Stawić czoła chorobie, czyli psychika w walce z rakiem

Wysłane przez Al_la 

mgiełka (offline)

Post #1

18-08-2017 - 18:57:22

Radom 

Małgoniu kochana, zerknęłam do historii Twojej choroby - wznowy z "okazji" włażenia raka do węzłów, tak? To porównywalnie do mnie, tyle że ja miałam na wejściu przerzut do trzech węzłów, a Ty masz to rozłożone w czasie i leczone oddzielnie.
Zerknij na mój suwaczek. Można chyba pokusić się o powiedzenie: to tylko węzły... Mnie, prawie już 14 lat temu, powiedział lekarz, że bez przekroczenia torebek, to dobrze. I wzięłam sobie bardzo mocno do serca te jego słowa, że dobrze.

Trzymam kciuki, by Twoje węzły już nie przyjmowały rakowatego, a on sam poszedł w zapomnienie serce

ps. Mam ogromne zaległości forumowe, kiedyś powrócę do czytania tego wątku i pewnie się jeszcze odezwę buzki






Z amazonki.net od 2006 roku.

Mroczkowska (offline)

Post #2

18-08-2017 - 19:05:52

USA 

Malgonia, dodam Ci jeszcze I to nie dla pocieszenia, z reka na sercu znam osoby ktore od 15 lat walcza z rakiem (jedna z systemem limfatycznym), I wcale sie do Sw.Piotra nie wybieraja. Maja nawroty choroby, biora chemie, I .... zyja dalej. To jest choroba przewlekla ale mozna z nia zyc dlugo. Wiem ze to nie jest wizja najlepszego funkckonowania, wiem ze wizja kolejnej chemii jest przerazajaca ale trzeba walczyc I wierzyc ze sie za kolejnym razem uda, ze trafia z chemia, ze dozyjemy nowych metod leczenia. Nie poddawaj sie, mysl pozytywnie I zaufaj Bogu.... On wie co robi, choroba I cierpienie tez ma sens - tylko my tego nie widzimy.



Hanna





Przewodowy, invazyjny, G3, TNBC, cT2NOMO, chemia przedoper. 4AC + 12Taxol, Oper. oszczed (VII 2016 r.)., ypT1aN0, radiacja

Mroczkowska (offline)

Post #3

20-08-2017 - 17:50:40

USA 

Dla Malgoni .
Inf. dotyczace nowych badan. Arykul w Time z 21 Sierpnia. Cancer's newest miracle cure by Alice Park. Sa to badania pod nazwa CAT T (chimeric antigen receptor T). Na tyle co ja umiem przetlumaczyc na polski to pobierane sa komorki T od pacjenta, w laboratorium genetycznie modyfikowane tak aby produkowaly antygen receptory ktore zwalczaja raka, potem sa rozmnazane i wprowadzane do organizmu spowrotem. Te CAR - T komorki receptory rozpoznaja proteimy w komorkach rakowych i je niszcza. Banania sa prowadzone od 2011. W USA ta terapia bedzie dopuszczona w klinikach onkologicznych do konca tego roku i czeka na zatwierdzenie do pozpowszechnienia przez insytucje wyzsze.



Hanna





Przewodowy, invazyjny, G3, TNBC, cT2NOMO, chemia przedoper. 4AC + 12Taxol, Oper. oszczed (VII 2016 r.)., ypT1aN0, radiacja

małgonia (offline)

Post #4

20-08-2017 - 18:23:12

Niepołomice 

Hanna bardzo Ci dziękuję ,bardzo ,przepisałam sobie i pokażę mojemu onkologowi zapytam czy wie coś na ten temat.Półtora miesiąca temu zrobiłam badania genetyczne rozszerzone, na własny koszt i czekam na wyniki mam nadzieję że niedługo przyjdą bo gdy będzie czwarte leczenie to dobrze by było żebym je już miała .Pozdrawiam Hanna i dziękuję Na razie we wtorek PET a w czwartek biopsja proszę o zdrowaśkęserce

Gosia_76 (offline)

