Banda trzeciaków z gimnazjum
agawa (offline) |
Post #1 12-03-2011 - 16:17:17 |
okolice |
Zakładam wątek korzystając z pomysłu ToJi
Nasze dzieciaczki z rocznika '95 w tym roku kończą gimnazja i wybierają kolejną szkołę. Cięzki to czas dla nas w domu, choć teraz ćwiczymy tylko powtórkę z rozrywki (starszy już studiuje). Może pogadamy dla odreagowania - o tych czakających nas tygodniach ? Może wzajemne dopingowanie się w wytrzymawaniu zwiększonego oporu młodych nam pomoże? Mój aniołek zaczyna egzaminy już w najbliższy czwatrek. Cztery dni pod rząd będzie sprawdzany z wiedzy w poszczególnych przedmiotach, a za tydzień egzamin ustny. Na razie jedynie my-rodzice się przejmujemy. U niego 'luzik', czyli przede wszsytkim gitara, rysunek a wszystko inne na szarym końcu, nawet po wyspaniu się po nocy spędzonej na koncercie... A jutro mamy jego 16-te urodzinki Się dzieje, oj, się dzieje |
amado (offline) |
Post #2 14-03-2011 - 15:55:04 |
|
Moje dziecię też kończy 3 klasę choć jest z '96, ale ja niedobra mama skróciłam dzieciństwo i dziecię posłałam wcześniej do szkoły,
a teraz siedzę na kompie i szukam liceum, a dziecię poszło na lody ja wyszukuję i podtykam, a ona niech se decyduje - ciągle nie wiemy co zrobić (bliżej- dalej, renomowane czy nie) |
agawa (offline) |
Post #3 14-03-2011 - 16:45:03 |
okolice |
U nas podobnie
Młody się rozwija osoboowościowo, hehe (gitara, kosz, rysowanie... etc....) a ja sie martwię Decyzje mamy wstrzymane do zakończenia rekrutacji na tzw Bednarską. Jak się dostanie - będzie kłopot, bo szkoła daleko, w dodatku angielskojęzyczna, a ja nie spiking'uję. Jak się nie dostanie - będzie kłopot, bo trzeba będzie szukać dalej... |
amado (offline) |
Post #4 14-03-2011 - 16:54:36 |
|
u nas z tą odległością to jeszcze dodatkowy kłopot dla mnie, bo teraz ma szkołę całkiem niedaleko z dobrym dojazdem, a dziś telefon do mnie "przyjedź proooooszę, bo torbę mam ciężką",
to jak będzie szkoła naprawdę daleko to będę etatowym kierowcą, a jeszcze młodszą dwójkę muszę obsłużyć |
Pilot_613 (offline) |
Post #6 14-03-2011 - 19:48:43 |
Wawa |
...hyhy - chciałem byłem od razu na pierwszy wpis odpisać w sobotę, ale... córka siedziała właśnie w swoim pokoju z oficjalnie sprowadzonym i przedstawionym 'kandydatem na zięcia nr 1' [całkiem sympatyczny un i nawet pod sufitem ma poukładane ...ale 'tata SZtresss' - ktoś pamięta jeszcze ten skecz? ;P]
Całą edukację jechała na 'czerwonych paskach' bez specjalnego wysiłku ...i na finiszu co? ...ano 'ten wiek' ;P I weź wytłumacz, że właśnie teraz trza się sprężyć - hie hie... Szkół do wyboru było sporo po drodze - na tę chwilę została jedna od jakiegoś czasu. Zobaczymy... "Kto chce, szuka sposobu. Kto nie chce, szuka powodu. Amen." :-) Pesymista: ...nie noo... gorzej to już nie może być... Optymista: ależ może!.. ... ;-P |
ToJa (offline) |
Post #7 14-03-2011 - 19:58:23 |
|
[całkiem sympatyczny un i nawet pod sufitem ma poukładane ...ale 'tata SZtresss' - ktoś pamięta jeszcze ten skecz? ;P]
