii, mieszkają w Będzinie. To, że nie brałam chemii to nic nie znaczy, czasem rozmowa o wszystkim i o niczym pozwoli zapomnieć choć na chwilę o chorobie, Trudno, nie będę na siłę do niej dzwonić, ale jeśli się odezwie, chętnie pogadam, odwiedzę czy zaproszę na ploty do siebie.

AnetaiIza (offline)

Post #7

07-04-2016 - 00:21:11

Będzin 

Witajcie. Jako że w któryms momencie mnie wywołano, więc chciałam napisać źe nie jestem tą Anetą o którą się martwicie. Zarowno ja, jak i moja siostra mamy się dobrze.

jagodula (offline)

Post #8

07-04-2016 - 06:58:52

Sławkow 

jablkoTo bardzo cieszyserce

wiwibis (offline)

Post #9

07-04-2016 - 08:01:15

knurów 

Ja i taka Gosia chciałyśmy jechac dzis do Anety ale ona cos nie bardzo chce sie spotkac w realu.Dzwoniłam ale nie odbiera telefonów.Może za duzo osób na raz do niej dzwoniła i miała osc jak na jeden dzień.Ja jestem z Knurowa wiec tez mam niedaleko do Bedzina.Ale nic na siłe moze potrzebuje czasu

minia511 (offline)

Post #10

07-04-2016 - 09:05:44

Będzin 

Ja od wczoraj czekam na jej telefon, obiecała, że zadzwoni. Coś mi się wydaje, że ta Aneta jest samotna, czeka na telefony, rozmawia, ale z osobami z daleka. Nie interesują jej osoby mieszkające blisko, te, które mogłyby ją odwiedzić.

jagodula (offline)

Post #11

07-04-2016 - 10:58:34

Sławkow 

jablkoDzwoniła do mnie Aneta.Chętnie pogadałaby z kimś z Będzina ale z kimś, kto jest w trakcie leczenia.Oczywiście telefonicznie.myśli

minia511 (offline)

Post #12

07-04-2016 - 11:40:48

Będzin 

Na forum jest kilka osób z Będzina, ale nie jestem upoważniona do podawania linków, czy prosić o nr tel. Dla chcącego nic trudnego, Ja jestem w trakcie leczenia co prawda bez chemii.Ale kto wie, może i chemia będzie mi dana, w czerwcu mammografia w Gliwicach. Jeśli chce z kimś pogadać to czemu nie chce z nikim się spotkać? Nie musi to być spotkanie w jej mieszkaniu, można gdzieś iść na kawkę, do parku, poklachać, wesprzeć. Coś mi się tu nie podoba. Jeśli ta Aneta istnieje, niech dzwoni nawet do mnie, obiecała że chętnie zadzwoni i cisza.

Marlena marlx (offline)

Post #13

07-04-2016 - 12:42:36

Sosnowiec 

Dziewczyny Anetka ma depresję stąd unikanie spotkań nieodbieranie telefonów itd.Sama przez to przeszłam. Nie pomagały mi rozmowy,spotkania, nic mnie nie było w stanie przekonać że będzie dobrze,nawet psycholog w CO. Wzbranialam się przed wizytą u psychiatry i popadalam w coraz głębszą depresję aż w końcu było już tak źle że poszłam prywatnie do lekarza i po pół roku byłam jak nowa. Antydepresanty działają z opóźnieniem. Nie pamiętam jaki lek wtedy brałam ale pomogło. Psychiatra i psychoterapia to jedyne wyjście aby Anetka poczuła się lepiej, odzyskała chęć do walki i zaakceptowała obecną sytuację. Tylko jak ją nakłonić żeby poszła do lekarza? Ze mną pewnie nie będzie chciała rozmawiać bo ja herci nie brałam i już dawno po leczeniu jestem.