Post #5

20-08-2017 - 18:24:51

 

Cytuj
małgonia
Hanna bardzo Ci dziękuję ,bardzo ,przepisałam sobie i pokażę mojemu onkologowi zapytam czy wie coś na ten temat.Półtora miesiąca temu zrobiłam badania genetyczne rozszerzone, na własny koszt i czekam na wyniki mam nadzieję że niedługo przyjdą bo gdy będzie czwarte leczenie to dobrze by było żebym je już miała .Pozdrawiam Hanna i dziękuję Na razie we wtorek PET a w czwartek biopsja proszę o zdrowaśkęserce

Malgonia a jakie to badania? Z ciekawości?

małgonia (offline)

Post #6

20-08-2017 - 18:35:59

Niepołomice 

Gosia nie wiem mój onkolog zasugerował że jak mam możliwości finansowe to żebym zrobiła badania genetyczne zrobłiam je w Warszawie na Oczki zapłaciłam 3900 .Badanie standardowe BRCA 1i 2 miałam pięć lat temu i były ujemne ale lekarz mówił że genów wywołujących raka piersi jest ogrom i że jeżeli je mam to jest trochę inne leczenie no i oczywiście usuwają drugą pierś i jajniki .Szukamy wszystkiego bo ja miałam różne już chemie i mój rak chyba na nie nie reaguje,pozdrawiam Gosiuserce

Gosia_76 (offline)

Post #7

20-08-2017 - 18:48:05

 

Będę trzymac kciuki. Bo obie Gosie i blisko siebie mieszkamy.
Wiem ze można oszalec ale pamiętaj nie daj się swojemu rakowi prowokować. Dziewczyny mają rację ciągle coś nowego się dzieje a zwłaszcza w Her+++

Mroczkowska (offline)

Post #8

21-08-2017 - 19:09:44

USA 

Jak w banku masz 10 Zdrowasiek, moze te z "importu" beda skuteczniejsze !!!:



Hanna





Przewodowy, invazyjny, G3, TNBC, cT2NOMO, chemia przedoper. 4AC + 12Taxol, Oper. oszczed (VII 2016 r.)., ypT1aN0, radiacja

małgonia (offline)

Post #9

21-08-2017 - 19:26:16

Niepołomice 

Dziękuję dziewczyny,bardzo dziękujęserce

Janina.S (offline)

Post #10

21-08-2017 - 19:55:46

widły Soły i Wisły 

Małgoniu , trzymaj się dzielnie a ja też potrzymam kciuki i wspieram i "zdrowaśki" też będą serce



.....jeśli niebo spada nam na głowę to nie po to by się z nas śmiać
....... lecz by podziwiać patrząc jak się podnosimy.
...

dziubas (offline)

Post #11

30-08-2017 - 17:56:28

Gdańsk 

Cytuj
małgonia
mój onkolog zasugerował że jak mam możliwości finansowe to żebym zrobiła badania genetyczne zrobłiam je w Warszawie na Oczki zapłaciłam 3900
swoja droga to nóz sie w kieszeni otwiera! wiem, ze sprawa jest pilna, ale zeby tak od ludzi kase wyciągać?!wnerwiony ja np nie miałabym takiej kasy i co wtedy?małomowny





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

Załamka (offline)

Post #12

16-10-2017 - 15:44:42

Kraków 

Napiszcie, proszę, skąd bierzecie siły do walki? Pytanie nie do tych młodych, ale bardziej tych, co już trochę przeżyły, doświadczyły, świata użyły, dzieci odchowały (czy też ich nie mają, jeśli tak życie się potoczyło), swoje już osiągnęły w sensie materialnym i ambicjonalnym (lub też nie i czują się przegrane ze świadomością, że raczej nic się tu już nie zmieni). Co Was pcha do przodu, motywuje, by zaciskać zęby, znosić ból, walczyć o byt? Czy to przede wszystkim zewnętrzne wsparcie? (przyjaciele, rodzina, super satysfakcjonująca i dochodowa praca). Czy bardziej wewnętrzne uwarunkowania? (wrodzona pogoda ducha, optymizm, wiara). Co sprawia, że psychicznie jesteście/bywacie na górze?

