Jak zareagowałaś(-eś) na diagnozę - rak piersi

Wysłane przez Amazonki.net 

fianiebieska (offline)

Post #1

16-02-2017 - 11:55:58

Warszawa 

Cytuj
marzusia
Wiemy o tym doskonale w przeciwieństwie do lekarzyduży uśmiech

To prawda rotfl laski wymiatamy hura



fianiebieska opowiada

AsiaJJ (offline)

Post #2

16-02-2017 - 15:07:19

Łódź 

Jeszcze się zastanawiam czy będę w ogóle brała ten Venlectine , też mnie skutki uboczne trochę odpychają...no ale czuję się bezpieczniej poprostu mając je pod ręką... Pewnie skorzystam tylko z afobamu doraźnie przy silnym stresie utraty włosów a później zobaczę jak będę dawała radę....

bcva (offline)

Post #3

05-06-2017 - 10:40:25

Gorlice 

Zareagowałam słabo już na samo podejrzenie, że coś się święci - po skierowanie do poradni onkologicznej szłam już z płaczem i rodzinna od razu przepisała mi cital, na którym funkcjonuję od czterech tygodni.
Diagnozę przyjęłam ze spokojem - w gabinecie byłam z mężem i prawie godzinę rozmawialiśmy z lekarzem o opcjach leczenia. Po wyjściu z gabinetu zamówiłam online książki terapeutyczne dla córeczki, które mają jej pomóc przejść moją chorobę i się rozsypałam. Wieczorem zadzwoniłam do opiekunki ze żłobka i powiedziałam, jaką mamy sytuację, bo nie byłam w stanie rozmawiać twarzą w twarz.
Teraz mam lepsze i gorsze momenty, ale się trzymam - leczenie wciąż przede mną i koncentruję się na tym, żeby było jak najmniej odczuwalne dla córeczki.

anita70 (offline)

Post #4

14-06-2017 - 07:46:19

 

Gdy w listopadzie zrobiłam usg i wykazało włókniaka nie zmartwiłam się zbytnio, ale lekarz dla pewności zlecił biopsję. Czekałam na wyniki i byłam pewna, że to włókniak. Przyszły wyniki, a tu rak przewodowy G2, hormonozależny, bez amplifikacji her2. Był płacz nie tylko mój ale całej rodziny. Potem trzeba było się ogarnąć i poddać dalszemu leczeniu. Przeszłam operację oszczędzającą, usunięto mi węzły wartowniki, przeszłam radioterapię, a teraz biorę tamoxyfen.Wtedy w chwilach stresowych wspomagałam się tabletkami uspokajającymi ziołowymi. Wydaje się, że teraz powinnam już wrócić do normalności i zacząć normalnie żyć. Nie potrafię jednak, ciągle myślę o chorobie, coś mnie zaboli już myślę o przerzutach, tym bardziej, że ciągle w rodzinie coś się dzieje i ciągle jakiś dodatkowy stres.Mam wsparcie rodziny, ale to mnie nie uspokaja. Zastanawiałam się już czy nie udać się po jakieś tabletki do psychiatry, które by mnie wyciszyły i pozwoliły zapomnieć o chorobie. Boję się jednak, bo biorę tamoxyfen, przy którym nie wszystko można brać i druga sprawa przy takich tabletkach nie można prowadzić samochodu, a ja muszę jeździć, bo dojeżdżam do pracy( nie ma mnie kto wozić, innej komunikacji nie ma, abym mogła dojechać do pracy). I tak ciągle, żyję w napięciu zamiast cieszyć się,że na ten moment jest ok. Mam nadzieję jednak, że z biegiem czasu te moje obawy minął i ja się wyciszę emocjonalnie.

123 (offline)

Post #5

14-06-2017 - 11:59:59

Wrocław 

Ja biorę tamoxifen i jednocześnie Efectin (konsultowane z onkologiem). Samochód prowadzić można i wszystko inne też. Ten lek nie otępia i jak sądzę leki, które są teraz na rynku już nie mają takiego działania. Inną kwestią jest to, że taki lek wyciszy lęki, pomoże przy bezsenności, kołataniach serca i innych objawach. Ale nie usunie problemu z głowy. Do tego raczej potrzebny psycholog.

Al_la (offline)

Post #6

14-06-2017 - 14:19:09

k/Warszawy 

Też podczas leczenia brałam Efectin, ale na mnie tak podziałał, że swoją chorobę traktowałam jako przeszłość i nie myślałam o niej. Wróciłam do pracy i zaczęłam funkcjonować tak, jak przed chorobą.





