nasi mężczyźni
Ewa72 (offline) |
Post #1 23-02-2013 - 13:19:29 |
Krakow |
Dziewczyny mysle ,ze ten temat dla wszystkich jest wazny ............jak Wasi mezczyzni odnosnie tej choroby , jak wasza relacja ,w trakcie leczenie i po nim ?Co z intymnoscia , malozenstwem ,kto przetrwal a kto polegl .Podyskutujmy ja sama jestem w bardzo trudnej sytuacji i nie wiem co bedzie dalej ....
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 23-02-2013 - 18:26:06 przez mag_dag. |
kasiaf (offline) |
Post #4 23-02-2013 - 19:00:30 |
SZKLARĘBA |
to powiedz mu ,żeby się pocalował w....4 litery
![]() to nie grypa i musi sie z tym pogodzić .... ja jestem nerwus i powiedziałabym ,że jak mu nie pasuje to wie gdzie są drzwi...ale czy na pewno bym tego chciała? ![]() ![]() mam szczęście ,że go mam a on ma szczęście,że ma mnie ![]() ![]() - Żyj! - powiedziała nadzieja. - Bez Ciebie nie mogę - odparło cicho życie. |
jagodula (offline) |
Post #6 23-02-2013 - 20:54:15 |
Sławkow |
![]() ![]() |
Al_la (offline) |
Post #8 24-02-2013 - 12:32:44 |
k/Warszawy |
Ewo, poczytaj sobie ten wątek [amazonki.net] W zasadzie oba wątki można by połączyć.
![]() W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół. Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx |
bozena_stanczyk (offline) |
Post #11 05-03-2013 - 11:06:32 |
Tomaszów Mazowiecki |
Nie mogę narzekać.Moją diagnozę otrzymał mąż przez telefon,dzwonił patomorfolog,mój pierwszy lekarz.Po powadze na jego twarzy widziałam,że nie jest fajnie.
Kiedy mi powiedział,ogarnął mnie strach i płacz i bezradność...(po domu krzątała sie moja 2-letnia córka a starsza była w szkole.) Potem krótko i rzeczowo przedstawił plan uzgodniony z lekarzem co do procedury i terminu operacji. nie wiem co sam przeżywał bo już raz uciekłam pani śmierci spod kosy w w wieku 34 lat(w śmierci klinicznej byłam ponoć 7 minut) Potem,najprawdopodniej ,żeby odwrócić moją uwage powiedział jakiś żart w stylu-już nie masz jednego jajnika to i cycka nie będziemu opłakiwać.Nie pamiętam dokładnie bo bylam wszoku,ale wiem ,że mnie to rozśmieszyło i nastawilo jakoś od początku pozytywnie.O chorobie nic kompletnie nie wiedziałam,bo to było pponad 17 lat temu.Ta choroba była wtedy komletnym tabu. ![]() nie pamiętam reakcji w następnych dniach ale wiem ,że mimo powagi sytuacji pomagał mi zachować pewien dystans i pozytywne myślenie. Było to ważne bo miałam przed oczami citke,która chłop opuścił po operacji i odzedł do innej.... |
nenar (offline) |
Post #12 05-03-2013 - 20:56:38 |
Czaplinek |
Ja też nie mogę narzekać. Mój mąż był ze mną w chwili gdy dowiedziałam się o nowotworze, mocno trzymał mnie za rękę. Potem musieliśmy być dzielni bo dzieci były obok. Płakałam w jego ramionach wieczorem, a On nie mówił nic tylko mnie przytulał.
Teraz jest ze mną na każdej chemii, potem przez tydzień czasu, gdy ja dochodzę do siebie, gotuje, sprząta, pierze, opiekuje się dziećmi. Mieszkamy zagranicą i mamy tylko siebie... |
Perełka (offline) |
Post #13 06-03-2013 - 01:16:49 |
|
Gdybym cokolwiek złego powiedziała o moim mężu bylabym najwieksza zołzą pod slońcem.
