Chemioterapia - rozmowy codzienne cz.II

Wysłane przez myszka 

szmitka_77 (offline)

Post #1

02-03-2017 - 08:44:17

Tarnobrzeg 

Witajcie kochane. No miała być chemia i...i nici. Ja tu całe forum przewertowałam aby być gotowym na wszystko i nie będzie chemii. Pani doktor zdecydowała,że jednak będą najpierw hormony. ( hormonalny , her -). Nie spotkałam się z takim schematem...i nie wiem co o nim myśleć. Mama na spora wagę i cukrzyce. Z tych powodów zdecydowano o podaniu hormonów. Z jednej super a z drugiej martwię się że nie rusza dziada. Pozdrawiam dziewczyny z tego wątku. Będę zaglądać co u was. Z fajnych ziółek odkryłam jeszcze czarnuszkę- rewelacja. Trzymam kciuki za was wszystkie. Zmykam na wątek z hormonami. Buziolki: (Mój napój z zielonej pietruchy piją już wszystkie dziewczyny z sali u mamysmiling smiley

Tomasz. (offline)

Post #2

02-03-2017 - 08:58:34

Pruszków 

W razie silnej hormonozależności nowotworu i starszego wieku chorej- rozpoczęcie leczenia od tzw. hormonoterapii wydaje się być optymalnym rozwiązaniem. Warto pod kontrolą mammografii obserwować, czy guz się zmniejsza. Tak być powinno.



____________
Nie jestem lekarzem. Moje sugestie odnośnie leczenia należy zawsze skonsultować z lekarzem prowadzącym.

Misia77 (offline)

Post #3

02-03-2017 - 12:49:54

 

Cytuj
lulu
Słyszałam i czytałam, że czepek obniża działanie chemii. Strata włosów nie jest straszna, po rawie 1,5 roku mam nową, pokręconą czuprynę i to co mnie zaskoczyło. Przed chemią włosy mi czasem wypadały, w małych ilościach, ale jednak, po chemii i odrośnięciu, trzymają się jak rzep psiego ogona, nawet jeden nie wypadł. Czeszę się szczotką i nic na niej, po czesaniu nie zostaje.

Absolutnie nie obniża, to jest mit... owszem, kiedyś była obawa że komórki rakowe mogą się "schować" w okolicach mieszków włosowych ale i ta teoria nie znalazła potwierdzenia. Także, strachy na lachy! Ja tam jestem pełna dobrych myśli smiling smiley Jeżeli pojawiają się nowinki technologiczne, to trzeba z nich korzystać ile wlezie. Oby te czepki trafiły jak najszybciej do wszystkich szpitali w Polsce smiling smiley



Misia77 (offline)

Post #4

02-03-2017 - 13:22:44

 

Naszło mnie jeszcze kilka pytań takich "praktycznych", może bardziej doświadczone "chemiczki" mi pomogą:

1. Jak myślicie, czy obok tych leków co mi podadzą na wymioty, mogę się jeszcze wesprzeć (w razie potrzeby - gdy mimo to będę czuć się źle) Aviomarinem? Ten stary lek od zawsze działał na mnie niezawodnie, a kiedyś miałam koszmarną chorobę lokomocyjną - taką, że np. już po wejściu do samochodu/autokaru itp. wymiotowałam (taki "odruch Pawłowa", haha). No i tylko Aviomarin mnie ratował z opresji, działał natychmiast i niezawodnie.

2. Czy można brać przed chemią delikatne leki uspokajające na bazie ziół (waleriana etc.)?

3. Co brałyście do szpitala do jedzenia w dniu podawania chemii? Ja będę musiała być tam rano na czczo (badanie krwi), potem mogę coś sobie zjeść a potem już idę na oddział, gdzie podadzą mi wlew. Nie mam pomysłu na żadne ultralekkie danie, do głowy przychodzą mi kanapki ale z czym?? Nabiał odpada - za ciężki, pasztety warzywne w 90% są robione z warzyw strączkowych więc też odpadają, wędliny tym bardziej. Nic smażonego, nic ciężkiego nie może być. Nie mam pomysłu... a może jakaś drożdżówka??

Z góry dzięki!

