Miałam raka nie mam cycków...
mgiełka (offline) |
Post #2 07-03-2018 - 23:21:41 |
Radom |
Zajrzałam pospieszne na forum, widzę nowy watek, intrygujący tytuł - wchodzę. I czytam: Do poczytania. Dla mnie bulwersujące. A Wy co o tym myślicie?
Do samego końca, czytając, zastanawiałam się Marylko, co Cię tak zbulwersowało... W pewnej chwili zaczęlam nabierać podejrzeń i poleciałam na początek wątku, by się upewnić... Dobrze mówią, że pośpiech to tylko w paru przypadkach, cześciej nie... ![]() ![]() ![]() Z amazonki.net od 2006 roku. |
lulu (offline) |
Post #4 08-03-2018 - 07:26:50 |
k/Kwidzyna |
Historia jakich wiele, ale chyba pierwszy raz czytam historię skierowaną na reklamę. Z tego powodu dla mnie brzmi mniej wiarygodnie i nie chodzi o samą chorobę, ale o takie lekkie podejście do sprawy/leczenia.
Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna ![]() |
Krynia58 (offline) |
Post #6 08-03-2018 - 09:43:38 |
Warszawa |
Joannę znam osobiście, chodzę na zumbę dla Amazonek którą prowadzi. Jest to wulkan energii, jedną z niewielu osób które potrafią żyć "tu i teraz".
Lulu, ona po prostu taka jest.... I dobrze ![]() ![]() Rak piersi obustronny. Chth neoadiuwantowa 8 x AT. Mastektomia zmodyfikowana obustronna. HP: Rak zrazikowy naciekający - str. prawa - pT3N1 (1/17), str. lewa - pT1cN0 (0/18). ER 100%, PGR 100%. HER 1+ Napromienianie obszaru kl. piersiowej i ww. chł.nad- i podobojczykowych po str. prawej. HTH - Tamoxifen Czasem o byle cień człowiek ma żal do człowieka. A życie jak osioł ucieka. K.I. Gałczyński |
Al_la (offline) |
Post #7 08-03-2018 - 10:39:39 |
k/Warszawy |
Różnie ludzie podchodzą do choroby, ale i do innych problemów życiowych. Ja z tych szybko się załamujących i podziwiam takie osoby, jak Joanna
![]() ![]() W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół. Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx |
maryla (offline) |
Post #8 08-03-2018 - 10:59:10 |
gdzieś w górach... |
Lulu, to tekst pisany z dystansu, po jakimś czasie. Mnie się podoba podejście Joanny. Każda z nas jest inna, każda inaczej podchodziła do choroby, leczenia... Moje wspomnienia z początku choroby są podobne, po chwilowym załamaniu, wzięłam się do życia. I tak prę do przodu 10 lat. |
lulu (offline) |
Post #9 08-03-2018 - 14:25:18 |
k/Kwidzyna |
Może nie bardzo dokładnie się wyraziłam. Doskonale rozumiem, że można lekko brać samo leczenie. Może aż tak lekko ja nie podchodziłam do tego, bo na czerwoną jeździłam z mężem, ale za to autobusami, od godz. 04 rano już na nogach i powrót do domu, przy sprzyjających okolicznościach miedzy godz, 16 a 18. Na heceptynę już sama, zdarzyło się, że zaraz po wlewie heci siadłam w autko i pognałam z Bydgoszczy za Żywiec. Nie zwróciłoby mojej uwagi, gdyby na końcu nie padła konkretna nazwa firmy. Przecież mogła napisać ogólnie o własnym biznesie. No ta krypto reklama zaburzyła mi ten całkiem ładny tekst. Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna ![]() |
Załamka (offline) |
Post #10 08-03-2018 - 15:11:41 |
Kraków |
Lulu, ten wypływa na wierzch, kto umie się zaprezentować, reklamować, pięknie ubrać w słowa szarą rzeczywistość. Wierzę, że istnieją super energetyczne cyborgi dla których wszystkie problemy, w tym i rozwód po wielu latach to pryszcz. Ale większość ludzi jest inaczej skonstruowana. A takie teksty jednym dodadzą otuchy, że można wszystko pokonać w szpilkach i uśmiechem na twarzy, innych dobiją, bo poczują się słabymi nieudacznikami. Tak jak zauważyłaś w pewnym sensie to czysta reklama, ale może ktoś skorzysta i będzie zadowolony.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 08-03-2018 - 15:15:43 przez Załamka. |
Agaba190 (offline) |
Post #11 08-03-2018 - 17:16:53 |
k/Warszawy |
A mnie nic tu nie bulwersuje. Wręcz przeciwnie, tak jak napisała Maryla, artykuł/wywiad jest budujący. Miałam podobne podejście do leczenia, a co za tym idzie do dalszego życia, jak Joanna i dalej takie mam. A reklama zupełnie mi nie przeszkadza. Właściwie dlaczego miałaby przemilczeć, że coś otwiera. Ten projekt to teraz jej życie. Już się cieszę, że będę mogła w Warszawie znaleźć ten sklep i - popatrzeć i mam nadzieję coś kupić.