dziubas (offline)

Post #13

16-10-2017 - 15:50:30

Gdańsk 

Łaska Boża, KK i w nim neokatechumenat i modlitwasercetakprosi





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

Załamka (offline)

Post #14

16-10-2017 - 16:57:11

Kraków 

Dziękuję serdecznie, wszelkie odpowiedzi mile widziane radocha Niestety w moim przypadku, ta ścieżka odpada. Ale jak najbardziej rozumiem, że innym jest w stanie pomóc.

renatar (offline)

Post #15

16-10-2017 - 16:58:52

sieradz 

Jestem pesymistką ale mimo kiepskiego nastawienia życie toczy się dalej i chyba nikt z własnej nieprzymuszonej woli się nie poddaje chyba że sił braknie i ból jest okrutny. Pewnie wierzącym jest łatwiej ale i mnie z innym poglądem na świat się chce jeszcze doczekać wnuków albo ugotować dzieciakom ulubioną zupę, umyć okna iść na grzyby chociaż czasami jest bardzo trudno bo słabość po zakończonym leczeniu niestety jest ale wtedy przeczekuję.. Ciągły stres związany ze strachem przed powrotem choroby jest już stałym elementem mojego życia ale wtedy pomagają tabletki od psychiatry i jest do przodu. Zyję już dwa lata od operacji [dzisiaj mam swoją małą rocznicę] a sto lat temu bym nie miała takiej szansy.






T3NOMO/ER10 PR10procent\12 taksanów,3AC,lampek 25.Tamoksifen.Inwazyjny śluzowy.

efka (offline)

Post #16

16-10-2017 - 17:08:09

Gdańsk 

Cytuj
Załamka
Napiszcie, proszę, skąd bierzecie siły do walki?

Też jestem po operacji, czekam na kwalifikację do chemioterapii. Na początku było mi bardzo ciężko, do tego stopnia, że nie miałam siły wstać z łóżka. Trochę to trwało, jednak postanowiłam podejść do tego zadaniowo, dzień po dniu odhaczałam to, co trzeba było zrobić. Nie wybiegam za bardzo w przyszłość , załatwiam te rzeczy, na które mogę mieć wpływ. Zakładam, że po pierwszej chemii, gdy będę czuć się dobrze, wrócę do pracy, na razie zdalnej, z domu. Kontaktuję się jedynie z ludźmi, którzy faktycznie podnoszą mnie na duchu i tu nie chodzi wcałe o pocieszanie. Do minimum ograniczyłam kontakt z osobami dla mnie toksycznymi. Z natury jestem pesymistką, ale stwierdziłam, że po prostu nie mam innego wyjścia, jeżeli chcę żyć, muszę podjąć walkę. Jest to moja druga walka, pierwsza 5 lat temu.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 16-10-2017 - 17:10:18 przez efka.

dziubas (offline)

Post #17

16-10-2017 - 17:20:32

Gdańsk 

brawo brawo dziewczynki! w ogóle uwazam, ze tego rodzaju wątki mogą jeszcze zrewolucjonizować to forum, by kazdy czuł sie lepiej i żeby to nie polegało wyłacznie na radach medycznych, to własnie może nas najbardziej zbliżyc do siebie!!!serce





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

Darianka (offline)

Post #18

16-10-2017 - 17:31:05

 

Cytuj
Załamka
Napiszcie, proszę, skąd bierzecie siły do walki? Pytanie nie do tych młodych, ale bardziej tych, co już trochę przeżyły, doświadczyły, świata użyły, dzieci odchowały (czy też ich nie mają, jeśli tak życie się potoczyło), swoje już osiągnęły w sensie materialnym i ambicjonalnym (lub też nie i czują się przegrane ze świadomością, że raczej nic się tu już nie zmieni). Co Was pcha do przodu, motywuje, by zaciskać zęby, znosić ból, walczyć o byt? Czy to przede wszystkim zewnętrzne wsparcie? (przyjaciele, rodzina, super satysfakcjonująca i dochodowa praca). Czy bardziej wewnętrzne uwarunkowania? (wrodzona pogoda ducha, optymizm, wiara). Co sprawia, że psychicznie jesteście/bywacie na górze?