Dziękuję też za wskazówkę z paznokciami - ja na szczęście mam naturalne, niepomalowane, ogólnie nie lubię nosić pomalowanych paznokci (wkurza mnie odpryskiwanie lakieru, konieczność poprawiania itp.) - więc wszystko będzie widać jak na dłoni smiling smiley



szmitka_77 (offline)

Post #5

02-03-2017 - 15:08:18

Tarnobrzeg 

informacja z przed chwili prosto z oddziału onkologii. W dniu przyjmowania chemii i dzień po nie wolno surowych warzyw i owoców. Chodzi głównie o kwasy które mogą wejść w reakcje z chemią. Dobę po chemii wraca się do normalnego jedzenia. Gotowane warzywka, bułeczki pszenne i mięsko wskazanesmiling smiley Jak niechęć do jedzenia dziewczyny polecały kisielek.
Tomku dzięki - mama ma 100 % progesteron i 95% estrogen Her ujemne- wiec pewnie to zdecydowało. Będzie mieć robione usg. Oby tylko spełnił swoją misjęsmiling smiley

ewak (offline)

Post #6

02-03-2017 - 16:25:47

Krosno 

Melduję wykonanie zadania - ostatnia chemia za mną.
Brawo ja!!!
Za trzy tygodnie zaczynam Tamosia, więc przechodzę do kolejnego wątku.



jagodula (offline)

Post #7

02-03-2017 - 17:29:05

Sławkow 

jablkoMisiu, mnie wystarczyła premedykacja w dzień wlewu ale onka przepisała mi Atosse, która brałam w następnym dniu. Ssałam surowy imbir, bardzo mi pomagał.
Nie brałam żadnych leków bez konsultacji z onką bo bałam się interakcji.
Po pobraniu krwi najczęściej wsuwałam kanapkę z żółtym serem i sałatą z ciemnym pieczywem. Nie pogardzałam też drożdzówką z jabłkami lub serem.
a w domku dużo soku z marchewki, buraka i jabłek, i surówki " na winie" czyli z tego co pod ręką. Powodzeniaserce

Misia77 (offline)

Post #8

02-03-2017 - 17:43:06

 

Cytuj
jagodula
jablkoMisiu, mnie wystarczyła premedykacja w dzień wlewu ale onka przepisała mi Atosse, która brałam w następnym dniu. Ssałam surowy imbir, bardzo mi pomagał.
Nie brałam żadnych leków bez konsultacji z onką bo bałam się interakcji.
Po pobraniu krwi najczęściej wsuwałam kanapkę z żółtym serem i sałatą z ciemnym pieczywem. Nie pogardzałam też drożdzówką z jabłkami lub serem.
a w domku dużo soku z marchewki, buraka i jabłek, i surówki " na winie" czyli z tego co pod ręką. Powodzeniaserce

Dziękuję!! troszkę mi się rozjaśnia. Może zapcham się tą drożdżówą tongue sticking out smiley Aviomarin wezmę ze sobą na wzelki wypadek ale zapytam, czy w razie co mogę wziąć. Ale może w ogóle nie będzie potrzebny... ja jestem panikara, dmucham na zimne tongue sticking out smiley zabezpieczam się ze wszystkich stron! Imbir, cola, paluszki (gdzieś wyczytałam że paluszki słone też pomagają, tuż po wlewie), jejku chyba całą lodówkę przyniosę do tego szpitala winking smiley



marzusia (offline)

Post #9

02-03-2017 - 17:47:31

Cieszyn 

Zabierz też dużo picia, woda najlepsza , i kanapki bo jeść się chciało nawet mnie, która do jedzenia zbyt chętna nie jestem. Zioła sobie daruj, żądaj emendu, jest przy adriamycynie refundacja więc muszą przepisać, choć nie wiem czemu czasami nie chcą. Podobno jest najlepszy i inne przeciwwymiotne np. Zofran w czopkach bo jak się wymiotuje to tak lepiej. Ja się wszystkim obstawilam i z niczego nie skorzystałam ale przygotowywałam się na każdą ewentualność, nawet pampersy zakupiłam bo myślałam, że nie dam rady wstać do WCrotfl







Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 02-03-2017 - 17:49:38 przez marzusia.

jagodula (offline)

Post #10

02-03-2017 - 18:15:21

Sławkow 

jablkoMarzusia ma rację. Trzeba bardzo dużo pić. Najlepiej wodę niegazowaną jeśli możesz ją przełknąć. Ja piłam lekko gazowaną do trzech litrów dziennie, jeśli dało się ją wpompowaćchichot
Przy pierwszym wlewie byłam tak przejęta, że nawet jeść mi się nie chciało. Tylko spać. A na drugi dzień umyłam wszystkie okna, takiego powera dostałam. Na szczęście efekt był jednorazowyduży uśmiech

Mroczkowska (offline)

Post #11

02-03-2017 - 20:26:48

USA 

Missia 77, nie radze samowolnie brac zadnych lekow ani zolek. Wszysko konsltuj z onkologiem zebys sobie nie zaszkodzila. I dotyczy to lekow zarowno przeciwwymiotnych jak I uspokajajacych. Co jesc - u nas jest bufecik z ktorego mozemy bezplatnie korzystac. Sa tam glownie jogurty, przeciery owocowe, owoce (za wyjatkiem cytrusow ktorych nie polecaja) 7-up, kanapki glowne z pasta rybna. Zalecaja jesc podczaws wlewu lody. Powoduja one ze nie masz tego "chemicznego" smaku w ustach I ja nie mialam problemow ze zwracaniem pokarmow calkowicie (choc leki mialam w pogotowiu wykupione)>



Hanna





Przewodowy, invazyjny, G3, TNBC, cT2NOMO, chemia przedoper. 4AC + 12Taxol, Oper. oszczed (VII 2016 r.)., ypT1aN0, radiacja

Al_la (offline)

Post #12

02-03-2017 - 21:06:43

k/Warszawy 

Oj ja biedna. Kiedy przechodziłam leczenie forum nie było, ani nawet internetu nie miałam. Jak ja to wszystko przeżyłam chichot
Jadłam tuż przed chemią (po pobraniu krwi) pół bułki z tym co w bufecie akurat mieli. Więcej nie dawałam rady. Nie piłam, żeby nie siusiać, bo do jednego stojaka z kroplówkami podpięte były 3-4 osoby. Do domu przyjeżdżałam i od razu były mdłości, więc ani o jedzeniu, ani o piciu nie myślałam. Nikt mi nie mówił, co mi wolno, a czego nie. Może i jadłam grapefruity. Może brałam jakieś leki (na pewno antydepresanty i leki na nadciśnienie).
Dobrze, że macie teraz forum ok





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx

Anika64 (offline)

Post #13

02-03-2017 - 21:50:46

Warszawa Wesoła 

A ja zabrałam na pierwszą czerwoną to, co w tamtym czasie lubiłam jeść najbardziej. Córka ugotowała też w domu marchwiankę i to był błąd.To było w lipcu a ja do dziś nie jem pewnych potraw, które kojarzą mi się z czerwoną.
A najgorsze, że zupy, poza rosołem wyłącznie kojarzą mi się z chemią.wnerwiony
Ciekawe kiedy o tym zapomnę...

lulu (offline)

Post #14

02-03-2017 - 22:08:04

k/Kwidzyna 

Oj to ja mam komfortową sytuację, żadnych skojarzeń nie mam, jadłam wszystko i jem wszystko, no może z wyjątkiem połączenia bananów z kaszą jaglaną, jadłam, bo odkwasza organizm. Zostało mi w pamięci, że nie bardzo to lubię.



Na Forum od 07 lutego 2008

2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu
2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna
Nigdy nie jedz do syta. Jedna trzecia żołądka dla pokarmu, jedna trzecia dla napoju, jedna trzecia dla ducha.
je

Tomasz. (offline)

Post #15

02-03-2017 - 22:42:17

Pruszków 

Cytuj
Misia77
Naszło mnie jeszcze kilka pytań takich "praktycznych", może bardziej doświadczone "chemiczki" mi pomogą:

1. Jak myślicie, czy obok tych leków co mi podadzą na wymioty, mogę się jeszcze wesprzeć (w razie potrzeby - gdy mimo to będę czuć się źle) Aviomarinem? Ten stary lek od zawsze działał na mnie niezawodnie, a kiedyś miałam koszmarną chorobę lokomocyjną - taką, że np. już po wejściu do samochodu/autokaru itp. wymiotowałam (taki "odruch Pawłowa", haha). No i tylko Aviomarin mnie ratował z opresji, działał natychmiast i niezawodnie.