![]() Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia. Mark Twain |
Al_la (offline) |
Post #12 08-03-2018 - 17:25:46 |
k/Warszawy |
Agaba, chciałam Ci lajka dać, i nie mogłam znaleźć
![]() Też się wybiorę, może w "kolekcji ciuchów", o której mówi, znajdę wreszcie top spod którego nie będzie widać blizny. Producenci zakładają, że wszystkie kobiety marzą tylko o tym, żeby pokazać biust, więc im głębszy dekolt, tym lepiej. Nie wszystkie... ![]() ![]() W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół. Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx |
Agaba190 (offline) |
Post #13 08-03-2018 - 17:52:38 |
k/Warszawy |
Alu razem się wybierzemy, jak tylko Joanna otworzy swój sklep.
![]() Kupując protezę chciałam kupić do niej biustonosz. Pomijając powalające ceny, żaden, powtarzam żaden na mnie nie pasował. Albo miseczka za duża albo obwód za mały, albo kształt piersi coś w typie lat 50-tych (takie szpiczaste). W rezultacie poszłam do zwykłego sklepu, gdzie jest "chleb, mydło i powidło" i za coś około 30 zł kupiłam 2 staniki tzw. sportowe z podwójnej dzianiny z bocznymi otworami w miseczkach (idealnie mieści się tam proteza). Rok później w jednej z "sieciówek" zakupiłam kolejne dwie sztuki ( w innych kolorach). Co do bluzek, sweterków, sukienek to już wielokrotnie musiałam zrezygnować z zakupu z powodu zbyt wąskiego rękawa lub dekoltu "po pępek". ![]() Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia. Mark Twain |
mgiełka (offline) |
Post #14 08-03-2018 - 23:53:28 |
Radom |
Wracam, by powiedzieć choć trochę o tym, jak ja odebrałam ten artykuł.