Jolcia (offline)

Post #14

07-04-2016 - 12:59:54

 

Ale co to w ogóle za podział?niedowiarek
Ta nie brała herci, to niech się nie odzywa, bo guzik wie. Ta brała hercię, to z nią pogadam, a może też niekoniecznie.
Co najmniej dziwna jest ta sytuacja myśli

Marlena marlx (offline)

Post #15

07-04-2016 - 13:35:23

Sosnowiec 

Masz rację Jolcia. Ja w czasie tej depresji wybrałam sobie do rozmowy tylko jedną osobę, moją bratowa która była i jest zdrowa ale potrafiła do mnie dotrzeć za co do dziś jestem jej wdzięczna . Z nikim innym nie chciałam rozmawiać. Zadzwonię do Anetki może odbierze.



Marlena marlx (offline)

Post #16

07-04-2016 - 14:01:27

Sosnowiec 

zadzwoniłam, napisałam narazie cisza smutny



minia511 (offline)

Post #17

07-04-2016 - 14:10:21

Będzin 

Mam wątpliwości co do istnienia chorej, z depresją Anety. Może się mylę, najwyżej przeproszę.

Marggan2 (offline)

Post #18

07-04-2016 - 14:48:21

Szwecja 

ja nie zabieralam glosu w tej dyskusji, bo jestem tak daleko, ze nie moge pomoc.
Jednak czytajac Wasze wpisy mysle tak jak Minia i Jolcia. Cos tu nie gra.



Marlena marlx (offline)

Post #19

07-04-2016 - 15:04:59

Sosnowiec 

Rozmawiałam z Anetka. Przemiła dziewczyna. Jak ją słuchałam to jakbym siebie słyszała wtedy na początku choroby kiedy się załamałam. W poniedziałek mam iść do lekarza tak obiecała.



kesy (offline)

Post #20

07-04-2016 - 20:08:29

Starogard-Gdański  

Ja z nią rozmawiałam z dwie godziny. Wcześniej rozmawiała z Hanka59 i Zuzanną.Prawdą jest że jest bardzo zainteresowana osobami które brały herceptynę..bardzo dużo pytała o nią..bo czytała jak bardzo niszczy serce..i Ona nie chce jej brać.
Moim zdaniem z Anetą wszystko gra..prócz tego że ucieka od ludzi..z nikim się nie spotyka nie wychodzi z domu.
Ma syna który pracuje za granicą..męża który ją bardzo wspiera.Po tym co piszecie..myślę że Ona nie chce kontaktu w realu..tylko telefoniczny.Może dlatego właśnie wybrała Nas z Pomorza..bo wiadomo że na spotkanie to dość daleko.
Mnie zapewniała że będzie dzwonić..ale na razie cisza.Może przeraziła się tych telefonów.Dajmy jej czas..będzie chciała pomocy i wsparcia..sama zadzwoni..bo innego wyjścia nie widzę..nic na siłę.myśli



piessercekot Oni też czują ból

libra1 (offline)

Post #21

07-04-2016 - 21:48:53

 

Zgadzam się z Kesy. Rozmawiałam z nią wczoraj godzinę. Nie jest tak źle myślę, że te rozmowy bardzo jej pomagają.



justyna81 (offline)

Post #22

08-04-2016 - 01:55:52

 