Aviomarin w wymiotach pochemijnych ZUPEŁNIE nie działa. Wymioty i nudności pochemijne nie mają nic wspólnego z chorobą lokomocyjną.
Kup dodatkowo Metoclopranid i Dexamethason. Oba leki wspomogą Zofran (czy Atossę) i (lub) ew. Emend.



____________
Nie jestem lekarzem. Moje sugestie odnośnie leczenia należy zawsze skonsultować z lekarzem prowadzącym.

lulu (offline)

Post #16

03-03-2017 - 14:12:09

k/Kwidzyna 

Misia jak to jest odruch "Pawłowa", to może miej ten aviomarin pod ręką, może psychicznie Cię on wesprze. A Emend, to mam nadzieję, że lekarz da Ci bez dyskusji. Jak na razie wszystkim pomógł, nie słyszałam słów krytyki od nikogo.



Na Forum od 07 lutego 2008

2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu
2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna
Nigdy nie jedz do syta. Jedna trzecia żołądka dla pokarmu, jedna trzecia dla napoju, jedna trzecia dla ducha.
je

gosia0101 (offline)

Post #17

03-03-2017 - 20:41:14

małopolskie 

Witam po kilkudniowej przerwięuśmiech
Tak Tomaszu, masz całkowitą rację,przed podaniem chemii zapadła decyzja że Metex zostanie odstawiony,tym bardziej że moje RZS jest w stanie reemisji.
Jestem już po pierwszym wlewie,dostałam Herceptynę i Docetaxel,będą cztery wlewy a później cztery czerwone.
Dopiero dzisiaj odczytałam Twoje porady i napewno z nich skorzystam.Narazie będę te leki trzymać pod rękąuśmiech,ponieważ ze mną to jest trochę dziwnie pomimo wahań nastrojów bardzo dobrze sypiam,przybieram na wadze,czasami sobie pobeczę ale za chwilę się podnoszę.Pocieszające jest również to że mój rak jest hormonowrażliwy a to podobno duży plus.

Tomasz. (offline)

Post #18

04-03-2017 - 07:54:20

Pruszków 

Cytuj
gosia0101
Witam po kilkudniowej przerwięuśmiech
Tak Tomaszu, masz całkowitą rację,przed podaniem chemii zapadła decyzja że Metex zostanie odstawiony,tym bardziej że moje RZS jest w stanie reemisji.
Tu nawet nie chodzi o kwestie remisji a immunosupresji. Przed taxanami będziesz premedykację dexamethasone, są to spore uderzenia, nie spotykane dawką w reumatologii. Poza tym jeden ze skłądników "czewonej" to cyklofosfamid- stosowany w opornych postaciach rzs, gdy metotrexat w dawce 25 mg nie pomaga. Także to leczenie które Ciebie czeka ma też jakiś plus jeśli chodzi o leczenie rzs. A hormonowrażliwość to dodatkowa szansa na formę oddziaływania na raka, więc dobrze to wykorzystać.



____________
Nie jestem lekarzem. Moje sugestie odnośnie leczenia należy zawsze skonsultować z lekarzem prowadzącym.

gosia0101 (offline)

Post #19

04-03-2017 - 11:18:57

małopolskie 

Cytuj
Tomasz.
Witam po kilkudniowej przerwięuśmiech
Tak Tomaszu, masz całkowitą rację,przed podaniem chemii zapadła decyzja że Metex zostanie odstawiony,tym bardziej że moje RZS jest w stanie reemisji.
Tu nawet nie chodzi o kwestie remisji a immunosupresji. Przed taxanami będziesz premedykację dexamethasone, są to spore uderzenia, nie spotykane dawką w reumatologii. Poza tym jeden ze skłądników "czewonej" to cyklofosfamid- stosowany w opornych postaciach rzs, gdy metotrexat w dawce 25 mg nie pomaga. Także to leczenie które Ciebie czeka ma też jakiś plus jeśli chodzi o leczenie rzs. A hormonowrażliwość to dodatkowa szansa na formę oddziaływania na raka, więc dobrze to wykorzystać.