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx

anita70 (offline)

Post #7

16-06-2017 - 07:58:57

 

Dziękuję dziewczyny za odzew, teraz tylko zdobyć się na odwagę i do psychiatry po ten Efectin. W przyszłym tygodniu mam wizytę u onkologa to od razu zapytam o ten lek i może on mi go przepisze. Czy jak zaczynałyście brać Efectin miałyście jakieś objawy uboczne i czy łatwo się go odstawia?

renatar (offline)

Post #8

16-06-2017 - 10:19:34

sieradz 

Ja brałam symfaxin przez ostatnie 7 miesięcy [ też z tej samej grupy co efectin], i jeśli o skutki uboczne to trochę więcej się śpi i u mnie był problem z sikaniem [tzn cały czas miałam wrażenie że muszę się wysikać]. Odstawiłam z miesiąc temu z dnia na dzień i nic się nie dzieje a brałam różnie tzn. jak mnie we wrześniu dopadł kryzys to dawka codzienna 75 a w grudniu przeszłam na 37,5 a w lutym brałam co drugi dzień. Teraz jak tylko zobaczę że coś nadchodzi [szczególnie jak mnie zaczną wkurzać moje włosy] to od razu biorę bo bardzo mi pomogły jest po nim inne myślenie bardziej pozytywne i człowiek przestaje się przejmować pierdołami.






T3NOMO/ER10 PR10procent\12 taksanów,3AC,lampek 25.Tamoksifen.Inwazyjny śluzowy.

Al_la (offline)

Post #9

16-06-2017 - 10:24:41

k/Warszawy 

U mnie pojawiło się wysokie ciśnienie (jestem nadciśnieniowcem). Ale to trwało jakiś czas zanim organizm się przyzwyczaił. Później już nie czułam, że biorę jakiś lek.
Antydepresantami leczę się już trzeci raz, więc wiem jak się odstawia duży uśmiech
Nie da się od razu. W moim przypadku kiedy opóźniam z różnych względów wzięcie kolejnej tabletki (chociażby za sprawą sklerozy duży uśmiech ) zaczynają się lekkie zawroty głowy, taki troszkę rausz przewraca_oczy
Efectin miałam przepisany w dawkach: rano 75 mg, wieczorem 37.5 mg. Kiedy uznałam, że czas już odstawić (po roku przyjmowania) najpierw zrezygnowałam z dawki wieczornej (bez reakcji odstawiennej), po jakimś czasie dawkę ranną zmniejszyłam do 37.5 mg (też bez reakcji). A potem brałam dawkę 37.5 mg nie rano, tylko wtedy kiedy organizm zaczął się domagać właśnie w/w "rauszem". I było to coraz rzadziej, nawet co drugi dzień, aż któregoś dnia stwierdziłam, że już 4 dni nie brałam leku i na tym był koniec duży uśmiech
Ja nie boję się antydepresantów. Za pierwszym razem leczyłam się 27 lat temu, potem 13 lat temu, a teraz jestem na antydepresancie od 10 lat i dobrze mi z tym. Nie zamierzam w ogóle rezygnować (jestem na minimalnej dawce podtrzymującej), bo ta biała, malutka tableteczka daje mi komfort psychiczny uśmiech





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx

anita70 (offline)

Post #10

16-06-2017 - 11:14:09

 

Ten miałyście przepisany od psychiatry czy od onkologa?

Al_la (offline)

Post #11

16-06-2017 - 11:32:38

k/Warszawy 

Za pierwszym i drugim razem od neurologa, za trzecim od psychiatry.





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx

dziubas (offline)

Post #12

16-06-2017 - 15:43:23

Gdańsk 

Cytuj
renatar
Odstawiłam z miesiąc temu z dnia na dzień i nic się nie dzieje
, podziwiam odwagę!!! ja uzywałam antydepresanty 8 lat i przy zmianie leku nawet lekarz stopniowo ostawiał stary potem przerwa i stopniowo wprowadzał nowy, a tez byłam na tzw lekkich prochach, teraz od 3-4 lat w uzgodnieniu z lekarzem przestałam uzywac i właśnie ledwo cpo podjełam decyzję, że e znów do psychiatry i prosze, bysmy popróbowały czyms zadziałać w kierunku ustabilizowania moich hustawek nastrojowych, bo juz dalej tak nie chce zyć...tak