przypomnij Pil, jak piszesz w kwadratowych nawiasach to się cytować nie chce - czemu? Co do czerwonych pasków - hm, moja Młoda tyż tak ma - wprawdzie dopiero drugi etap edukacyjny, ale finisz kiepski będzie brak czerwonego paska jakoś przeżyje, ale dwie tróje - hm.... ja tu ino gościnnie Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 14-03-2011 - 19:59:20 przez ToJa. |
Pilot_613 (offline) |
Post #8 14-03-2011 - 20:35:25 |
Wawa |
ToJa, pszam ...a taki odruch, kwadratowe nawiasy, slashe / itd. itd. - to język serwerowy itp. kompów, taki "krzaczkowy" = od_dupy_strony - zobacz, że komendy, gdy cytujesz są w 'kwadratowych' np. quote Skecz słyszałem z 15 lat temu w radiu - na razie nie znalazłem "Kto chce, szuka sposobu. Kto nie chce, szuka powodu. Amen." :-) Pesymista: ...nie noo... gorzej to już nie może być... Optymista: ależ może!.. ... ;-P |
agawa (offline) |
Post #10 14-03-2011 - 22:22:37 |
okolice |
Mój czerwonego paska nie miał nigdy... po mamusi Dopiero w tym roku się ogarnął, tak dla odmiany. I zamiast dwój i trój ma czwórki i piątki. Motywacja zadziała. Nie, to nie przyszła kandydatka na synową. To gitara basowa Chcesz grać, masz mieć odpowiednie oceny. I teraz płacimy i beczemy. A on gra. Nie wiem, kiedy się uczy, ale oceny ma, jak na wcześniejsze doświadczenia, niezłe... |
madzia_61 (offline) |
Post #15 15-03-2011 - 10:11:33 |
|
"kaganek wiedzy" niestety tera kosztuje ,my tez płacimy za mala ilość osób w klasie ,wyselekcjonowanych z deka ,za większą ilość języków i indywidualne podejscie do ucznia,wyższy próg oceniania ucznia,za większą ilość godzin z innych przedmiotów ,za spokój bez łobuzerii w klasie /w szkole/.,ale moja /jest namawiana przez pani dyrektor do kontynuacji nauki w obecnej szkole ,nawet za darmo w nagrodę /ale /w poniedziałek idzie na targi szkol pozagimnazjalnych jeszcze ob-lukać inne szkoły /wybrała jak wiecie szkole duzą,moloch ,po przeszło 30 osób w klasie ,4 lata nauki ponieważ w klasie 0 wyrównują wiedzę z hiszpańskiego ,chce żyć w dużej społeczności ,powiedziała ze ograniczeń ma dość ,chce mieć dużo koleżanek i kolegów a nie "sterylne warunki",szanuje jej decyzje, wiadomości o tej wymarzonej szkole nabywała prawie 2 lata ,podobno wszystkie za i przeciw wzięła pod uwagę ,znalazła na komunikatorach uczniów tej szkoły ,przesluchala ich rożnymi metodami .Ja osobiscie tez jestem za/mąż decyzje pozostawia nam / ,tym bardziej że jest to dobra szkoła i moja "dziunia"pokochała język hiszpański i na terenie mojego miasta tylko tam może dalej pogłębiać wiedzę na tym etapie z tego języka/jak będzie chciała i czuła się na siłach może zdawać dodatkowo maturę w języku hiszpanskim.Czas pokaże czy dobrze wybrała i podstawowy warunek musi się dostać ,niby spełnia wszystkie warunki ale .... /wiadomo komp losuje..... /i kryteria rekrutacyjne tez inne .Ale spoko ,jak na razie u nas luzik ,myślę ze gorzej będzie później z nami
|
agawa (offline) |
Post #16 17-03-2011 - 11:00:35 |
okolice |
Madziu, ja tez za kaganek płacę. Niestety.