Gapa ze mnie uśmiechnie dopisałam że Dexamethason też już dostałam-łącznie przed chemią i po -6 dawek po 8mg.Do tego przeciwwymiotne i to już cały mój arsenał lekowy.
Udzielasz mi Tomaszu więcej informacji niż mój reumatolog,masz niesamowitą wiedzę nawet na RZS.Dopiszę jeszcze że w tym przypadku choroba u mnie została szybko wyłapana,ominęły mnie sterydy i leczyłam się tylko Metexem 12,5mg (zastrzyki raz w tygodniu) bo lekarz chciał za wszelką cenę te sterydy ominąć,no i nawet fajnie i szybko się to leczyło ,początkowe bóle i obrzeki szybko ustąpiły ,miałam te zastrzyki brać jeszcze ok.pół roku i pozostać na obserwacji.
Dziekuję Ci za tak wielkie pokrzepienie bo przy tym wszystkim również panikowałam że całkiem mi te stawy wysiądą ,że dojdzie mi ból i problemy z chodzeniem i dłońmi:smutny

Tomasz. (offline)

Post #20

04-03-2017 - 20:22:36

Pruszków 

Jeśli doszło do rozwoju RZS i jest ono stwierdzone m.in. pogrubieniem błony maziowej zajętego (tych) stawów to po wyleczeniu raka czekać Cię będzie dalsze leczenie. Z resztą Metex pomaga charakterystycznie w RZS, ja stosowąłem MTX też w dawce 12,5 mg (5 tabl/tydz.)- ale nie pomógł. Dokładniejsze badania nie wykazały pogrubienia błony maziowej- mimo nocnych bólów i porannej sztywności stawów. Pozostałem na Metypredzie- pomagał. Problem (chyba) się rozwiązał stopniowo po leczeniu tzw. celowanym PZW "C" lekiem Harvoni. Teraz posiłkuję się NLPZ-tami i wyjątkowo metypredem. Więc tematy z zapaleniami są mi nieobce z własnego doświadczenia.



____________
Nie jestem lekarzem. Moje sugestie odnośnie leczenia należy zawsze skonsultować z lekarzem prowadzącym.

gosia0101 (offline)

Post #21

04-03-2017 - 21:58:31

małopolskie 

Moje RZS wyłapałam w czwartym miesiącu choroby jeszcze nie zdążyły nastąpić jakieś konkretne zmiany ale zaczęło się dość ostro .Szybko zareagowałam ponieważ moja mama ma to samo tylko w dość zaawansowanym stanie.Ze względu na dziedziczność dostałam już zaproszenie od reumatologa na kontynuację leczenia ale po zakończeniu historii z nowotworem.
Kurcze ,szkoda że z moim rakiem nie byłam taka szybka, ale tego w mojej rodzinie jeszcze nie było,ktoś widocznie musiał być pierwszy.Mam jeszcze jedna poważną chorobę ,już 23 lata bez objawów ale na lekach podtrzymujących,teraz może grozić mi nawrót z powodu leków które będę brać.Totalna masakra z tym wszystkim.Nie chcę się użalać ale chwilami mam totalnego doła...do tej pory się nie dawałam tylko teraz to już trochę tego za dużo.Jednak te antydepresanty napewno będą potrzebne ale może jeszcze z nimi poczekam .Już dwa razy w życiu do nich podchodziłam i szybko odstawiałam bo udawało mi się podnosić własnymi siłami.Muszę być silna,muszę!!!!Muszę!!!!
Dziękuję Ci Tomaszuuśmiech

AsiaJJ (offline)

Post #22

05-03-2017 - 00:51:08

Łódź 

Tak czytam jak piszecie ,że wasz onkolog zabronił wam tego czy tamtego, kazał konsultować leki itp. no i nie wiem czy z moją lekarką jest coś nie tak czy co... ona twierdzi,że można brać przy chemii każdy lek, jeść wszystko , nie panikować i nie doszukiwać się skutków ubocznych.....Generalnie traktować siebie jak osoba zdrowa...wg niej żaden lek nie wchodzi w interakcje z chemią .... jedyne badania , które mi zleciła przed kolejną dawką to morfologia ...