U mnie pomógł charakter. Kiedy odebrałam wynik biopsji z diagnozą komórki zlośliwe, byłam tak wściekła że sama do siebie powiedziałam " nie dam się ty pieprzona chorobo, po moim trupie !! " winking smiley Od razu w tym samym dniu prywatna wizyta u renomowanego onkologa i skierowanie do szpitala w ręku. Ja jestem bardzo aktywną osobą i jak mam przed soba wyzwanie to działam od razu. To mnie cholernie motywuje. Traktuję chorobę zadaniowo - ma przejść operację to przeszłam, mam zaraz brać chemie to wezmę. A w międzyczasie zajmuję się domem, pracą i organizuję sobie mnóstwo rozrywek - tak żeby nie mieć czasu na myślenie, zostawić go tylko na moemnty walki. Jestem uparta i wyzdrowiec to cel a cele sa po to żeby je realizować. Nie marzyć tylko działać !!!!! Taki mam charakter, cel - wykonanie i kolejny na tapetę, a jak coś nie idzie to się wkurzam i wtedy ze zdwojoną siłą działam.
Nie wiem czy Ci pomoglam, bo jednek charakter każdy ma inny, ale może coś dla siebie znajdziesz w tym co napisałam. Powodzenia !!! smiling smiley



NIE BÓJ SIĘ JUTRA, NIECH JUTRO BOI SIĘ CIEBIE


Załamka (offline)

Post #19

16-10-2017 - 19:01:11

Kraków 

Dzięki wszystkim! Szukam swej drogi i przeżywam swoistą huśtawkę; obmyślam plany, płaczę, poddaję się, nic mi się nie chcę, by za chwilę powstać i postanowić jednak powalczyć ...

Kontaktuję się jedynie z ludźmi, którzy faktycznie podnoszą mnie na duchu i tu nie chodzi wcale o pocieszanie. Do minimum ograniczyłam kontakt z osobami dla mnie toksycznymi

Oj, coś w tym jest! Ale jak sprawić by taki sen stał się jawą? By piękna teoria miała odzwierciedlenie w rzeczywistości?

Załamka (offline)

Post #20

16-10-2017 - 19:04:22

Kraków 

To takie miłe gdy piszecie radocha Pomaga, koi , dopinguje. Jeszcze, proszę prosi

Janina.S (offline)

Post #21

16-10-2017 - 19:22:43

widły Soły i Wisły 

Załamka hmm a może Zadziorna , Zwycięska ,Zawzięta itd...
Pomyśl czy może zmienic ten nick , może inaczej się nazwać , określać , mysleć o sobie bardziej pozytywnie .
Podczas mojego leczenia po mastektomii ciagle słyszałam od mojej rodziny - dasz radę bo kto jak nie Ty -jesteś silna itp.
Wierz mi że krępujace dla mnie było pokazywanie moich słabości ,załamki i gorszego nastroju .
Po prostu teraz dopiero prawie 12 lat po... wiem że wtedy wmówiłam sobie a może to mi wmówiono jaka to
ja jestem dzielna i silna no i tak "ustawiłam" swoją psychikę - muszę , no po prostu muszę "go" pokonać .
Swoja drogą , moi synowie byli wielką siła napędową i musiałam się postarać żeby być dla nich , żeby żyć.
Wierzę ze dasz radę , pomyśl , przeanalizuj , postaraj się - warto , warto naprawdę warto .
Powodzenia uśmiech



.....jeśli niebo spada nam na głowę to nie po to by się z nas śmiać
....... lecz by podziwiać patrząc jak się podnosimy.
...

efka (offline)

Post #22

16-10-2017 - 19:32:12

Gdańsk 

Cytuj
Załamka
Dzięki wszystkim! Szukam swej drogi i przeżywam swoistą huśtawkę; obmyślam plany, płaczę, poddaję się, nic mi się nie chcę, by za chwilę powstać i postanowić jednak powalczyć ...