Był przy mnie podczas diagnozy- wtedy, kiedy ja baba, ktora nikomu nie dała sobie w kasze dmuchać rozsypała sie w sekundzie jak domek z kart. Ja beczałam, on mnie przytulał i beczał ze mną. Był przy mnie każdego dnia kiedy leżałam w szpitalu, siedział pod salą operacyjną, jeżdził ze mną na radioterapie, jeździ na wszystkie badania i kontrole. Nie robi tego bo musi-on chce. Byl moją najlepszą pielegniarka kiedy lizałam rany. Teraz kiedy prochy sparwiaja, że czasem bije mi na dekielek i wybucham z byle powodu zachowuje anielską cierpliwość, uspakaja i tlumaczy jak dziecku. Dzięki temu nie dochodzi między nami do spięc i bardzo szybko sie wyciszam. Ewa piszesz, że stan zakochania z męża strony już chyba minał? Dobrze, że piszesz "chyba". Postaraj sie usiąśc z nim i szczerze porozmawiać. Czasem facet pod wplywem silnych przeżyć udaje twardziela, ktorym w rzeczywistości nie jest. Moze kocha cię nadal jak dawniej, może nawet wiecej, ale stał sie mniej wylewny? Nic tak nie szkodzi związkowi jak domysły. Lepiej otwarcie wyznać parnerowi czego się oczekuje, co boli. Poza tym dziewczyny nie oszukujmy wiele zależy od nas. Oczekujemy od facetów czułości, wyznań, ale czy my tak robimy w druga stronę? Czy wiele z nas nie uwaza przypadkiem, że to facet powinien o nas ciągle zabiegać? Prawda, tyle tylko, że my powinnysmy robic dokładnie to samo. Podsycajmy ten żar, nie pozwólmy mu się wypalić. |
Ewa72 (offline) |
Post #14 30-04-2013 - 14:59:41 |
Krakow |
rozwod kochane stal sie faktem ........faceci w tych czasach sa do dupy, ja skonczylam leczenie 15 marca (herka) a 25 juz bylam w pracy ...pracuje w hotelu jako pokojowka ( mieszkam we Francji) czasem po 10 godzin dziennie, myslicie ze sie tym przejal haha , on nie pracuje , je za moje, mieszka za moje i jak ostatnio mi powiedzial ....moze ,jak Ci zrobia "cycka" to ktos sie toba jeszcze zainteresuje ....nie kazdy kto nosi spodnie jest facetem!!!!
|
bozena.krenc (offline) |
Post #17 02-11-2013 - 12:29:14 |
Gdańsk |
Witam czy amazonka może mieć faceta?
|
Al_la (offline) |
Post #18 02-11-2013 - 12:32:50 |
k/Warszawy |
A co myślisz, że kilkudziesięciu tysiącom amazonek ktoś mężów/partnerów pokradł?
![]() W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół. Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx |
anna2008 (offline) |
Post #19 02-11-2013 - 12:42:16 |
Bydgoszcz |
![]() ![]() ![]() ![]()
![]() ![]() "Przyszłość, zanim wkracza, zawsze przedtem puka." - Francois Mauriac ![]() "To co się dzieje teraz i po 'teraz' ,tak długo nie ma znaczenia,dopóki jutro jutra,jest takie samo,jak wczoraj wczoraj" |
doria (offline) |
Post #20 02-11-2013 - 13:21:53 |
Kraków |
Tak sobie pomyslałam,że jakby amazonka nie mogła mieć faceta, to świadczyłoby o tym,że na tym ziemskim padole właściwie nie ma już prawdziwych, dojrzale myślących facetów . To byłoby straszne, ale na szczęście tak nie jest. Dowodem na to jest równiez mój mąż - przyjaciel, który mnie wspiera, ale nie trzęsie sie nade mną i zawsze mi daje do zrozumienia, że będzie dobrze i nie może być inaczej. I tego mi trzeba .Wiem,że mam bardzo dużo szczęścia i dziękuję za nie każdego dnia.