Ja się nauczyłam nie stawiać diagnozy i nie oceniać. Od tego jest lekarz.
Przecież wiecie jak to wygląda w realu w szpitalach. Te osoby, które są wolontariuszkami wiedzą, że nie wszystkie Panie chcą pomocy, nie wszystkie panie chcą rozmowy itp. Jedne później przyjdą do klubu na dyżur inne nie. Jedne panie z marszu idą do pracy i nie potrzebują żadnego wsparcia a inne całymi latami są w klubie smiling smiley ludzie są tak różni.
Raz przez przypadek, będąc w nie mojej sprawie, trafiłam w szpitalu na panią, która bardzo się wstydziła, że nie ma tej piersi. Szybciutko wyszła ze szpitala z biustonoszem wypchanym czymś, żeby nikt nie zauważył, chociaż nie było widać różnicy.
To jednak jest chyba normalne, że przez jakiś czas panie się wstydzą swojego wyglądu. Mają wrażenie, że coś widać. Sprawdzają czy proteza się nie przesunęła, czy piersi są równe. itd. Później chodzą w szerokich golfach pod samą szyję.
Co do pomocy w realu to kiedy przez przypadek pierwszy raz jechałam z Mag busikiem to udawałam, że jej nie znam. Jakoś nie miałam odwagi podejść i porozmawiać. Później się to zmieniło ale na większe spotkania grupowe jakoś nie miałabym odwagi do dzisiaj- z różnych powodów ale post jest nie o mnie więc kontynuując wydaje mi się, że na forum zapewne jest część osób, które nie chcą pomocy w realu. Wolą anonimowo uzyskać wiedzę/pomoc na forum.
Jeśli Aneta wiedziałaby jak używać internetu może nawet nie wiedziałyśmy o jej problemie bo zapewne pytałaby tylko her +.
i być może odpowiadałby by osoby z pomorza bo ja nie kojarzę osób z okolic Będzina z her +. To jest raczej normalne, np. ja dawno dawno temu byłam zaangażowana w wątek cisplatyny i osoby z brca1 pisały do mnie i pytały o co chodzi z tą chemią. W sumie nie zwracałam uwagi z jakich części polski. Nie ważne skąd ktoś jest ważne czy potrafi pomóc. smiling smiley
Nie wiem czy Aneta ma depresję czy nie ale i tak trzymam kciuki za Anetę i za Was by udało się jej pomóc smiling smiley :*



Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 08-04-2016 - 02:04:41 przez justyna81.

Miciumpka (offline)

Post #23

22-04-2016 - 18:44:46

Augustów 

Dziś ja rozmawiałam z Anetą.
Nadal nie chce wychodzić z domu, boi się leczenia, nie chce iść do psychoonkologa, bo podobno młoda lekarka i jej bzdur naopowiadała zamiast pomóc.
Dostała propozycję, żeby położyć się do szpitala w celu dobrania leków na depresję, ale na to też nie chce się zdecydować.
Wg mnie największym jej problemem jest to, że nie chce/nie może wyjść z domu i otworzyć się na ludzi i na pomoc. Gdyby udało się jej przełamać tą barierę zrobiłaby duży krok.



Ataner456 (offline)

Post #24

01-09-2016 - 09:44:15

Warszawa 

Kochane, rzadko piszę, ale często tu zaglądam, czytam, czerpię od Was otuchę. I nawet nie wiecie, jak zazdroszczę tym, które mają komu się wyżalić, wypłakać w mankiet, za które ktoś czasem coś zdecyduje - o które ktoś walczy. Ja od sześciu lat jestem w zasadzie sama z moją chorobą, od śmierci mojego przyjaciela (nie męża - ale był lepszy niż niejeden mąż), sama się z tym borykam, a od czasu wznowy jest mi bardzo trudno. Jak ja zazdroszczę tym, o które martwią się córki, pisząc na forum i szukając pomocy! Moja córka - całkiem dorosła - uważa mnie za zdrową osobę, która może sama jeździć na badania, kolejne wizyty, tak jak to było przez 5 lat remisji. Nie zauważa, że źle się czuję, że na wiele rzeczy nie mam siły. Boli mnie kręgosłup, pęka po xelodzie skóra dłoni i stóp, puchną nogi... w końcu to też chemioterapia, choć doustna - ale ona tego nie widzi, jeszcze ma pretensje, że musi za dużo w domu robić i się nie wysypia... A ja sprzątam, piorę, myję okna, gotuję...tak, mimo skutków ubocznych xelody, mimo ograniczeń ruchowych, nie będę o nic prosić, skoro sama tego nie widzi. Zresztą, to chyba moja wina, widać gdzieś popełniłam błąd w jej wychowaniu. Ma wielką empatię, jeśli chodzi o zwierzęta (to jej wpoiłam), wydaje masę pieniędzy na ratowanie psów, kotów, koni. Ale dla mnie tej empatii zabrakło...
Może dlatego uważa mnie za zdolną do wszelkich prac domowych, że pracuję zawodowo - nie poszłam na rentę, bo będąc tylko w domu chyba szybciej załamałabym się psychicznie, a wśród ludzi muszę udawać, uśmiechać się, robić dobra minę i na pytania o zdrowie odpowiadać, że OK. Ile mnie to kosztuje, to tylko ja wiem. Ale najbardziej boli stosunek do mnie mojej córki, która woli zanegować fakty. Ona uważa widać, że zostałam wyleczona, a wznowa - to jakaś pomyłka.
Nie wiem, jak długo wytrzymam. Bo skąd brać siły? Tym bardziej, że xelodę mam brać, dopóki działa, czyli skutki uboczne mogą się nasilać, a potem ew. może być tylko gorzej, bo przecież na wyleczenie nie mam już szans. I coraz częściej myślę, że jeśli nie mam dla kogo żyć, to po co to wszystko...

