Granice wolności w związku
DanaPar (offline) |
Post #2 22-02-2013 - 17:13:25 |
Police |
Lulu podpisuję się pod tym stwierdzeniem. Agresja, w stosunku do tej wymiany zdań, to zbyt ostre stwierdzenie. Chyba, że były to prywatne wycieczki, będące skutkiem wcześniejszych woje (?). Wzorem naszego (no większości) Pana jest, by nadstawić kolejny policzek, a nie obracać się na pięcie, zabierać swoje zabawki i pozostać obrażonym. ![]() |
lulu (offline) |
Post #3 23-02-2013 - 09:22:20 |
k/Kwidzyna |
A ja pociągnę dalej. Moim zdaniem granice są potrzebne, chociażby po to aby było wiadomo gdzie się poruszam. Tak jak państwa mają swoje granice (terytorialne), prawo, przepisy, regulacje. Po to jest to wszystko aby w miarę sprawnie funkcjonować. Każdy związek to takie małe państewko. Jeśli na początku ustalimy pewne zasady i uda się nam je konsekwentnie stosować, a wraz z upływem czasu i zmieniających się warunków modyfikować to "nasze prawo" to jest szansa na podążanie w tym samym kierunku. Bardzo często miałam pokusy aby zrobić coś na co miałam ochotę, ale prawie zawsze zastanawiałam się nad konsekwencjami (malutkie szaleństwa się zdarzały). Przecież to moje działanie może być odebrane niewłaściwie. Jeśli wywodzimy się z innych "kultur", a każdy dom jest osobną kulturą, przecież są różne priorytety, to łatwo o potęgowanie różnic. Tylko dobra wola, zrozumienie, tolerancja pozwoli na porozumienie. I w tym momencie tak troszkę rozumie i przyznaję racje tym dawnym praktykom kojarzenia małżeństw. Myślę, że to takie ważne aby mieć zbliżony poziom. Miałam okazje zaobserwować małżeństwa z tych różnych kultur i nie chodzi tu o jakieś kultury z innego świata. W zdecydowanej większości ta "wyższa" kategoria musiała (jeśli chciała przetrwać razem) dostosować się do poziomu ..... Bo usłyszała " u nas w domu książek nie było, to tylko niepotrzebnie zajmuje miejsce i do niczego się nie przyda" ...
Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna ![]() |
aquila (offline) |
Post #4 23-02-2013 - 12:30:43 |
|
Ja myślę, że to się czuje i archaiczne swatki już nie są potrzebne (no może czasami ![]() ![]() It's just a ride ... |
joakil (offline) |
Post #6 24-02-2013 - 14:40:20 |
Pomiechówek |
Proszę powedz to jaśniej bo się pogubiłam, kto tu jest wyjątkiem, czy te, które wolą rówieśników, czy te które wolą starszych? ![]() Ja osobiście zawsze interesowałam się równolatkami (mniej więcej - pierwszy mąż był rok młodszy) ale 10 lat temu spotkałam swojego obecnego męża (12 lat starszy) i jestem szczęśliwa a różnica wieku gdzieś się zatarła..... Co do wolności, to ja wiem co odpowiada mojemu partnerowi, on wie co ja chcę i nasze drogi idą raczej w jednym kierunku. Czuję się wolna w swoim związku choć wiem, że są granice, których bym nie przekoczyła. Pytanie jest tylko czy jeśli czegoś nie robię na co miałabym być może ochotę (jakaś fantazja) bo sprawiłoby to przykrość mojemu partnerowi, to jest to ograniczenie wolności? Przecież ja go kocham i ostatnią rzeczą jaką chciałabym zrobić, to zranić go. Czyli tak na prawdę to JA nie chcę tego zrobić. Co innego gdy njesteśmy do czegoś zmuszani. To już inna para kaloszy. ![]() |
aquila (offline) |
Post #7 24-02-2013 - 15:36:40 |
|
nikt ![]() chodziło mi o to, że ja generalnie lepiej dogaduję się z rówieśnikami, ale dopuszczam możliwość, że mógłby się znaleźć wyjątek od tej reguły (bo zresztą wiek mentalny a wiek metrykalny to czasami dwie całkiem różne sprawy) a co do preferencji kobiet to wydaje mi się (z obserwacji), że większość woli starszych, ale może to tylko takie moje wydawanie It's just a ride ... |
Rudzia (offline) |
Post #8 25-02-2013 - 13:17:20 |
Warszawa |
![]() ![]()
Hmm... a co jeśli są i takie ( Ja ja ja ja ![]() ![]() "Cha do dhuin doras nach d’fhosgail doras" |
aquila (offline) |
Post #14 25-02-2013 - 21:40:05 |
|
![]() ![]() (byle te 16 lat miał skończone, coby prokuratora se na karczycho nie sprowadzić ![]() It's just a ride ... |
bozena_stanczyk (offline) |
Post #15 27-02-2013 - 12:56:45 |
Tomaszów Mazowiecki |
Puk,puk-czy można tu wejść?Ja mam męża młodszego od sibie o 11 miesięcy,a 4 lutego stuknęła nam koralowa rocznica ślubu.Kto z Was wie która to ?
