Co Polacy myślą o klauzuli sumienia?

Wysłane przez Al_la 

nikulam (offline)

Post #1

13-08-2014 - 11:45:14

warszawa 

Cytuj
Gizi
I jeszcze jedno. Prof. Chazan nie prowadzi prywatnej kliniki, nie ma prawa decydować za pacjentki. Uważam, że popełnił karygodny błąd, nie wiem może mu było tak wygodnie. Nie interesuje mnie to. Jak się pracuje na kontrakcie z NFZ to trzeba przyjąć jego zasady i przestrzegać prawa Polskiego. A jak ma ochotę pracować wg. własnych zasad to niech otworzy prywatną klinikę z wielkim szyldem ,,Klauzula sumienia". Nikt mu tego nie zabrania.
Myślę dokładnie tak samo!kwiatekbuziak



dorota79 (offline)

Post #2

13-08-2014 - 11:57:08

 

Cytuj
nikulam
I jeszcze jedno. Prof. Chazan nie prowadzi prywatnej kliniki, nie ma prawa decydować za pacjentki. Uważam, że popełnił karygodny błąd, nie wiem może mu było tak wygodnie. Nie interesuje mnie to. Jak się pracuje na kontrakcie z NFZ to trzeba przyjąć jego zasady i przestrzegać prawa Polskiego. A jak ma ochotę pracować wg. własnych zasad to niech otworzy prywatną klinikę z wielkim szyldem ,,Klauzula sumienia". Nikt mu tego nie zabrania.

Myślę dokładnie tak samo!kwiatekbuziak

I ja też myślę dokładnie to samo

Nawiązując do moich wcześniejszych postów, to klauzula sumienia, odnosi się również do innych "świadczeń medycznych", nie tylko aborcji
min. przepisywania środków odurzających a takim właśnie środkiem jest morfina.
Więc wg mnie wszystko może się zdarzyć, gdy doktorkowi sumienie się odezwie.



dziubas (offline)

Post #3

13-08-2014 - 12:35:25

Gdańsk 

Sądy, sądy, sądy...myślismutny





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

irena1956 (offline)

Post #4

13-08-2014 - 12:51:41

 

Widze ze wiecej niemna co dyskutowac ,bo niejestem zwolenniczką tego ,co wmawia sie teraz i co promuje ze jest najlepsze.Medycyna jest po to ,zeby pomóc tym dzieciom uniknąc bólu.Uwazam ze dziecko podczas zabiegu cierpi bardziej.Poza tym ,nic niemowi sie tez o wpływie skorbanek na organizm kobiety .Moi rodzice tez umierali chorzy na raka i nikt z dzieci niepomysłal o tym ,zeby szybko odeszli ,pomagalismy im przez to przejsc ,sa leki usmierzające ból i do konca byli w domu i odeszli spokojnie .Dlaczego mam niepwspomniec o corce ,swoich dzieci sie niewsydze ,wychowałam dobrze .Nierozumiemy sie wcale ,inaczej patrzymy na zycie.NIebęde juz zabierac głosu na ten temat i dyskutowac ,jestemy z innej bajki ,nierozumiesz mnie ,nieznam Cie ,moze jestes zbyt młoda ....Masz swoje poglady ja swoje ,zostanmy przy tym ...Prof...Chazan tez kiedys robił skrobanki ,ma powody dlaczego teraz tego nierobi,napewno potwierdzone doswiadczeniemiem i nauką i potrafił sie przeciwstawic i nierobi tego teraz a wiadomo wiaze sie to utratą roznych profitow i krytyką.Jesli nawet otworzy swoj szpital ,to bedzie mial pacjentki.Niewszyscy ludzie sa tak podatni na to co ktos kaze ,albo co dyktuje prawo polskie,bo niejest ono doskonałe ....koniec dyskusji.

dziubas (offline)

Post #5

13-08-2014 - 12:53:28

Gdańsk 

Lulu-ok, aguila-po prostu mało rozumiesz...smutny I po co ten jad...? Czemu to ma służyć? pyta





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 13-08-2014 - 12:55:47 przez dziubas.

danuśka1 (offline)

Post #6

13-08-2014 - 13:25:45

 

Już skończyłam dyskusje w tym temacie, ale mnie podkusiło............. Gizi, Nikulan, Dorota, Dziubas jestem z Wami !

lulu (offline)

Post #7

13-08-2014 - 15:58:37

k/Kwidzyna 

W całej tej dyskusji, w żadnej wypowiedzi nie dopatrzyłam sie osobistych wycieczek, Irena przedstawiła swoje przekonania, Gizi swoje, reszta użytkowniczek swoje, tak właśnie wygląda dyskusja, aż do momentu, kiedy Gizi odebrała zbyt osobiście te wpisy ....
Szkoda, że tak sie to potoczyło.
Aquilo z Teresą z Kalkuty to może być zupełnie inna sprawa, Ona nie zawsze miała pieniądze na leki ... i co miała tym cierpiącym powiedzieć ...