Gdyby chodził do szkoły publicznej, to z całą pewnością byłby na nauczaniu indywidualnym, albo w szkole specjalnej On specyficzny, czyli specjalny, jest... A dziś zaczynamy przygodę z nową szkołą. Prestiżowe (hehehe... aż brzuch ze śmiechu mnie boli, gdy to piszę....) liceum prywatne. Przyjmują dzieciaki wybitne i niestandardowe, czyli z tzw pasją. Akurat pasję to młody ma tylko nie wiem, czy nie zbyt dużą nawet jak na tą szkołę... Dziś pisze test z wiedzy ogólnej. A żeby było standardowo, czyli: jak_zwykle_u_nas - obudził się chory. Gardło, temperatura, katar. Przecież nie może być normalnie i spokojnie |
amor (offline) |
Post #17 23-03-2011 - 21:01:31 |
Siemianowice Sl. |
A moje dziecie chadzalo tylko do szkol publicznych...Podstawowka -wiadomo, potem w tej szkole zaczęło sie gimnajzum ,więc została...Potem sama wybrała LO - trzy najlepsze w wojewodztwie.( chociaz i tak wiedzielismy ,ze bedzie w konkretnym w chorzowskim "Slowaku" Dostala sie do wszystkich trzech ale poszla do "swojej".Szkoła z tradycjami, bardzo wymagająca wzgledem uczniow ...Zuza do dzis wraz ze swoimi przyjaciolmi odwiedza stare mury kilka razy w roku. Miala zawsze bardzo dobre swiadectwo ( cięzko pracowala na nie) i wiedze wyniosla ogromna ,szkoda tylko ,ze na studiach chyba niewiele jej sie przydaje(ASP) .Oczywiscie moj mąz wolalby ja na studiach prawniczych. Cora jednak od pierwszej klasy LO dodatkwo jedzila do sąsiedniego miasta by przygotowywac sie do wymarzonych studiow. Myslę, ze jak dziecko chce sie uczyc to bedzie to robic wszędzie .A nasza rola jest by dzieciaki zachęcac, przedstawiac im możliwosci, zainteresowywac swiatem , polityką, sztuka ,dyskusją, po prostu zyciem.....I rozmawaic z nimi, rozmawiac, zapewniac o naszej milosci ,wsparciu i calkowitym oddaniu.....Najwzniejsze by byly szczęsliwe i zdrowe...
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 23-03-2011 - 21:02:19 przez amor. |
agawa (offline) |
Post #18 23-03-2011 - 23:12:40 |
okolice |
Wiecie po co mamy dzieci? Aby móc przeżyć prawdziwe uczucie dumy
Jakże narcyzm może być nagrodzony Przeżywam nasycenie narcystyczne bez wyrzutów sumienia. Mój młody przeszdł do drugiego etapu egzaminów Było 8-miu kandydatów na miejsce. Teraz, do ustnych, pozostało 2-óch A ja pęcznieję. Jak balon unoszę się pod sufitem... 'mój ci on, mój' * Amorku, tak sobie myśłę... Ja do szkoły publicznej chodziłam i przeżyłam; zresztą całkiem nieźle. Dałam sobie radę i mam się dobrze. Niestety, dzisiejsza Warszawa już nie przypomina w niczym Warszawy sprzed 30 lat. W szkole prywatnej, a raczej społecznej, jest inna młodzież, inni nauczyciele, inaczej opłacani, z innch pobudek w zawodzie. Gdy o tym myślę, to dochodzę do wniosku, ze jest dużo powodów, dla mnie istotnych, aby mój syn uczył się w szkole publicznej. Ale w tej chwili oceniam, że - dla jego dobra - jest to niemożliwe. Tak... Płaczę i płacę I zazdroszczę wszystkim, których dzieci odnalazły się poza szkołami prywatnymi. Mój sobie tam miejsca nie znalazł... |
mag_dag (offline) |
Post #19 23-03-2011 - 23:26:43 |
Sosnowiec |
agawo, masz dużo racji, ale zachwyty nad szkołą społeczną i pewność, że tam spotkasz tylko nauczycieli z powołania, to według mnie ciutke naiwne są
owszem, są mniej liczne klasy, szkoły mają więcej możliwości, na pewno chodzi do tych szkół towarzystwo lepiej sytuowane (ale niestety nie daje to żadnej gwarancji na to, że się nie wpadnie w złe towarzystwo) Gdyby mi coś przyszło do głowy, niech zaczeka. (Dominik Opolski) -----><----- ---------------------------------------------------------- |
agawa (offline) |
Post #20 24-03-2011 - 00:07:51 |
okolice |
Mag, ja tego nie powiedziałam...