![]() Na wkupne,jeśli mnie przyjmiecie do klubu dyskusji o małżeństwie kwiaty ![]() |
roza3 (offline) |
Post #16 27-02-2013 - 13:08:07 |
|
no nie wiem. ![]() ...bo tu nie tylko o małżeństwie....raczej o związkach....różnych....różnistych uświęconych i grzesznych.....wielo i jednopłciowych ![]() ale wkupne zawsze weżmiem.....a może dorzuc jeszcze cosik ![]() ![]() "nie jest ważne ile dajesz, tylko ile miłości w to wkładasz" ![]() |
bozena_stanczyk (offline) |
Post #17 27-02-2013 - 13:37:03 |
Tomaszów Mazowiecki |
Dzięki,wiem ,że temat jest szerszy bo przeczytałam cały i myślę ,iż można go kontynować. Problem sam w sobie ciekawy,co prawda rozgałęzia się na różne ścieżki ale wolnośc w związkach też może dotyczyć rodzajów związków.
Temat -rzeka ,na czasie bo media codziennie go poruszają ,ma grono dyskutantów.....wchodzę bo mnie ciekawi... |
bozena_stanczyk (offline) |
Post #20 28-02-2013 - 09:10:13 |
Tomaszów Mazowiecki |
Ogromny wpływ na to, czy partnerzy utrzymają przez lata poczucie wolności w związku, ma ich dopasowanie na wielu płaszczyznach (osobowość, temperament, poglądy, postawy itd.). Jeśli jesteś osobą otwartą, towarzyską, a partner to milczący domator, związek z nim na początku może fascynować, jednak w dłuższej perspektywie czeka cię w nim wiele napięć i konfliktów. Dobry związek jest niczym ogród, któremu poświęca się czas, energię i wysiłek, by nie wyjałowiał i nie zarósł chwastami. Wolność w takim związku oznacza, iż masz "własne grządki", czyli swoją prywatność (własne zdanie, pasje, marzenia, zainteresowania, przyjaciół), ale istotne decyzje podejmujecie wspólnie. Chodzi o to, by cały czas mieć poczucie, że samemu też by się dało radę iść przez życie, ale wolimy towarzystwo akurat tej, ukochanej osoby.
- See more at: [www.dziennik.com] Do mnie przemawia powyższa iterpretacja granic wolności. Przeżyłam z mężem 35 lat w małżeństwie i 3 lata 3 tzw chodzenia ze sobą.Były momenty spakowanych walizek ale były też dzieci.Przetrwaliśmy najtrudniejsze chwile i teraz nasza wzajemna wolość w związku jakby dojrzała wraz z naszym stażem małżeńskim.Dzieci są dorosłe,samodzielne i szczęśliwe,my też . |
DanaPar (offline) |
Post #22 28-02-2013 - 16:45:06 |
Police |
Bożenko gratuluję zwycięstwa i satysfakcji (= szczęście) w pielęgnowaniu ogródka pt. małżeństwo.
A co do artykułu. Zawsze uważałam matematykę za królową nauk. Nawet przy jej pomocy można dobrze opisać relacje w związku. Też uważam temat za ciekawy. Szkoda, że nie możemy się zaprogramować wg recepty na dobry związek, czyli taki, gdzie okręgi się zazębiają i wolnej przestrzeni jest tyle, ile potrzebują partnerzy, przy ich obopulnej akceptacji. W życiu (mówię o moich oserwacjach) widać wiele związków, gdzie jeśli się stykają okręgi (to już dobrze) lub jeden okrąg całkowicie wchłonął drugi. ![]() ![]() |
ToJa (offline) |
Post #23 28-02-2013 - 17:02:20 |
|
![]() Pierwsza cześć zdania pasuje jak ulał do mojego malżenstwa ![]() ale dalej to odważyłabym sie powiedzieć: zupełna bzdura i nieprawda (oczywiście w moim związku) Nigdy nie było w nim fascynacji z powodu milczenia i siedzenia w domu mojego męża ![]() NIGDY nie było z tego powodu napięć i konfliktów ![]() Uważam, że własnie takie przeciwieństwa bardzo dobrze współgrają w związku. Oczywiście muszą mieć jakies inne wspólne fascynacje, np ![]() ![]() ![]() |
bozena_stanczyk (offline) |
Post #24 28-02-2013 - 18:54:37 |
Tomaszów Mazowiecki |
Przeciwieństwa charakterow chyba sie przyciągają.Ja i mój mąż mamy dokładnie odwrotne charaktery.Dlatego swoją wolnoś przez pierwsze lata sama sobie ograniczałam gł. ze względu na dzieci a chłop czuł sie wolny jak ptak.Byłam młoda,zielona,mieszkaliśmy najpierw na kupie z rodzicami wiec trudno w takich warunkach było sie dotrzeć.Wszelkie moje nerwy kryłam głęboko,narastała uraza...A potem już na swoim gospodarstwie trudno już było pewne rzeczy z mężem odkręcić.Ale jakiś czas temu zmądrzeliśmy,to też przychodzi z wiekiem.Dzieci dorosłe,wychowane dobrze więc moją wolność sobie cenie,nie poświęcam się już rodzinie tak jak dawniej a moja wiedza o rolach w malżeństwie jest coraz wieksza..Czuje sie spełniona w tym związku mimo długiego docierania.