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

Wandka (offline)

Post #13

16-06-2017 - 23:47:31

Warszawa 

Ja też napiszę o sobie. Miałam doły kiedy non stop byłam przy Oli. Starałam się być dzielna i być z nią, bo ona chciała kontaktu ze mną. Byłam dzielna a może chciałam być dzielna. Odbiło się to jednak na mojej psychice. Poszłam prywatnie do psychiatry i przepisał mi jakiś anty depresant. Po trzech dniach wyladowałam na ostrym dyżurze - lek nie dla mnie. Mam totalne problemy ze snem. Byłam ostatnio u psychiatry w CO Ursynów. Przepisała mi Ketrel 25 mg. Nie kazała się zrazać, że to lek na schizofremię. Faktycznie dawka 25 mg. działa jako środek nasenny. Również powiedziała, ze mogą początkowo być skutki uboczne ale trzeba to przetrzymać. Faktycznie lek ok. Zasypiam i po 6 godzinach super się czuję a co najważniejsze super w pracy funkcjonuję.



Pati02 (offline)

Post #14

17-06-2017 - 00:43:56

 

Wandka a dlaczego od razu sięgać po psychotropy jeżeli masz problem z zasypianiem ? Mój początek choroby to równiez był koszmar psychiczny ale nie poszłam do psychiatry tylko porozmawiałam ze swoim lekarzem rodzinnym i przepisał mi tabletki typowe na bezsenność- SANVAL 10 mg . Połykasz tabletkę jak już sobie leżysz w łóżeczku i nie możesz zasnąć bo nadchodzą "złe myśłi" i odpływasz w ciągu ok.10 min. smiling smiley. Spisz twardym snem minimum 6 godz. Rano wstajesz wypoczęta. Mnie wystarczyła połóweczka tabletki. Może się uzależniłam bo jest to cholernie komfortowy sposób na szybkie zasypianiania no ale "coś za coś". Jak miałam takiego totalnego doła w dzień to zażywałam rano Afobam przepisywany bez problemu przez rodzinnego - nie uzależnia !!! Nie powoduje senności, w pracy mogłam funkcjonowąc po nim normalnie. teraz już nie wspomagam się żadnymi lekami w dzień ale na noc czasem sobie jeszcze "łyknę" Sanval jak chcę szybko usnać.....niestety, teraz już całą tabletkę / po 3- rocznym "wspomaganiu"/.
Tabletki nie są drogie , jest nawet tańszy zamiennk.i

dziubas (offline)

Post #15

17-06-2017 - 01:04:25

Gdańsk 

Cytuj
Pati02
Jak miałam takiego totalnego doła w dzień to zażywałam rano Afobam przepisywany bez problemu przez rodzinnego - nie uzależnia !!!
I tu bym sie z Toba nie zgodziła=Afobam właśnie jest lekiem uzależniającym...





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 17-06-2017 - 01:10:56 przez dziubas.

Wandka (offline)

Post #16

17-06-2017 - 23:41:54

Warszawa 

Sanval???? nie słyszałam o tym leku. Ten ketrel nie jest zły ale ciężko po nim się wstaje, Okropnie ciężko. Wstaje i chodzę kilka minut jak pół przytomna. Trzeba wstać dużo wcześniej aby się rozbudzić. Kiepsko to widzę a w ciągu dnia nie ma rewelacji.



Pati02 (offline)

Post #17

18-06-2017 - 23:31:39

 

Dziubasku na jakiej podstawie tak sądzisz ? Czy stosowałaś Afobam i się od niego uzależniłaś ??

Z tego co wiem Afobam nie jest mocnym psychotropem więc...
Nie mam wcześniejszych doświadczeń z psychotropami , jak napisałam wyżej "wspomagałam się"- tzn. nie zażywałam np.3x dziennie po 1 tabl. tylko wtedy kiedy dopadało mnie "złe" .. Nie łykałam całej tabletki tylko pół gdyż jak pierwszy raz zaaplikowałam sobie całą tableteczkę to miałam totalny "odlot" i się wystraszyłam że lek dla mnie za mocny. Dzieliłam tabletki na pół i bylo wszystko o.k.
Napisałam Wandce co mnie wspomogło, po czym się dobrze czułam i mogłam przy tym normalnie funkcjonować. Odstawiłam lek dosłownie "z dnia na dzień" i nie czuję się od niego uzależniona. Stąd moje sformuowanie....
Z Sanvalem niestety rozstać się nie mogę / a może nie chcę ???/ bo szybko mi się po nim zasypia...I też stosuję taką samą metodę - staram się zasnąć "normalnie" ale jak sen nie przychodzi po pół godziny wiercenia się w łóżku i jak pojawią się "myślenice" to łykam tabletkę i lulu... smiling smiley.
Zażywanie wszelakich psychotropów to tylko tłumienie skutków - najważniejsze zlikwidować przyczynę a tego niestety w większości naszych "dołów" się nie da bo strach przed powrotem choroby myślę że zawsze tkwi gdzieś "z tyłu" naszej głowy o czym się przekonałam w trakcie rozmów z dziewczynami które żyją z naszym "gościem" nawet kilkanaście lat ....