Ja powiedziałam, że: mój syn się nie odnalazł. I tyle. I dodałam, że zazdroszczę tym, którzy mają inaczej. Bo ja bym wolała korzystać z konstytucyjnego prawa do bezpłatnej nauki. A nie mogę. Bo szkoła publiczna moje (moje) dziecko zakwalifikowała do nauczania specjalnego. A szkoła niepubliczna powiedziała: spróbujemy.... A to tworzy dla niego inną perspektywę. Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 24-03-2011 - 00:09:03 przez agawa. |
mag_dag (offline) |
Post #21 24-03-2011 - 00:18:36 |
Sosnowiec |
agawo, ale ja też i nie pisałam o Twoim przypadku, odniosłam się tylko do tego zdania:
Gdyby mi coś przyszło do głowy, niech zaczeka. (Dominik Opolski) -----><----- ---------------------------------------------------------- |
agawa (offline) |
Post #22 24-03-2011 - 00:23:18 |
okolice |
Dokładnie - tylko to - ograniczone do przypadku bardzo konkretnego: jednego dziecka, które trafiło na konkretnych nauczycieli. Jeśli zabrzmiało to jak uogólnianie nauczania w szkołach wszystkich prywatnych - sooorkkiiii |
mag_dag (offline) |
Post #23 24-03-2011 - 00:26:48 |
Sosnowiec |
no gdyby tak było we wszystkich prywatnych szkołach to byłby raj
aha, i ja szczerze gratuluję synkowi sukcesu i kciuki zaciskam za więcej! i samych nauczycieli z powołania życzę Gdyby mi coś przyszło do głowy, niech zaczeka. (Dominik Opolski) -----><----- ---------------------------------------------------------- Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 24-03-2011 - 00:27:25 przez mag_dag. |
Ella (offline) |
Post #24 24-03-2011 - 00:34:26 |
Gorzów Wlkp. |
A ja się odnalazłam Znaczy, odnalazłam właściwy wątek.
Nie mam rodzinnego doświadczenia gimnazjum, mój syn kończył osiem podstawówki i cztery ogólniaka. Widzę tylko z racji pracy na zajęciach pozalekcyjnych z gimnazjalistami, jak nieraz im ciężko. A mój syn posłał córkę do podstawowej szkoły muzycznej również po to, by ją wyrwać z miernego środowiska szkoły publicznej. Życzę waszym gimnazjalistom, żeby znaleźli swoją szkołę i swoją drogę, najlepszą dla siebie. I dla was |
Marianna08 (offline) |
Post #25 24-03-2011 - 05:59:56 |
Kraków |
Moja córka chodziła tylko do publicznych szkół.