Kontaktuję się jedynie z ludźmi, którzy faktycznie podnoszą mnie na duchu i tu nie chodzi wcale o pocieszanie. Do minimum ograniczyłam kontakt z osobami dla mnie toksycznymi

Oj, coś w tym jest! Ale jak sprawić by taki sen stał się jawą? By piękna teoria miała odzwierciedlenie w rzeczywistości?

Fakt, to nie jest łatwe. Nie jeden raz będą towarzyszyły temu wyrzuty sumienia, ale to TY jesteś w tym wszystkim najważniejsza. Trzeba być dobrym przede wszystkim dla siebie. Co do huśtawek nastroju, dla mnie one są najgorsze, staram się utrzymywać w stanie umiarkowanego optymizmu z pełną świadomością wszystkich zagrożeń. Nie zawsze się to udaje, ale bardzo się staram.

domina13 (offline)

Post #23

16-10-2017 - 19:36:28

Piotrków Tryb. 


Załamka
Przy pierwszej diagnozie miałam początki depresji,przy wlewach chemii siedziała ze mną psycholog kliniczna,brałam też antydepresanty,było na prawdę kiepsko.A teraz jestem zupełnie inną osobą uśmiech,walczę już prawie 2 lata po raz drugi ,moją terapią jest wspieranie i pomoc innym,szukanie informacji o swoim przeciwniku i metod poskromienia go,nie potrzebuję leków na depresję.Szczęśliwa jestem jeśli mogę w jakikolwiek sposób pomóc innym,choćby dobrym słowemserce




4xAC,4xDXL Mastektomia Carcinoma ductale infiltrans mammae.ER-TS 4/8;PR-TS 8/8;HER 2;0 ;Ki67-2%(styczeń2014);
Wznowa:NST G2; ER-80%;PR-99%;HER2-0;Ki67-12,9%(maj 2015)xeloda x4;nawelbina x9;sindaxel x7;cisplatyna x3;zoladex+symex(kwiecień-sierpień),zoladex+egristrozol(wrzesień);14-25.11.16r-kastracja radiologiczna;30.11.16r-Faslodex;14.12.16r-drugi Faslodex;28.12.2016r-trzeci Faslodex;25.01.2017r-czwarty Faslodex;27.02.2017r-pierwszy wlew chemii CMF;20.03.2017-drugi wlew CMF

Al_la (offline)

Post #24

16-10-2017 - 20:46:08

k/Warszawy 

Dominiko serce

Cytuj
Załamka
Pytanie nie do tych młodych, ale bardziej tych, co już trochę przeżyły, doświadczyły, świata użyły, dzieci odchowały (czy też ich nie mają, jeśli tak życie się potoczyło), swoje już osiągnęły w sensie materialnym i ambicjonalnym (lub też nie i czują się przegrane ze świadomością, że raczej nic się tu już nie zmieni).

Zachorowałam w wieku 47 lat, dzieci nie mam, więc nie było motywacji. Szybko wpadłam w depresję i zwątpienie w wyleczenie.
Co mnie podniosło? Modlitwa (wcześniej nie byłam za bardzo religijna), wspierająca rodzina (przede wszystkim mąż, teściowa i brat stryjeczny) i antydepresanty.
Stanęłam na nogi i tak stoję prawie 14 lat uśmiech





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 16-10-2017 - 20:46:37 przez Al_la.

braja (offline)

Post #25

16-10-2017 - 21:21:24

 

Dzieci nie mam ani partnera, zachorowałam w wieku 45 lat. Akurat w okresie, który wydawał się spełnieniem moich marzeń. I własnie mysl o tym, że bede je mogła dalej spelniac dopingowala mnie najbardziej. Pomagała obecnośc w rodzinie dwóch cioc z rakiem, które zachorowaly przede mną. Potem jeszcze dołaczył wujek. Jedna z cioć przerzyła z rakiem 11,5 roku, z tego wiele lat z przerzutami do pluc i wątroby, a żyła tak jak wczesniej, jakby choroby nie było. Więc widziałam, że można, że się da