Na Forum od 07 lutego 2008

2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu
2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna
Nigdy nie jedz do syta. Jedna trzecia żołądka dla pokarmu, jedna trzecia dla napoju, jedna trzecia dla ducha.
je

Gizi (offline)

Post #8

13-08-2014 - 17:09:56

Warszawa 

Lulu, no może masz rację. Ale Irena cytowała moje słowa i dlatego tak to odebrałam. Powiem tak. Jednym się udaje pogodzić wszystkie aspekty życia, te pozytywne i te negatywne, a innym nie.
Irenka, widzisz ja rzeczywiście jestem młoda, choć już nie tak bardzo, ale od życia dostałam w kość jak mało kto. Ja mogę powiedzieć z całą pewnością że w moim domu jest dużo szacunku, miłości, zrozumienia. Brak nam z całą pewnością zrdrowia. Borykam się z chorobą nowotworową swojego męża od 20 lat. Moje życie zawodowe i prywatne zamyka się w szpitalach. Znam chorobę ze strony pacjenta i pracownika.
Każdy pacjent jest dla mnie ważny. Niejeden raz spędzałam dyżur przy umierającym pacjencie, bo rodzina wolała zapłacić za pielęgniarkę niż sama przy ojcu, matce zostać. Nie twierdzę, że tak zachowują się wszyscy.
Dziewczyny, które śledzą moje wpisy wiedzą o tych pozytywnych aspektach opieki, wspaniałych rodzinach.
Zresztą jeśli chodzi o dzieci to prawie zawsze spotykałam tych pełnych poświęceń ojców i matki, ale to nie zmienia niczego o czym wcześniej pisałam. Od rodziców o ich bolączkach, rozczarowaniach, o tym jak bardzo im ciężko. Nikogo nie krytykowałam i nie oceniałam. Przekazywałam znane mi fakty, bo trzeba o nich wiedzieć by mieć szerszy pogląd.
Nie wypowiadałam się na podstawie życia jednej rodziny.
Moje spostrzeżenia na dziś są takie, że życie nie jest ani czarne, ani białe. Życie ma różne odcienie szarości i trzeba to wszystko umieć zauważyć.
Szanuje decyzje każdej matki, która postanowi usunąć ciąże z powodu ciężkich wad dziecka, każdą. Rozumiem chęć posiadania zdrowego potomstwa, bardzo szanuje rodziców, którzy zajmują się swoimi niepełnosprawnymi dziećmi. Ale też rozumiem dlaczego niektórzy z nich nie chcą takich dzieci wychowywać. Czasem to są dramaty, których nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.

Wydaje mi się że gdyby ta rozmowa miała miejsce ,,na żywca" to byłoby dużo korzystniejsze dla wszystkich. Pisząc, nie można oddać tonu głosu itd.

Nie uważam, że należy zamykać dyskusję. Temat jest niezwykle trudny i warto dyskutować. Pozdrawiam dziewczyny. Buziole.papa



Osiągnięcie celu jest punktem startowym do osiągnięcia kolejnego.

aquila (offline)

Post #9

13-08-2014 - 17:56:24

 

Cytuj
dziubas
Lulu-ok, aguila-po prostu mało rozumiesz...smutny I po co ten jad...? Czemu to ma służyć? pyta

to nie jest żaden jad to są fakty, jeśli mi nie wierzysz mogę podać źródła

Cytuj
lulu
Aquilo z Teresą z Kalkuty to może być zupełnie inna sprawa, Ona nie zawsze miała pieniądze na leki ... i co miała tym cierpiącym powiedzieć ...