Tomasz. (offline)

Post #23

05-03-2017 - 07:22:05

Pruszków 

Cytuj
AsiaJJ
wg niej żaden lek nie wchodzi w interakcje z chemią
Nieprawda. Jest wzajemne oddziaływanie większości leków ze sobą. Otwarte pozostaje pytanie, na ile te interakcje sa istotne klinicznie. Weźmy np. dexamethason w pulsach przy cukrzycy- wydatnie zwiększa poziom cukru. Kwas foliowy brany w dniu wlewu osłabia lub wręcz wyłącza działanie metotrexatu. Wystarczy popatrzeć na raki hormonalnie zależne- choć wydaje się, że zastosowanie np. tamoxyfenu jest w nich zawsze korzystne to lekarze rzadko go przepisują w trakcie wcześniejszej chemioterapii. Powód- interakcje. Z mojego podwórka to leczenie PZW C lekami Viekirax+Exiviera daje wyjątkowo dużo interakcji, czasem bardzo groźnych. Natomiast prawdą jest, że badanie krwi jest kluczowe. Bez tego badania podać chemii nie można. Więc trzeba o tym poczytać, a jeśłi ktoś ma słabą głowę do czytania o interakcjach lub szczególnie o objawach ubocznych to niech spyta na konsultacji innego lekarza.



____________
Nie jestem lekarzem. Moje sugestie odnośnie leczenia należy zawsze skonsultować z lekarzem prowadzącym.

gosia0101 (offline)

Post #24

06-03-2017 - 18:15:25

małopolskie 

Cytuj
AsiaJJ
Tak czytam jak piszecie ,że wasz onkolog zabronił wam tego czy tamtego

Asiu, to nie do końca jest tak jak myślisz.U mnie to nie onkolog decydował jakie leki odstawiać a jakie nie.On tylko sugerował ,a po chwili się wycofywał.Zrobili to więc lekarze u których się leczę.Onkolog kazał tylko przynieść zaświadczenia na co jestem chora i co zażywam.Jestem pod opieką reumatologa i neurologa i to oni teraz się najbardziej interesują tym ,czy leki którymi mnie leczą nie kolidują z chemioterapią.
Co się tyczy badań to ja również mam tylko zrobić badanie krwi a po trzeciej chemii-echo

Mroczkowska (offline)

Post #25

06-03-2017 - 22:28:22

USA 

Asiu mnie rowniez zalecil unikac duzych skopisk ludzi. Myc I odkazac rece jak najczesciej. W trakcie chemi organism jest tak wyniszczony ze latwo lapie rozne infekcje.



Hanna





Przewodowy, invazyjny, G3, TNBC, cT2NOMO, chemia przedoper. 4AC + 12Taxol, Oper. oszczed (VII 2016 r.)., ypT1aN0, radiacja

Misia77 (offline)

Post #26

07-03-2017 - 14:20:44

 

Cytuj
marzusia
Zabierz też dużo picia, woda najlepsza , i kanapki bo jeść się chciało nawet mnie, która do jedzenia zbyt chętna nie jestem. Zioła sobie daruj, żądaj emendu, jest przy adriamycynie refundacja więc muszą przepisać, choć nie wiem czemu czasami nie chcą. Podobno jest najlepszy i inne przeciwwymiotne np. Zofran w czopkach bo jak się wymiotuje to tak lepiej. Ja się wszystkim obstawilam i z niczego nie skorzystałam ale przygotowywałam się na każdą ewentualność, nawet pampersy zakupiłam bo myślałam, że nie dam rady wstać do WCrotfl

No i już po pierwszym wlewie AC - przeżyłam smiling smiley

Marzusia ogromnie ci dziękuję za sugestię odnośnie tego Emendu! To jest cudowny lek. Oczywiście nikt sam z siebie nie wpadł na to aby mi go podać, ale sama go sobie zażyczyłam i lekarka przyznała od razu "aaa rzeczywiście, w Pani przypadku możemy go przepisać" - i już chwilkę potem do mojego pokoju wpadła pielęgniarka z Emendem i instrukcją jak mam go brać (bo ja pierwszy wlew przyjęłam na oddziale, ze względu na to że korzystałam z czepka Paxman, wszystkie "Paxmanki" są przyjmowane na 1 dobę do szpitala przy wlewach tongue sticking out smiley) Tak więc Emend zadziałał w ten sposób, że ani razu nie wymiotowałam. Owszem, były leciutkie nudności... ale tylko to.