Szkoła podstawowa świetna, znakomici nauczyciele ( m.in. uczy w niej języka polskiego siostra Grzegorza Miecugowa). Poszła do rejonowego gimnazjum i tu było trochę gorzej. Spotkałam się tam ze zjawiskiem tworzenia klas pierwszych niezgodnie z zasadą, że powinny być one trochę zróżnicowane pod względem poziomu dzieci. Utworzono klasy mające tylko dzieci z bardzo dobrymi wynikami z podstawówki i klasy tylko z dziećmi , które miały gorsze wyniki. I nie było to jedyne kryterium. W tych lepszych klasach znalazły się dziwnym trafem dzieci z dobrze sytuowanych rodzin. Moja córka przed rozpoczęciem roku poszła zobaczyć listy klas i wróciła z płaczem, że ona nie będzie chodziła do swojej klasy, bo są tam same słabe dzieci ( znała je z podstawówki), a ja jestem złą matką, bo jej nie załatwiłam lepszej klasy. Okazało się, że rodzice chodzili do gimnazjum i załatwiali, żeby ich dzieci były w tych "lepszych klasach", o czym córka dowiedziała się od koleżanek. I śmiały się z niej, ze musi chodzić z "matołami". Oprócz niej w tej gorszej klasie znalazła się jeszcze trójka dzieci ze świetnymi świadectwami z podstawówki. Rozmawiałam z ich rodzicami, nikt z nich nie był w szkole w wakacje. Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego poszłam z jedną z tych mam do pani dyrektor, żeby to wyjaśnić, ale nas zbyła, mówiąc, że dzieci są rozmieszczone w klasach prawidłowo, tzn. po tyle samo uczniów bardzo dobrych, średnich i złych na klasę.Była to ewidentna nieprawda. Córka dowiedziała się od przyjaciółek, że te wakacyjne wyprawy rodziców do dyrektorki nie odbywały się bynajmniej z pustymi rękami. Nie martw się o jutro. Nigdy nie wiesz, co Cię spotka dziś... |
Pilot_613 (offline) |
Post #26 24-03-2011 - 07:54:38 |
Wawa |
No cóż... O córze słowa złego nie powiem[ tylko ciii...] . Bywało, że mówiła "Tatoooo ale mi już się chce iść spaaaaać, nooo!!! A tu północ a ledwo co wyśmialiśmy Łokietka omawiając monsuny - skandal, nie? ...
Całe swe edukacyjne życie jechała była na paskach czerwonych, laureatka konkursów czasem przedziwnych [mamy w domu całe Pismo Święte? Oczywiście, a czemu pytasz? A bo taki konkurs jest i się zgłosiłam, a właśnie! a coś o Piłsudskim więcej niż wiem?...- pisałem już, że mały świat/czat - gdzieś tu też coś wygrała blisko - e-wolontariat?], harcerka, wolontariuszka, itp. itd... - ale... ...ale nadszedł był "ten_wiek" i córcia jest na etapie total_buntu, naprawiania świata, wyprowadzania się z domu i zakochania takiego jakie bywa tylko w wieku 16 lat - uśmiech odruchowy i oczy w sufit? no, właśnie... i o tym mowa - wspomnień czar Pamiętacie miłości lat mając 16? No! To ona właśnie teraz tak ;p [kto mnie zna to się uśmiechnie zaraz jeszcze bardziej ;p - zięć v.0.02: jest harcerzem, czynnym wyczynowym sportowcem, czyta fantastykę i w ogóle nie stroni od czytania, napisał DO RODZICÓW córci list motywacyjny!!!! , nie boi się mnie ani żony, patrzy w oczy, ma swoje zdanie i świetnie gotuje, i... - ... wykonał kilka skoków ze spadochronem [właściwie powinienem od tego zacząć i na tym skończyć - bo czego jeszcze trza byłemu trepowi-desantowcowi? czy umie majsterkować dopytam później - ...i/a nawet nie musi ;p] Córa wybiera się do liceum na Saskiej [taki plan na dziś, bo pomysłów miała oj oj wiele ;p] ale... tam Andrzej syn Andrzeja wnuk Andrzeja prawnuk Andrzeja ... gdyby protoplasta rodu w_linii_Andrzejowej nie wyskoczył z transportu do Kozielska czy innego Ostaszkowa, to wątku ani linii andrzejowej by nie było a ja nie ...byłbym świadkiem na ślubie yyy Andrzeja syna Andrzeja itd., przyjaciela [nie nadużywam tego określenia ] ze szkoły wojowej, którego syn i córa tam.. znają się [i od czego fb i nk ? ] a on tam już będzie w klasie najstarszej i zabijaka, po tacie Nalazku ...ale sportowy ...i takie tam, chyba tam.. na dzień dzisiejszy - jutro córcia może orzec, ze jednak startuje do Batorego, bo tam takie fajne pokazy japońskich łuczników były.. "Kto chce, szuka sposobu. Kto nie chce, szuka powodu. Amen." :-) Pesymista: ...nie noo... gorzej to już nie może być... Optymista: ależ może!.. ... ;-P |