Dobrze, że komuś chce się opowiadać. Super dobrze, że komuś chce się działać. Mega super - że chce się komuś zająć garderobą amazonek! Może wreszcie udałoby się kupić eleganckiego gotowca (dojadę do Warszawy, byle by wiedzieć, że jest po co), a nie testować krawcowe, albo samej szyć. Agabo, pocieszyłaś mnie, że też masz kłopot z wąskimi rękawami... byłam przekonana, że to mocno ze mną coś nie tak... Zrobiłam się takim misz masz - pomieszaniem kilku rozmiarów w jednym. Dlatego dużo szyję dla siebie sama (od prawie roku mi się już nie chce...). "... O raku mówi się coraz więcej, wiem. Najwięcej o badaniach profilaktycznych, samym leczeniu, męczącej i uciążliwej chemioterapii, walce. Ale my nie jesteśmy żadnymi męczennicami. Brałam sześć cykli chemii, najgorszej, tej czerwonej. Wpadałam do szpitala w szpilkach i letniej sukience."... Otóż to. Trzeba tak mówić - bo my to my, my wiemy. Ale osoby postronne na hasło rak reagują właśnie, w swojej wyobraźni, obrazem męczennicy. Męczymy się, cierpimy - ale wiemy, że to chwilowe, chemy bardzo wierzyć w to, że to chwilowe, że przejdzie jak każda choroba. Pierwszy etap chorowania jest pierwszym etapem - nie ostatnim. A wydaję się, że właśnie wiele osób widzi w chorującym od razu te wszystkie etapy, albo nawet i z mety ten ostatni. I po to są potrzebne te artykuły, po to to opowiadanie - by pokazać, jak chcemy być widziani przez innych. Ja chemię skończyłam w grudniu, wiosną byłam jak szczygiełek - rozradowana, przepełniona wewnętrzną energią. Idę ulicą i spotykam znajomą (wiedziała o moim chorowaniu, ale to było nasze pierwsze, w takiej sytuacji, spotkanie, pierwsza rozmowa). Coś tam powiedziała i nawiązuje do mojego raka i ma łzy w oczach... Czemu!!!!... Chorowałam, ale leczyłam się. Żyję. Cieszę się życiem. Ja nie płaczę. Więc czemu ona?... ..."To mnie jednak zmobilizowało, pojechałam do Centrum Onkologii i… uciekłam. Ten kłębiący się tłum chorych w poczekalni, ci ludzie z całej Polski, te zawalone parkingi pełne samochodów. Te herbaty, kawy w termosie, koce."... Tak. Ja nie uciekłam, ja bardzo wyprosiłam pierwszą wizytę u nkolog. Nie uciekłam więc spod gabinetu, z korytarza, w którym był pacjent w trudnym okresie swojego chorowania... Patrzyłam na jego pożółkłą cerę i myśłałam: kiedy ja tak będę wyglądać... Po policzkach leciały mi łzy. Nikt nie pytał: dlaczego? Nikt się im nie dziwił, siedziłałam przecież przed gabinetem onkologa. Ale w tym samym korytarzu, w kolejce do tego samego gabinetu siedziała para młodych ludzi. Na wprost mnie. Patrzyłam, jak się uśmiechają do siebie, jacy są radośni. I znowu we mnie myśl: jak można się cieszyć, będąc w TAKIM miejscu?! Teraz to wszystko jest dla mnie takie jasne, ale wtedy... ..."Ale jak mówiłam, nie demonizujmy chemioterapii, to nie jest świat podziemnego Hadesu. Normalne rozmowy, śmiech, życie. Wiele z nas ma takie podejście. Trzeba to przejść, zapomnieć, nie rozczulać się za mocno."... Chemioterapia nie jest łatwa (choć są szczęściarze, dla których jest). I szczęściem jest, gdy można w gronie zaprzyjaźnionym - takim, jak na naszym forum - wygadać się do woli, wynarzekać i oczyścić emocje. Ale osoby postronne niech właśnie wiedzą, że nie mają powodu do użalania się nad nami. Nie dowiedzą się jedna, gdy nie będziemy o tym mówić. I tak sobie myślę, że zawsze, zawsze te wypowiedzi amazonek są emocjonalne. I zależą od stażu amazońsiego. I odbierane są zależnie od wiedzy, wyczucia tej choroby. Dlatego nie dziwię się, że ten artykuł jest tak napisany. Właściwie, niemal jak wiele innych. Bo to, co nam daje rak - to odwaga. Jedni potrzebują mniej czasu, by ta odwaga się w nich wybudowała, inni mniej. Ale dobrze jest, moim zdaniem, gdy