benia1960 (offline)

Post #25

01-09-2016 - 09:52:40

Szczecin 

Jak bym to ja napisała. Nie jesteś odosobniona z tym problemem.

domina13 (offline)

Post #26

01-09-2016 - 10:08:14

Piotrków Tryb. 

pocieszaPróbowałaś porozmawiać z córką,pokazać jej swoje wyniki,ulotkę od xelody czy Ty też ją trochę oszczędzasz?pocieszaTo ,że pracujesz to bardzo dobrze,ale część domowych obowiązków przekaż córce,jak nie dostrzega ,że źle czujesz to może trzeba jej mówić,nie jest zła jeśli tak jak piszesz uwielbia zwierzęta,po prostu nie jest może świadoma z powagi sytuacji?myśliPodaję Ci skład maści robionej w aptece na dłonie i stopy: Lanolini 35,0
Vaselini albi 48,0
Eucerini 50,0
Aqdestill 31,0
Vit A liq. 4,o
Vit D3 liq 7,0
Lekarz rodzinny może przepisać,bardzo dobra na te pęknięcia skóry,tylko oszczędzaj ręce zero wody i chemikaliów,jak już musisz to w rękawiczkach.Pozdrawiamserce




4xAC,4xDXL Mastektomia Carcinoma ductale infiltrans mammae.ER-TS 4/8;PR-TS 8/8;HER 2;0 ;Ki67-2%(styczeń2014);
Wznowa:NST G2; ER-80%;PR-99%;HER2-0;Ki67-12,9%(maj 2015)xeloda x4;nawelbina x9;sindaxel x7;cisplatyna x3;zoladex+symex(kwiecień-sierpień),zoladex+egristrozol(wrzesień);14-25.11.16r-kastracja radiologiczna;30.11.16r-Faslodex;14.12.16r-drugi Faslodex;28.12.2016r-trzeci Faslodex;25.01.2017r-czwarty Faslodex;27.02.2017r-pierwszy wlew chemii CMF;20.03.2017-drugi wlew CMF

jagodula (offline)

Post #27

01-09-2016 - 11:56:19

Sławkow 

jablko"Ale najbardziej boli stosunek do mnie mojej córki, która woli zanegować fakty. Ona uważa widać, że zostałam wyleczona, a wznowa - to jakaś pomyłka."
A może ona wypiera te fakty, bo boi się o to co może się zdarzyć. Czasami ludzie tak reagują. Ja bym z nią pogadała od serca. Nie wierzę, że ktoś kto kocha zwierzęta może nie rozumieć cierpienia najbliższych. Może powinnaś nie być taką "bohaterką" a czasem poprosić o pomoc.pocieszaserce

Ataner456 (offline)

Post #28

01-09-2016 - 12:03:39

Warszawa 

Beniu, przykro, żadne to pocieszenie, że nie jestem odosobniona...

Domino, dzięki za skład maści, ale znalazłam go już wcześniej na forum i prosiłam moją onkolog o receptę - odmówiła, powiedziała, że nie zna tej maści... Musze wybrać się do mojego lekarza rodzinnego, na razie jest na urlopie.