amor (offline) |
Post #27 24-03-2011 - 07:56:00 |
Siemianowice Sl. |
Marianno to rzeczywiscie dziwna szkoła, nie wiem czy zostawilabym w niej swoje dziecko...Ona sama decydowała ,ale my dyskretnie sprawdzalismy co i jak i dlaczego Mielismy pewnosc ,ze to doskonala choc trudna szkoła ( m.in Buzek skonczyl). Wiadomo bylo ile trzeba miec pkt ,jakie swiadectwo i jakie dodatkowe osiagnięcia by moc tam sie dostac..Potem takie srodowisko wzajemnie na siebie oddziaływuje, mobilizuje tworczo , rozwija i daje poczucie więzi ( nie bez przyczyny mlodziez wciąz wraca do swoich mentorow i przewodnikow zyciowych , bo tak wspominaja swoich nauczycieli). Taka szkola potrafi zaszczepic pasje i rozwinac mlodego czlowieka ...Jesli dziecię z tych trudniejszych niestety rodzice musza dodatkowo cięzszą prace wykonac.....Potem to wszystko sie zwroci ! .
|
madzia_61 (offline) |
Post #29 24-03-2011 - 12:26:18 |
|
Agawo moje dla dla Was gratulacje ,3 moich dorosłych dzieci chodziło do szkol w systemie 8 klas szkoły podstawowej i było dobrze /ale tez były nie raz zastrzeżenia / ,rożnie ich losy edukacyjne się potoczyły ale wiem jak dziecko jest zdolne i poparte to jest odpowiednia praca i oczywiście dostaje pomocna dłoń/rodziców ,nauczycieli będzie git / ,najstarszemu wmawiano ADHD a on po prostu był ciekawy świata,nudził się nudą/i przełom nastąpił w 8 klasie ,zmiana wychowawcy/ później dobre liceum /nie to wymarzone bo wtedy obowiązywały egzaminy i się nie dostał ,zabrakło 1 punktu ale liceum inne skończył z wyróżnieniem/wkładał serce i rozum w określone, umiłowane przedmioty a innych uczył się przyzwoicie ,dostając się równocześnie na 2 uczelnie różnorodne i je ukończył /na jednej był najlepszym studentem na roku /, sobie teraz pracuje zupełnie innym zawodzie i robi to co sam się naumiał i miłuje / tera mamusi palca w oczko może wsadzić ze go goniła od komputera ciągle,aha przyszła żona z którą jest 3 lata bardzo go chwali /,z młodszy który ma dysleksje i dysgrafie i tu był problem z nauka /ale tenis ziemny ,sport i konie były , są dla niego ukochane i ma wybitne osiągnięcia w tym kierunku,pracuje ,nie obija się i jest wspaniałym tatą ,córcia starsza była przyzwoita uczennica ,na którą złego słowa nie powiedziano i uczyła sie i radzi w życiu doskonale /tańcowała ostro w zespole tańca współczesnego przez kilka lat /, wspaniałego syna ,a młoda idzie innym tokiem nauczania szkoła podstawowa 6 klas ,gimnazjum językowe -prywatne z uprawnieniami publicznymi , wszędzie ja chwalą , jest ambitna pracowita ,wzorowa uczennica,udzielająca się, grzeczna,rozsądna,skromna i wie co chce w życiu osiągnąć /ma ambitne dalekosiężne plany /,podnosi sobie poprzeczkę,zaskakuje mnie skąd u niej taka siła /wymyśliłam ze moja choroba ja dużo nauczyła oraz moje i brata najstarszego wychowanie , dobre geny /Ważne żeby dzieci były szczęśliwe ,robiły to co lubią ,co im sprawia radość,nie ma idealnej szkoły ,nie ma idealnych rodziców nie ma idealnych dzieci ale trza dzieci wysłuchać ,rozmawiać i ich wspierać ,głaskać ,krzyknąć ,naprowadzać i patrzeć i być z nimi,wierzyć w ich możliwości .Przecie z resztą wiecie że dzieci mi się udały i jestem z nich dumna i kocham ich,się wymądrzyłam . Aga a gitara the best.