Słuchając innych Waszych porad, piłam jak kaczka (wzięłam sobie do szpitala butelki z wodą i opróżniałam je jedna po drugiej grinning smiley), piłam wodę nawet podczas wlewu, drobnymi łyczkami. Jadłam małe porcje i starałam się maksymalnie zrelaksować.

Czepek to genialna sprawa smiling smiley Po wlewie z czepkiem nie ma wypieków na buzi, skóra głowy nie swędzi ani nie boli. Na początku jest uczucie mroźnych "igiełek", ale człowiek tak szybko się przyzwyczaja do niskiej temperatury że później przestaje się ją czuć. Trzeba tylko zabezpieczać zatoki za pomocą ciepłej opaski którą nakładamy na czoło. I tyle... fajna sprawa.

Pierwszą noc po wlewie (wlew dostałam w piątek pod wieczór, tak wyszło) nie bardzo mogłam spać. Serce mi waliło, miałam jakieś lęki przed zaśnięciem. Ale w końcu udało mi się zasnąć, no i następnego dnia rano miałam już wypis do domku. A w domu... pierwsze co zrobiłam, to walnęłam się spać i tak spałam (z przerwami rzecz jasna - na jedzenie, kąpiel, siusiu i krótkie "pijane" spacerki po mieszkaniu) 3 doby tongue sticking out smiley Dziś pomalutku wracam do żywych, senność minęła - jedyne co mi przeszkadza to szybkie męczenie się. Co chwilkę muszę odpoczywać. Ale tak poza tym to czuję się już na tyle dobrze, że jutro wracam do pracy (na szczęście jestem sama sobie szefem więc w razie co, to po prostu opuszczę biuro wcześniej) winking smiley



szmitka_77 (offline)

Post #27

09-03-2017 - 10:37:16

Tarnobrzeg 

Misia brawo. Dasz rade. Najgorsze to co nieznane .Teraz dawaj -załatw dziadasmiling smiley

Misia77 (offline)

Post #28

09-03-2017 - 17:09:21

 

Martwi mnie tylko jedna sprawa - w miejscu, gdzie miałam wkłuty wenflon (tj. tak jakby obok tego miejsca) mam dość sporą czerwoną plamkę, coś w rodzaju sińca. Troszkę boli jak dotykam. Czy to oznacza że tam mogła się jakoś "rozlać" podawana mi chemia, albo coś? sad smiley Nie chciałabym żeby mi to zostało na stałe sad smiley



Kuba (offline)

Post #29

09-03-2017 - 17:57:27

Gogolin 

Nie, nie, na pewno nie. To po prostu krwiaczek jest i zdarza się to całkiem często po wkłuciu dożylnym. Zobaczysz, wchłonie sięuśmiech

AsiaJJ (offline)

Post #30

19-03-2017 - 19:58:03

Łódź 

Cytuj
Misia77


Pierwszą noc po wlewie (wlew dostałam w piątek pod wieczór, tak wyszło) nie bardzo mogłam spać. Serce mi waliło, miałam jakieś lęki przed zaśnięciem.

Miałam to samo po pierwszej AC, tylko,że to trwało 3 noce :/ Jak powiedziałam o tym chemiczce przed 2 chemią to powiedziała,że to najprawdopodobniej efekt sterydów , które są przed chemąa podawane i nie wiem czy przy 2gim wlewie zmniejszyła mi dawkę czy co ale nie miałam już takich problemów.
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Użytkownicy online

Gości: 376
Największa liczba użytkowników online: 77 dnia 11-10-2011
Największa liczba gości online: 14207 dnia 25-04-2022