ma się chęć tę odwagę wykorzystać. Nawet na te, typowe powiedziałabym dla amazonek, zmiany radykalne własnego życia osobistego. Te rozstania nie są przecież mitem: ..."Rozstańmy się, Miła, Miły Rozstania są częścią takich przełomów w życiu. Rozstania z przyjaciółmi, partnerami. Widzisz wyraźnie kto z tobą jest, kto wspiera, znosi ból, fochy. Jeśli ktoś kochał twoja siłą, nie zawsze wytrwa w cierpieniu. Nie ma co tego żałować. Jest różnie. Moje małżeństwo nie wytrzymało tej próby. Zresztą nie jestem wyjątkiem. Ale nie róbcie z nas ofiar, biedne, bez piersi, porzucone. Często to my mówimy: „koniec”. Ja kalkulowałam: ile mi jeszcze zostało miesięcy, jak chcę to przeżyć. Gdy chorujesz, przestajesz żyć na pół gwizdka."... Na te słowa mogę powiedzieć tylko jedno: jak bardzo to jest prawdziwe... Reklama mi nie przeszkadza. Odbieram ją jako informację. Artykuł pisany był w roku 2016. Coś tam udało mi się podejrzeć w Google, ale nie będę pisać (bo reklama), każdy odszukać może. Zapytam tylko: czy ktoś z naszego forum już tam bywał? Jak się udały plany autorki artykułu? ![]() ![]() Z amazonki.net od 2006 roku. |
karina10 (offline) |
Post #15 09-03-2018 - 07:50:40 |
Warszawa |
I ja też uważam, że to pozytywny przekaz raczej. Osobiście nie lubię epatowania podczas choroby taka "niezniszczalnością " - jestem wielkim wojownikiem na największej wojnie i ją wygram ale z drugiej strony to dla wielu kobiet może być źródło mocy, może afirmacja życia i tego właśnie potrzebują. W ostatnim czasie na bieżąco relacjonuje swoją chorobę jedna z dziennikarek.
Co do reklamy....zwróćcie uwagę, że art jest sprzed 2 lat. Ja akurat wtedy zaczynałam. Po operacjach, radio, szukałam tej Pani. Szukałam tego sklepu, poważnie. Przywiazalam się do myśli, że może gdzieś kupię coś dla siebie - z lekko okaleczonym wyglądem, żeby mi proteza nie wypadała (wiadomo jak jest). Nie znalazlam. Dla mnie więc ta reklama jest za mała. Ja chce wiedzieć gdzie ren sklep ![]() Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 09-03-2018 - 07:55:40 przez karina10. |
fianiebieska (offline) |
Post #16 09-03-2018 - 12:16:07 |
Warszawa |
Hihi, ja też karina10. A artykułu całego nie przeczytałam, to dla mnie historia jakich znam wiele i przez to może niezbyt ciekawa, ale dla osoby, która dopiero zaczyna "przygodę" z rakiem, może być budująca ![]() fianiebieska opowiada ![]() |
Krynia58 (offline) |
Post #17 09-03-2018 - 22:03:13 |
Warszawa |
Mgiełko.... nie udały się. Na początku w salonie odbywały się ciekawe spotkania, ale potem wspólniczki przestały się chyba dogadywać i rozstały się. Szkoda, bo miejsce miało potencjał. Cóż, marzenia marzeniami, a rzeczywistość skrzeczy..... Tak że z zakupów nici raczej. Asia dalej prowadzi zumbę dla amazonek pod patronatem fundacji Onkocafe. ![]() Rak piersi obustronny. Chth neoadiuwantowa 8 x AT. Mastektomia zmodyfikowana obustronna. HP: Rak zrazikowy naciekający - str. prawa - pT3N1 (1/17), str. lewa - pT1cN0 (0/18). ER 100%, PGR 100%. HER 1+ Napromienianie obszaru kl. piersiowej i ww. chł.nad- i podobojczykowych po str. prawej. HTH - Tamoxifen Czasem o byle cień człowiek ma żal do człowieka. A życie jak osioł ucieka. K.I. Gałczyński |
Załamka (offline) |
Post #18 09-03-2018 - 22:11:00 |
Kraków |
Ale przecież wszystko jest takie proste, wystarczy tylko chcieć ;-) |
mgiełka (offline) |
Post #19 11-03-2018 - 11:40:15 |
Radom |
Załamko, wystarczy tylko chcieć. Tyle, że czasem potrzebne jest na raz osób kilka, które będą chciały - taki tu był akurat projekt.
To, by chciało się chcieć, jest mega ważne! To początek. To fundamencik. Nie chcesz chyba innym podcinać skrzydełek, Załamko? ![]() ![]() ![]() Z amazonki.net od 2006 roku. |