![]() |
Rudzia (offline) |
Post #21 02-11-2013 - 13:42:39 |
Warszawa |
![]() A przepraszam ,że zapytam a dlaczego Amazonka ma nie mieć faceta??? partnera??? kogokolwiek??? Amazonka czyli Ja ...Ty ...i inne Moje Duszki są tak samo a nawet się pokuszę o stwierdzenie iż bardziej ponętne i piękniejsze niż kiedykolwiek w całym swoim życiu. To nie w cycku tkwi "Twoja uroda" ale w Całej Tobie !!! Teraz jesteśmy wyczulone na pewne bodźce i doceniamy tę "inność" ale na Boga!!!!!!!!!!!!!! w niczym nam to nie ujmuje. Ja owszem miałam małe zachwianie ale to jak rzęski wypadły i brwi ale nigdy z braku piersi. A dziś ... jestem piękniejsza i na zewnątrz i w środku. Mam to coś !!! ( eeeeeeeee jak to Wiola napisała "qurwiki" w oczach" ) Owszem są przypadki iż ... mężczyźni ( mężowie, partnerzy...) uciekają od Nas gdzie pieprz rośnie ale ...są i przypadki ,że w tym okresie przeżywasz drugą młodość i ...miłość. ![]() ![]() Jeśli Ty siebie zaakceptujesz, pokochasz swoje ciało z lub bez cycka i nie będziesz demonizować tego faktu to Twój "ktoś" będzie Ciebie też kochał ,adorował i takie tam inne ![]() "Cha do dhuin doras nach d’fhosgail doras" |
wiwibis (offline) |
Post #22 02-11-2013 - 13:45:36 |
knurów |
Ja teź się wypowiem, Mój narzeczony był w Anglii jak się dowiedział ze mam raka zaraz wrócił zeby być ze mną .Jeżdził ze mną na chemie wspiera mnie.pomaga mi oczywiście rą dni że się kłucimy ale my nie umiemy siędługo obrażać więc szybko się godzimy.Wiem że zawsze moge na niego liczyć.O chorobie nie rozmawia dusi to w sobie mi się wydaje ze to żle ale nie chce go do niczegozmuszać.Ewa mi się wydaje ze nie ma co się męczyć w jakim zwiąsku . S
|
wiwibis (offline) |
Post #23 02-11-2013 - 13:50:31 |
knurów |
Rudziu ja się z tobą zgodze. Brak piersi nie znaczy ze nie jesteśmy kobiece. Kazda ma w sobie coś pociągającego a jak poznajemy kogoś to i tak nie wyrtawiamy piersi na wierzch,FAceci tez patrzą na charakter. Poprostu jak to muwią kazda zmora znajdzie swego amatora
|
Rudzia (offline) |
Post #26 02-11-2013 - 14:50:52 |
Warszawa |
Hmm... wiem, że nie wszyscy są tacy bo znam takowych i doceniam ich!! Wartościowi mężczyźni i ...odważni ! A co do tej drugiej strony... Hmm... ![]() Ha i pomyśl sobie... basen ... i para na nim Amazonka i Amazon ... cudnie !! Ależ to kuszące hi hi... wiem wiem szalona i wariatka ale ja lubię ludzi zaskakiwać ...wtedy nie wiedzą co powiedzieć. Człowiek jest piękny sam w sobie ! I takim go widzą jakim sam chce aby oni go widzieli... Wy mnie widzicie jako wariatkę Rudzię nie rudą ...ale i tak mnie lovacie ha ha. Buziaki dla wszystkich ![]() "Cha do dhuin doras nach d’fhosgail doras" |
Grażyna1 (offline) |
Post #27 02-11-2013 - 16:37:19 |
Warszawa |
Ja mam baaaaardzo długi staż małżeński....i cudownego męża który trwa przy mnie niezmiennie nie zważając na moje humory... złe nastroje... choroby i operacje.
Może to zabrzmi niewiarygodnie ....ale przez te wszystkie lata nie było między nami ani jednego " cichego dnia" , ani jednej kłótni. Gdy zachorowałam na raka - nie odstępował mnie na krok , pocieszał, wspierał , dodawał sił do walki z gadem. Teraz to wszystko widzę i doceniam..... I może dlatego teraz - gdy z kolei on jest tak bardzo ciężko chory .....mnie jest tak barrdzo, bardzo źle .... |
jano0244 (offline) |
Post #28 02-11-2013 - 18:35:35 |
Mrągowo |
Na podstawie znanych mi faktów, moja teza jest następująca:
"Choroba nie jest powodem odchodzenia facetów, jest co najwyżej pretekstem do odejścia. Zanim nadeszła choroba, chorował już związek dwojga ludzi, choć być może żadne z nich tego nie zdążyło zauważyć. Jeśłi ktoś odszedł na wieść o chorobie żony/partnerki, najprawdopodobniej i tak by to kiedyś zrobił." Nas dwoje, choroba tylko jedna... |