Wandka pytałam naszego forumowego eksperta i Sanval nie jest na naszej "czarnej liście" smiling smiley
Może dawka twojego leku jest za silna i dlatego rano masz problem z rozruchem? Spróbuj zażyć na noc połówkę tabletki i zobaczysz co będzie rano. Zrobiłabym taki "eksperyment" np. przed weekendem bo w razie wcześniejszego przebudzenia w nocy masz wtedy szansę "dospać" w ciągu dnia smiling smiley

123 (offline)

Post #18

19-06-2017 - 10:44:44

Wrocław 

Prawie 3 tygodnie przyzwyczajałam się do Effectinu, zawroty, mdłości, szalone kołatanie serca, pobolewała mnie głowa, ospałość, drżenie mięśni. Po tym czasie ustąpiło i nastąpiła poprawa nastroju. Dostałam dawke 75. Przepisywał psychiatra i raz okazjonalnie onkolog.

Asia29 (offline)

Post #19

14-04-2018 - 14:21:50

 

Czy ktoś tu jeszcze jest? Jestem świeżo po diagnozie i strasznie się boje.

magena85 (offline)

Post #20

14-04-2018 - 14:29:20

Mysłowice 

Witaj Asia.
Ja tez niedawno zaczelam leczenie i tez bardzo sie boje...
Napisz cos o sobie i swoim "lokatorze"

marzusia (offline)

Post #21

14-04-2018 - 14:50:37

Cieszyn 

Jesteśmy, wszystkie się boimy, nawet te lata po leczeniu. Rozpoznanie raka to przeżycie traumatyczne. Z czasem da się oswoić strach i w miarę normalnie żyć. Najgorsze są chwile od diagnozy do rozpoczęcia leczenia. Potem to jakoś idzie, odlicza się kolejne etapy i czeka końca. Jest nas tu dużo i w trakcie leczenia i już po. Wspieramy się i podtrzymujemy na duchu. Witaj wśród nas



braja (offline)

Post #22

14-04-2018 - 15:32:51

 

Asiu, potrzymamy za rączkę, a jak trzeba damy tez kopniaka! smiling smiley Jesteśmy! serce



mgiełka (offline)

Post #23

14-04-2018 - 16:21:15

Radom 

Cytuj
marzusia
Jesteśmy, wszystkie się boimy, nawet te lata po leczeniu. Rozpoznanie raka to przeżycie traumatyczne. Z czasem da się oswoić strach i w miarę normalnie żyć. Najgorsze są chwile od diagnozy do rozpoczęcia leczenia. Potem to jakoś idzie, odlicza się kolejne etapy i czeka końca. Jest nas tu dużo i w trakcie leczenia i już po. Wspieramy się i podtrzymujemy na duchu. Witaj wśród nas

Odlicza się etapy i czeka końca leczenia - dopowiadam do słów Marzusi uśmiech

Pisz o swoich obawach, wątpliwościach, to trochę pomaga. Problem powiedziany/napisany głośno jest już nieco lżejszym problemem, oswajanym. Przytulam pociesza






Z amazonki.net od 2006 roku.

marzusia (offline)

Post #24

14-04-2018 - 16:33:12

Cieszyn 

Mgiełko a myślałaś, że o jaki koniec mi chodzi chichot



goja66 (offline)