|
Marianna08 (offline) |
Post #30 24-03-2011 - 13:02:30 |
Kraków |
To było gimnazjum rejonowe, a w Krakowie obowiązywała ( i może nadal
obowiązuje, tego nie wiem) rejonizacja dla gimnazjów publicznych. Można było to obejść meldując dziecko u kogoś, w czyim rejonie było dobre gimnazjum i tak często robiono. Nie chciałam uczestniczyć w "wyścigu szczurów" na tym etapie nauki. Na gimnazjum prywatne po prostu mnie nie było stać, bo byłam ( i jestem nadal ) matką samotnie wychowującą dziecko. Teraz widzę, że był to błąd. Mogłam walczyć o przeniesienie do najlepszej klasy, mogłam wszelkimi sposobami zabiegać o dobre gimnazjum, bo od tego wiele zależy. Córka była najlepsza w swojej klasie w gimnazjum, ale bycie najlepszym uczniem w słabej klasie mniej znaczy, niż bycie średnim w mocnej. Może gdyby była w lepszej klasie nie zabrakło by jej kilku punktów, żeby dostać się do liceum z I-wszej trójki liceów krakowskich. Myślała o medycynie, poszła do klasy biologiczno-chemicznej, z fizyki brała korepetycje, biologii uczyła się sama, bo to był jej ulubiony przedmiot. Natomiast chemii uczyłam ją ja - jako absolwentka tego kierunku na UJ. Był to zły pomysł. Nie radzę nikomu douczać własnych dzieci. W czasie nauki prawie ze dochodziło do rękoczynów, a krzyki to była norma. Wyobraźcie sobie, że nauczycielka chemii w klasie biologiczno- chemicznej robiła takie błędy, ze włos się jeży na głowie. Gdy mówiłam córce, że coś jest źle, to mówiła, że nie mam racji, bo w szkole mówili inaczej. Poza tym ta pani większą częsć lekcji poświęcała na opowieści o swoim życiu rodzinnym, ale była tuż przed emeryturą, więc pod ochroną, pomimo skarg rodziców. Wiedza wyniesiona przez młodzież z lekcji chemii była prawie zerowa, więc musiałam wszystko robić za szkołę. Rozpisałam się, więc zmierzam do matury. Gdyby szkolne losy córki potoczyły się trochę inaczej, to pewnie byłaby studentką medycyny. Maturę zdała bardzo dobrze, ale w Krakowie, żeby dostać się na medycynę trzeba było mieć prawie komplekt punktów z każdego przedmiotu ( około 300) lub być olimpijczykiem odpowiedniego szczebla z nieco gorszą punktacją . W efekcie splotu okoliczności ( o których nie będę już pisać, bo i tak się rozpisałam okropnie) córka studiuje fizjoterapię w Warszawie na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Idzie jej bardzo dobrze, ale ona nie lubi fizjoterapii jako takiej, najbardziej podobają się jej przedmioty medyczne typu anatomia , neurologia, biochemia, itp. Nie martw się o jutro. Nigdy nie wiesz, co Cię spotka dziś... |