|
bozena_stanczyk (offline) |
Post #26 28-02-2013 - 20:34:58 |
Tomaszów Mazowiecki |
Powiedzmy poświęcenie z przyjemnością
![]() Gdybym miała wrócić do 21 roku życia a mieć ten rozum i doświadczenie życiowe co teraz -pewnie inaczej zupelnie wyglądały owe granice wolności w małżeństwie.Ale jednocześnie wierze,że to co przeżyliśmy razem to była lekcja modelowania naszych osobowosci.Nic nie poszło na marne... Niestety ,muszę na pare dni Was opuścić.Przeprowadzam sie do mamy chorej na alzheimera,a tam nie ma kompa. ![]() Ale nic to te pobyty u rodziców to też niezła lekcja życia,zakresu wolności... |
bozena_stanczyk (offline) |
Post #27 04-03-2013 - 13:15:52 |
Tomaszów Mazowiecki |
Już jestem u siebie wiec mogę dyskutować ale widzę,że chyba ten temat się Wam przejadł bo cisza..
Mam nadzieję,że to nie ja spłoszyłam koło dyskusyjne ![]() Otóż zadaję pytanie jak się mają granice wolności w sytucji moich rodziców.Mają po 83 lata,mama w ogóle nie kontaktuje,jest leżąca,od 4 lat na przemian z siostrą musimy u nich mieszkać zostawiając jak gdyby swoje rodziny,zwłaszcza ,że tata w listopadzie miał zawał.Ta relacja dotyczy zresztą nie tylko ich małżeństwa ale tez mojego i sistry bo my tam sie przeprowadzamy co jakis czas zostawiając własnych mężów ,ja jeszcze 19-letnią córkę w e własnych domach. Teoretyzować można ale życie jest życiem...... |
lulu (offline) |
Post #28 04-03-2013 - 16:37:28 |
k/Kwidzyna |
Ja miałam podobną sytuację. Moja mama potrzebowała opieki, a ja pracowałam. Więc ustaliliśmy z braćmi, że wystąpimy o opiekunkę. Po pewnym czasie okazało się, ze ta opieka potrzebna jest całodobowo. Więc ja przeprowadziłam się do mamy i stamtąd chodziłam do racy (nie musiałam dojeżdżać). Nie było to większym problemem, bo dzieci były samodzielne. Syn już na swoim, córka studiowała i to daleko od domu. Mąż też nie widział w tym problemu, mimo, że zabrałam samochód ze sobą. Przecież jak jego mama chorowała to też zaangażowaliśmy się w pomoc. Zrozumienie sytuacji, które wymagają jakichś nietypowych posunięć, a uzasadnionych, to podstawa.
Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna ![]() |
bozena_stanczyk (offline) |
Post #29 04-03-2013 - 18:41:10 |
Tomaszów Mazowiecki |
Oczywiście Lulu,moja siostr ,ma już dzieci usamodzielnione z własnymi rodzinami.Moja starsza córka też ale młodsza jest w klasie maturalnej,jest bardzo wrażliwa,płaczliwa i kiedy sie przeprowadzam do rodziców to mam wyrzuty sumienia bo wiem ,że jestem jej potrzebna na codzień.Wszyscy wokół ,tak jak u Ciebie rozumieją sytuację ale ja chciałabym być w domu z rodziną a jednocześnie pomagać swoim rodzicom.W takim przypadku mój wolny wybór byłby taki ,żeby sie rozdwoić....
![]() |
bozena_stanczyk (offline) |
Post #30 05-03-2013 - 13:54:20 |
Tomaszów Mazowiecki |
Widzę ,że wątek umiera śmiercią naturalną,dyskutanci w większości się wykruszyli,więc spróbuję założyć nowy,swój o trochę szerszej problematyce,może chwyci?A może nie...
![]() |