Post #25

14-04-2018 - 19:08:31

Ozorków 

Ja od września/października wiem -znam diagnozę....Najpierw niedowierzanie -myśl ,że ktoś się pomylił....to nie mój wynik....to niemożliwe ....nie,dziękuje....NIE!NIE!NIE....potem zdziwienie -że nikt nie dzwoni ,że się pomylił....Potem -odrętwienie kompletne....Ale ...o dziwo-jak zwykle -mam łzy na "wierzchu "- nie płakałam w sumie chyba od września....Jakieś pojedyńcze łzy....ale potoku "wody " nie było....Być może by mnie to oczyściło...A tak to się spięłam przy diagnozie -,że sama nie wiem kiedy "pęknę "....Bo kiedyś to się zdarzy - nie ma takiej tamy co by to mogła utrzymać..Zamrożona jestem od diagnozy....Na razie - załączona funkcja :"walka" i "przetrwać"....,że sama jestem zdziwiona sobą....I nie ,żebym taka dzielna była....Taka "jestem zamrożona "....
Najgorzej jest przed snem i w nocy ,kiedy nie mogę spać...tzw..."gonitwa myśli "( uwielbiam to określenie )- ale wtedy biorę tabletki nasenne-niestety i odłączam zasilanie ....i tyle ...




NST Gx po chemioterapii ypT3N3
Er- 30% ,Pr-0 , HER2-0 , Ki67-18-20%



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 14-04-2018 - 19:11:07 przez goja66.

Pollik (offline)

Post #26

16-08-2018 - 14:26:19

Warszawa 

Kasia badania genetyczne na tym etapie to niekoniecznie. Trzeba przede wszystkim iść do ginekologa albo do poradni chorób piersi i zacząć diagnostykę czyli Usg, mmg, biopsję jeśli lekarz zleci. Genetyka diagnozy nie postawi.




Wyląduję, zrobię pierwszy krok i kolejny, i kolejny...
mastektomia prawostronna z węzłami wartowniczymi.
rak przewodowy naciekający hormonozależny G1, pT1c N0(sn). ER i PgR 100%. PS =5, IS=3, CS=8. HER2- . Ki 67 5%
Od 20 stycznia 2017 Tamoxifen[/small]

marzusia (offline)

Post #27

16-08-2018 - 17:42:43

Cieszyn 

Jeśli okaże się że to nie tak to koleżanka się uspokoi i przestanie martwić. Gdyby okazało się coś innego to czas ma kolosalne znaczenie i im wcześniej rozpoznana zostanie choroba tym lepiej i tym większa szansa na całkowite wyleczenia. Gdy nie pójdzie do lekarza to przecież zmiana samoczynnie nie zniknie A potem będzie jeszcze gorzej . To takie chowanien głowy w piasek. Większość z nas nie mi Ala mutacji genetycznych więc badanie w tym kierunku do niczego nie doprowadzi



Jogro12 (offline)

Post #28

19-09-2018 - 08:34:15

Poznań 

Hej, ja czekam na potwierdzenie diagnozy. Jak "zmusić" się do funkcjonowania. Nie jem, nie śpię, nie płaczę. Trwam. Czuję jakbym paliła się w środku. Muszę jakoś pozbierać się i iść do pracy. Czy radzicie powiedzieć o mojej chorobie? Nie chodzi mi o litość, bardziej o sam fakt, że nie funkcjonuję normalnie.

Agaba190 (offline)

Post #29

19-09-2018 - 08:56:39

k/Warszawy 

Nie wiem jakich masz współpracowników i szefów, więc trudno coś radzić. No i nie wiem jaka masz pracę. Na pewno z powiedzeniem o chorobie poczekaj na potwierdzenie diagnozy. Później i tak musisz powiedzieć, bo wiadomo, że pójdziesz na zwolnienie. Co do tego jak przetrwać - nie ma prostej rady. Postaraj się podejść do tego jak do problemu do rozwiązania (zadaniowo). No i jak mantrę powtarzaj sobie, że będzie dobrze. Na mnie to działa/działało. A przeszłam to dwukrotnie. Za pierwszym razem popłakałam sobie trochę i ruszyłam do boju. Za drugim razem podeszłam już do problemu spokojnie.
No i wizyta u lekarza po środki nasenne - polecam. Nie, żebym była jakoś uzależniona, ale one pomagają, no i organizm się choć trochę regeneruje.







Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia.
Mark Twain

dziubas (offline)

Post #30

19-09-2018 - 09:03:54

Gdańsk 

Jorgo! serce zrób sobie jakąs przyjemność, jesli masz jakąś psiapsiółę, to z nią idź na kawę i ciasteczko a moze nawet na lampeczke winka... , zaopiekuj sie sobą... takkwiatek





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Użytkownicy online

Gości: 774
Największa liczba użytkowników online: 77 dnia 11-10-2011
Największa liczba gości online: 134213 dnia 15-09-2024