Córce wszystko mówiłam, ale ona to bagatelizuje, nie widzi problemu. Np. wczoraj bardzo słabo się czułam, z pracy do domu po prostu się dowlokłam, zupełnie bez siły (jeden ze skutków xelody). Powiedziałam o tym córce, po czym odgrzałam dla nas obiad, pozmywałam - resztką sił. Zobaczyłam, że córka zabiera się za prasowanie, rozkładała deskę zastawiając dostęp do mojej sofy - powiedziałam, że naprawdę bardzo źle się czuję i chciałabym się położyć, na co usłyszałam : "ja też chciałabym się położyć!"
Wyszłam z domu. Przynajmniej psy miały spacer, a ja się wypłakałam.
Wieczorem słyszałam, jak swojemu narzeczonemu mówiła przez telefon,że jest zmęczona, bo mama się obraziła i nie uprasowała jej rzeczy... A ja uprasowałam wcześniej tylko część rzeczy, bo boli mnie prawa ręka w stawie i więcej uprasować nie mogłam. Taka to moja rzeczywistość.

domina13 (offline)

Post #29

01-09-2016 - 12:37:33

Piotrków Tryb. 

Próbowałaś smarować olejem kokosowym?Mi na pęknięcia na rekach pomógł.uśmiechMoże to jej sposób na Twoją chorobę,bunt nie dopuszczanie złych myśli,może uważa,że jak wszystko będziesz robić jak dawniej to choroby nie będzie widać,może po prostu boi się jak widzi ,że gorzej się czujesz i zła,nie radzi sobie z tym.Postaw się trochę i daj jej więcej obowiązków,bo to że będziesz udawać bohaterkę odbije się na Tobie i Twoim samopoczuciu,pomyśl o sobieserce




4xAC,4xDXL Mastektomia Carcinoma ductale infiltrans mammae.ER-TS 4/8;PR-TS 8/8;HER 2;0 ;Ki67-2%(styczeń2014);
Wznowa:NST G2; ER-80%;PR-99%;HER2-0;Ki67-12,9%(maj 2015)xeloda x4;nawelbina x9;sindaxel x7;cisplatyna x3;zoladex+symex(kwiecień-sierpień),zoladex+egristrozol(wrzesień);14-25.11.16r-kastracja radiologiczna;30.11.16r-Faslodex;14.12.16r-drugi Faslodex;28.12.2016r-trzeci Faslodex;25.01.2017r-czwarty Faslodex;27.02.2017r-pierwszy wlew chemii CMF;20.03.2017-drugi wlew CMF

Ataner456 (offline)

Post #30

01-09-2016 - 13:48:52

Warszawa 

Właśnie coraz częściej myślę, że ci, co mnie kochali, są już po drugiej stronie. Obojgiem rodziców się opiekowałam, moja mama umarła na raka, gdy miałam tyle lat, co moja córka, a ja stawałam na głowie, by załatwić dodatkowe wizyty, zmienić szpital, leczenie... Niestety, nie pomogło, ale byłam z mamą do końca, umarła na moich rękach. Potem tata ciężko chorował, po operacji zabrałam go do siebie, żeby miał lepszą opiekę, więc chyba nie brak wzorca jest przyczyną obecnej sytuacji.
Wczoraj w końcu powiedziałam córce, że jak już choroba porobi takie spustoszenie, że nie będę w stanie sama egzystować, to chcę trafić do hospicjum, absolutnie nie chcę hospicjum domowego! Nie chciałabym nigdy zobaczyć, że jestem dla niej ciężarem. W stacjonarnym hospicjum ponoć już długo się nie żyje, a wobec postępu choroby lepsza szybsza śmierć.
Zareagowała nerwowo: jaki postęp choroby, jakie spustoszenie, przecież się leczysz. Tylko że wcześniej, przed całą tą sytuacją mówiłam, jak słabo się czuję i że to skutek uboczny xelody. I że te skutki będą tak długo, aż przestanie pomagać, wtedy nie będę już jej brać. Tylko, że to będzie progresja i wolę nie pytać, co dalej. W każdym razie żadna kolejna chemia dożylna, kolejnej nie wytrzymam, na więcej się nie zgodzę. Więc wtedy pozostanie mi już tylko czekać... I wolałabym czekać w hospicjum, nie w domu...
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Użytkownicy online

Gości: 719
Największa liczba użytkowników online: 77 dnia 11-10-2011
Największa liczba gości online: 134213 dnia 15-09-2024