Załamka (offline)

Post #26

16-10-2017 - 21:59:25

Kraków 

Cytuj
Janina.S
Załamka hmm a może Zadziorna , Zwycięska ,Zawzięta itd...
Pomyśl czy może zmienic ten nick , może inaczej się nazwać , określać , mysleć o sobie bardziej pozytywnie .
Podczas mojego leczenia po mastektomii ciagle słyszałam od mojej rodziny - dasz radę bo kto jak nie Ty -jesteś silna itp.
Wierz mi że krępujace dla mnie było pokazywanie moich słabości ,załamki i gorszego nastroju .
Po prostu teraz dopiero prawie 12 lat po... wiem że wtedy wmówiłam sobie a może to mi wmówiono jaka to
ja jestem dzielna i silna no i tak "ustawiłam" swoją psychikę - muszę , no po prostu muszę "go" pokonać .
Swoja drogą , moi synowie byli wielką siła napędową i musiałam się postarać żeby być dla nich , żeby żyć.
Wierzę ze dasz radę , pomyśl , przeanalizuj , postaraj się - warto , warto naprawdę warto .
Powodzenia uśmiech

Tak, kiedyś te 3xZ było na porządku dziennym. Ale życie okazało się bardziej przebiegłe od tych wszystkich poprzednich "Z" i ...nastała era "Z" obecnego płacze Dla mnie zawsze krępujące było okazywanie słabości, nie jestem też typem ani histerycznym, ani uległym. Diagnoza po prostu dodała kropkę nad "i". Sugerujesz, że zakładanie kolejnej maski i zmiana nicka spowoduje cudowne odrodzenie?

dziubas (offline)

Post #27

16-10-2017 - 22:04:54

Gdańsk 

Tylko, ze zmiana nicku jest raczej niemożliwa ale o tym musisz pogadać z Adminami, może coś podpowiedzą... np zostawiasz rzeczywiście to konto z 14stoma postami i zakładasz nowe. zgadzam sie z Janinką-dobrze kobieta prawi!!! brawook wódki trza jej dać! drink.gifserce





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 16-10-2017 - 22:05:55 przez dziubas.

Załamka (offline)

Post #28

16-10-2017 - 22:05:00

Kraków 

Efka, domina, Ala, braja, Darianka, w ogóle wszystkim - dziękuje za wpisy kwiatek

Załamka (offline)

Post #29

16-10-2017 - 22:31:07

Kraków 

Cytuj
dziubas
Tylko, ze zmiana nicku jest raczej niemożliwa ale o tym musisz pogadać z Adminami, może coś podpowiedzą... np zostawiasz rzeczywiście to konto z 14stoma postami i zakładasz nowe. zgadzam sie z Janinką-dobrze kobieta prawi!!! brawook wódki trza jej dać! drink.gifserce

Dziubas, hmm.... To ja zawsze w życiu byłam tą silną, ta ja wysłuchiwałam, wspierałam. Zaciskałam zęby, nie rozczulałam się, nie użalałam, cierpiałam w milczeniu, nie obarczałam innych swoimi problemami, walczyłam do utraty tchu. Po części wynikało to z mojej natury, po części z doświadczeń: niemal za każdym razem, gdy próbowałam bardziej otworzyć się, pokazać swój stan, dostawałam jak obuchem w łeb. Teraz proponujecie, aby jednak na twarzy mieć dalej przyczepiony wyraz walki i siły przetrwania, a co najwyżej pomiędzy wierszami cichutko uronić łezkę ...

Załamka (offline)

Post #30

16-10-2017 - 22:40:19

Kraków 

Cytuj
renatar
Jestem pesymistką .

Dziękuję za Twoją historię. A skoro "mała rocznica" to przyjmij gratulacje i życzenia całkowitego wyzdrowienia urodziny
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Użytkownicy online

Gości: 545
Największa liczba użytkowników online: 77 dnia 11-10-2011
Największa liczba gości online: 134213 dnia 15-09-2024