nie, to akurat nie wynikało wyłącznie z braku pieniędzy, sama otwarcie mówiła o "pięknie cierpienia" tych biednych ludzi, sama jednak jak przyszło co do czego leczyła się w zachodnich klinikach; zainteresowanych odsyłam do źródeł, bo nie o tym do końca jest temat; w każdym razie niektórzy bardzo chętnie by narzucili swoją wizję cierpienia innym, mając głęboko w nosie, że nie wszyscy to uwielbienie cierpienia podzielają; ostatnio rozmawiałam o eutanazji ze swoim ultrakatolickim kolegą z pracy; na moje stwierdzenie, że chciałabym, aby odebrano mi życie kiedy stanie się ono nieznośnie bolesne odparł, że w takim wypadku nie powinnam mieć nic do powiedzenia, bo w momencie kiedy człowiek cierpi toczy się walka o jego duszę; on ma prawo sobie w to wierzyć, on ma prawo cierpieć jeśli chce, ale sory - ludzie którzy swoją wizję chcą narzucać innym są dla mnie przerażający; nie chcę żeby tacy ludzie decydowali o moim życiu !

jeśli chodzi o rodziców, którzy wychowują swoje niepełnosprawne dzieci, to uważam ich za zupełnie normalnych (w sensie nie podziwiam bardziej niż wszystkich innych), to normalne, że rodzic kocha swoje dziecko niezależnie czy jest pełno czy niepełnosprawne; ale co innego dziecko niepełnosprawne, które ma szansę na szczęśliwe życie, a co innego dziecko z wielowadziem, które rodzi się tylko po to by za parę dni umrzeć, prawdopodobnie w cierpieniach; tzn jeśli kobieta chce urodzić to powinna mieć do tego prawo, ale jeśli nie chce - powinna mieć prawo do usunięcia ciąży; to samo w przypadku ciąży będącej wynikiem gwałtu, nie wiem jakim okrutnym trzeba być żeby kazać kobiecie, która doświadczyła czegoś tak okropnego jeszcze nosić i rodzić dziecko gwałciciela



It's just a ride ...

Gizi (offline)

Post #10

13-08-2014 - 18:12:56

Warszawa 

Zakazy aborcyjne, produkują kolejne miejsca w podziemiach aborcyjnych. To jest rozwiązanie bardzo ryzykowne dla kobiety. Niestety, te które mają pieniądze z takiego rozwiązania skorzystają, te które pieniedzy nie mają albo urodzą, albo bedą różnymi sposobami próbować we włąsnym zakresie ciąży się pozbyć. A jest to np. próba ,,wygrzebania" płódu - dziecka wieszakiem drucianym. I nie są to odległe czasy.
Skakanie ze stołu, czy wlewanie spirytusu do macicy też się zdażają.
Odbiegłam od tematu.
Prowadzmy tę dyskusję jak najbardziej.
Jeśli chodzi o eutanazję, to jestem za. Ale decyzja ma być moja. My jako gatunek dziwni jesteśmy. Ubieramy różne okrutne rzeczy w piękne słowa i nazywamy to wyższą kulturą, humanitaryzmem itd.

Kiedyś pacjentka, wykształcona osoba, piekielnie inteligentna i tak samo schorowana opowiadała mi jaka ma umowę ze swoim mężem na wypadek gdyby zaszła taka konieczność i nikt nie mógł jej pomóc. Była umówiona ze swoim mężem na eutanazję. Mieli cały plan działania omówiony w szczegółach, łącznie z tym jak uniknąć odpowiedzialności karnej. Było to małżeństwo prawników.
I podkreślam, bardzo się kochali.



Osiągnięcie celu jest punktem startowym do osiągnięcia kolejnego.

dziubas (offline)

Post #11

13-08-2014 - 20:44:00

Gdańsk 

Cytuj
aguila
to nie jest żaden jad to są fakty, jeśli mi nie wierzysz mogę podać źródła
Mi naprawdę zadne źródła i dowody nie sa potrzebne! Można powiedzieć, że miałam szczęście poznać sw Matkę Teresę z Kalkuty osobiście, kilkakrotnie bedąc w jej bliskim otoczeniu w W-wie i w Rzymie. Było w niej tyle miłości, że gdy się z tą drobna pochylona kobietą zetknęłam zrozumiałam, ze musi byc w jej sercu obecny Chrystus, bo tylko On nas tak kocha! I ona w kazdym biedaku widziała cierpiacego Chrystusa. Ogladałam całą transmisje z jej pogrzebu w telewizji polskiej! Dlaczego cała niechrześcijańska Kalkuta oddawała jej hołd ? Bo ona biedakom przywracała godność. Cały świat jej dziękował za te Miłość!





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

anna2008 (offline)

Post #12

14-08-2014 - 09:30:26

Bydgoszcz 

Wiecie co dziewczyny,tak sobie czytam i czytam i dochodzę do jednego wniosku,
po co tworzyć klauzulę sumienia w kraj, który nie ma prawidłowo skonstruowanego prawa(tu mam na myśli prawo aborcyjne). Ledwo jakieś marne 3 paragrafy,które nie zawsze i tak zostają przestrzegane.W wypadku tej kobiety i jej rodziny, ta namiastka prawa została złamana.
Postać prof Chazana,jak dla mnie, jest dość kontrowersyjna,ale gdyby nie to nagłośnienie medialne,pewnie w życiu bym się nie zainteresowała i nie dowiedziała,jakim to ten człowiek jest hipokrytą.Jeszcze parę lat temu skrobał na potęgę,niczym ziemniaki w barze mlecznym(przepraszam za porównanie). I co teraz, mam uwierzyć w cudowne nawrócenie.Błagam wszystkich zwolenników obecnej odsłony tego pana,żeby włączyli myślenie.Ludzie się zmieniają,ale nie aż tak,ten wizerunek jest mu najwyraźniej do czegoś potrzebny.Strasznie jakoś długo uczył się na błędach,gdyby go to ruszało,nawróciłby się po pierwszej skrobance.
A klauzula sumienia,no cóż sorry - w takim kraju żyjemy,jak nie ma prawa,które byłoby przestrzegane,to łatwiej nam się kierować emocjami(często wyznaniem),bo pod nie i sumienie można podpiąć wszystko,nawet jak to pisała Gizi,pod płaszczykiem humanitaryzmu cyt: "Ubieramy różne okrutne rzeczy w piękne słowa i nazywamy to wyższą kulturą".
Normalnie,Gizi ,kocham Ciękwiatek prawie oczko.
Jestem osobą z doświadczeniem choroby,nie mam tu na myśli własnej.Od dziecka zajmujemy się z rodzeństwem naszą najstarszą niepełnosprawną siostrą.Niepełnosprawną hmmm....no cóż skala Barthel zero punktów,do tego dochodzi upośledzenie umysłowe i niewidzenie,a z wiekiem niedosłuch.Staram się w życiu kierować racjonalnością,inaczej nie mogłabym żyć.Pech chciał,że żyję w kraju ,który w nosie ma prawa innych ludzi ,czy to zdrowych,czy niepełnosprawnych.A system opieki nad niepełnosprawnymi jest u nas zwyczajnie do d....y i większość z Was zdaje sobie z tego sprawę.Ja wrosłam w tą niepełnosprawność od dzieciaka,ale nie oznacza to,że jest mi (nam)jako opiekunowi łatwiej.Mogłabym na ten temat pisać pewnie bez końca,ale wiecie co,muszę jeszcze pomiędzy tę niepełnosprawność mojej siostry wcisnąć własne życie osobiste. Jesteśmy wszyscy bardzo z nią związani,ale nie oznacza to też,że nie mam wątpliwości czy oby dobrze robię,nie umieszczając jej w zakładzie opieki.Ta sytuacja ma wpływ na cała rodzinę,jednak sumienia nasze ciągle nie pozwalają nam podjąć tej decyzji.
I nie chodzi tu o naszą wygodę,bo gdyby tak było już dawno byśmy umieścili ją w ośrodku.
Napiszę jeszcze tylko,że jej niepełnosprawność(czyli doświadczenie jakie wyniosłam z dzieciństwa,dotyczące tego co się z taką sytuacją łączy) i tek głupi kraj w którym żyję,oraz zrządzenie losu,przyczyniły się do tego,że sama o krok byłam od podejmowania decyzji o aborcji.Zachorowałam w 3 miesiącu ciąży-nieswoisty charakter wysypki wskazywał na różyczkę.Po badaniach u dziewięciu lekarzy(szpital zakaźny i lekarz internista,który chciał mnie koniecznie leczyć hydrocortisonem-bo może to uczulenie- w zastrzykach-ale się nie dałam),trafiłam do pediatry,jeden rzut jego oka uratował moje dziecko.Odra.Zlecił badania p/ciał,które w tamtym czasie wykonywane były w Warszawie.Nie oznaczało to,że powikłań po tej chorobie może nie być,wiązały się nawet z niedonoszeniem ciąży.No cóż córkę mam piękną,mądrą-wiem,wiem każda matka tak myśli- i na 99,9% zdrową,nie widzi na jedno oko,co nie przeszkodziło nam w pokierowaniu nią tak,aby żyła najnormalniej jak potrafi.
Trochę popłynęłam z pisaniem,ale chcę powiedzieć ,że nie wyobrażam sobie kraju w którym zamiast porządnego i przestrzeganego prawa będzie rządzić sumienie,bo to prawie anarchia.Nigdy nie wiadomo,co na nas spadnie,jakie decyzje przyjdzie nam podejmować.



"Przyszłość, zanim wkracza, zawsze przedtem puka." - Francois Mauriac

"To co się dzieje teraz i po 'teraz' ,tak długo nie ma znaczenia,dopóki jutro jutra,jest takie samo,jak wczoraj wczoraj"

magda2411 (offline)

Post #13

14-08-2014 - 09:40:01

Olsztyn 

Dla mnie słowa o włączaniu myślenia osób mających inne zdanie w temacie kończą dyskusję.
Szkoda.




Al_la (offline)

Post #14

20-08-2014 - 10:13:42

k/Warszawy 

I jeszcze jeden znany nam trudny temat nie załatwiony prawnie.

[www.rynekzdrowia.pl]





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx

Gizi (offline)

Post #15

20-08-2014 - 15:24:49

Warszawa 

Alu, ale masz talent do wyszukiwania ,,ciekawych" tematów.
No to idę na pierwszy ogień.
Wg. mnie każdy ma prawo do decydowania o sobie. Problem polega na tym, że dochodzenie do zdrowia po zabiegach operacyjnych w czasie, których doszło do znacznej utraty krwi jest dłuższe, czyli pobyt szpitalny też jest dłuższy, czyli koszty leczenia są większe niż u osób które na przetaczanie krwi się zgodzą.
Gdyby to od mojej osoby zależało to ok. proszę bardzo, ale ubezpieczenie powinno być wyższe.

Inna kwestia to dzieci. Byłam świadkiem tragedii rodzinnej, gdzie lekarz krew przetoczył mimo braku zgody rodziny i ta rodzina dziecka się zrzekła. Ot, taka miłość.

Ostatnio coraz częściej stosuje się autotransfuzję śródoperacyjną i Świadkowie Jehowy na taki zabieg wyrazili zgodę, zresztą od razu, ale po wielu dniach dyskutowania w swojej społeczności.



Osiągnięcie celu jest punktem startowym do osiągnięcia kolejnego.

lulu (offline)

Post #16

20-08-2014 - 16:27:31

k/Kwidzyna 

Doskonale wiem, że patrzeć na cierpienie kogoś i być bezsilnym jest okropne. Mimo to nie wyobrażam sobie "pomóc" w zakończeniu cierpienia. Teoretyczne rozważania, to zupełnie coś innego od realiów. Zostajemy z świadomością, że zabiliśmy. Dla mnie nie jest ważne zabezpieczenie przed odpowiedzialnością. Nic nie zabezpieczy tego co będzie się działo w głowie. Nigdy nie będziemy wiedzieć, co mogłoby się zdarzyć kilka chwil po "pomocy". Mam w pamięci przykład, kiedy to przekazano chorego do hospicjum, bo ........ Nawet ZUS bez większych ceregieli przyznał rentę, bo przecież tylko na troszkę. Pacjent zrobił wszystkich na szaro, po kilku tygodniach o własnych siłach wyszedł z hospicjum, jak się o tym dowiedziałam, to zbliżał się już do dwóch lat po całym zajściu. Nie są znane nam do końca te ścieżki którymi podążamy ....



Na Forum od 07 lutego 2008

2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu
2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna
Nigdy nie jedz do syta. Jedna trzecia żołądka dla pokarmu, jedna trzecia dla napoju, jedna trzecia dla ducha.
je

Gizi (offline)

Post #17

20-08-2014 - 16:36:28

Warszawa 

Lulu, myślę dokładnie to samo. Nigdy nie wiemy jak się będziemy czuć i co będziemy czuć dopóki tego nie zrobimy. Szczerze mówiąc w kontekście tego tematu wolałabym się nigdy o tym nie dowiadywać.



Osiągnięcie celu jest punktem startowym do osiągnięcia kolejnego.

Szarfaniec (offline)

Post #18

02-02-2021 - 15:46:25

 

Ciężko też to oceniać tak z trzeciej osoby i sama mam mieszane uczucia, ale faktycznie jeśli ktoś ma jakieś inne poglądy na sprawę powinno się je uszanować, ale jednocześnie umożliwić drugiej osobie działanie wedle własnego sumienia oraz odczucia
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Użytkownicy online

Gości: 740
Największa liczba użytkowników online: 77 dnia 11-10-2011
Największa liczba gości online: 14207 dnia 25-04-2022