Oswoić strach
Amazonki.net (offline) |
Post #1 31-01-2010 - 11:29:52 |
Forumowo |
Brakuje psychoonkologów - lekarzy dusz dla chorych na raka przecież szybciej wyzdrowieje człowiek chcący walczyć z chorobą niż słaby, przerażony i niepewny swoich sił. czytaj więcej |
krysiada (offline) |
Post #2 11-09-2010 - 15:36:12 |
powiat Głogów |
To prawda, a ci którzy kontaktują się z chorą też nie do końca wiedzą, jaka jest ich rola. Doświadczyłam tego osobiście po otwartej biopsji zakończonej amputacją. Szok pełny, bo miałam nadzieję, że to może zmiana łagodna. Na drugi dzień odbyła się obowiązkowa rozmowa z panią psycholog: jak się pani czuje, musi pani o siebie zadbać...... itp. dyrdymały. No i oczywiście ankieta: wiek, wykształcenie, zawód, warunki materialne i bytowe. No i to było wszystko, o przepraszam jeszcze pani rehabilitantka urządziła mi 5-cio minutowy pokaz ćwiczeń i nie szczędziła rad typu musi pani być silna. Ot i całe wsparcie na starcie mojego obecnego życia. Całe szczęście, że mam znajomą amazonkę i znalazłam to forum. Dzięki temu nie załamałam się i zawsze mam kogo spytać o to, czego nie wiem, co mnie niepokoi i poczytać optymistyczne wpisy. To podnosi na duchu!
|
agawa (offline) |
Post #4 11-09-2010 - 21:40:32 |
okolice |
To prawda, zbyt mało jest psychoonkologów, którzy byliby dostępni dla osób chorych i ich rodzin. Ale jest też druga strona medalu... nawet tam, gdzie są oni dostępni - chorzy i ich rodziny nie korzystają z ich pomocy, a na pewno czynią to zbyt rzadko.
Dlaczego? Pomoc psychologa ciągle jest kojarzona negatywnie - mamy zbyt wiele negatywnych przekonań i zbyt mało otwartą głowę... Może byłoby inaczej, gdyby chorzy zaraz po diagnozie byli kierowani na konsultację. A nie są. To ewidentna wina i odpowiedzialność lekarzy onkologów, którzy nie doceniają tego rodzaju pomocy oraz sami maja negatywne przekonania na jej temat... |
Teresa1957 (offline) |
Post #5 06-01-2012 - 19:13:00 |
Kraśnik |
|
Tola (offline) |
Post #6 14-03-2012 - 19:53:46 |
Chojnice |
Uważam ,że najważniejszy jest pierwszy okres leczenia i pierwsze kontakty z onkologiem. Dla mnie był to nieprzyjemny czas. Na pierwszej wizycie po zabiegu pan onkolog na wstępie oznajmił mi,że należy mi się tylko raz w roku mammografia i nic więcej . Czyli co?nawet jak coś będzie się działo to on palcem nie kiwnie ? i stosuje się do tego .Dodał też niby żartobliwie,że na radio to pani sobie nie zasłużyła .Dla mnie w tym momencie nie było to zabawne. Najbardziej mnie wkurza takie traktowanie nas, nie jak chorego człowieka tylko jak stare połamane niepotrzebne krzesło.
Zawsze się cieszę.bo cieszę się,że żyję!!! |
braja (offline) |
Post #7 14-03-2012 - 21:30:06 |
|
Ja miałam rozczarowujące spotkanie z psychologiem... Dowiedziałam sie o terapii Simontona i wydawało mi się, że to super pomysł. Znalazłam w necie adresy kilku osób z certyfikatem w moim mieście. tylko jedna z tych osób odpowiedziała na mojego maila. Poszłam na prywatną wizytę... młoda dziewczyna, która najwyraźniej bała się, bo to nie ona narzucała schemat spotkania, a ja przyszłam do niej z problemem. To głupie, ze ja laik byłam w stanie rozpoznac jej mowę ciała- skrzyzowane ręce, uciekające spojrzenie, rozpaczliwe próby pokierowania rozmową tak, zeby było według ksiązki. Głupio sie czułam, ale mimo to umówiłam sie na nastepne spotkanie. Na druga wizytę prywatną pani psycholog nie przyszła. Marzłam pod budynkiem przez 40 minut, sąsiedzi powiedzieli że gabinet był nieczynny cały dzień. Zero informacji czy przeprosin. Darowałam sobie dociekanie, uznając to za znak niebios.
Za jakieś 2 miesiące ta pani organizowała zajecia grupowe dla chorych. Tym razem za połowę sumy którą brała prywatnie. Moze lepiej jej wychodzi jak przerabia ćwiczenia według schematu. Nie miałam ochoty sprawdzać. Mam nadzieję, że uczestnicy mieli lepsze doswiadczenia niż ja. |
pola2005 (offline) |
Post #8 06-05-2012 - 13:34:21 |
Kraków |
Jedynym wsparciem psychologicznym jakie otrzymałam po usłyszeniu diagnozy,a raczej po przeczytanie wyniku mammografii to było właśnie to foru Amazonki.net.W internecie nie mogłam znaleźć nic konkretnego,wiadomo,że szukałam wtedy chaotycznie,strony amazonek to były tylko wiadomości co zorganizowały,skład zarządu itp. nie interesujace mnie rzeczy.Chyba coś podświadomie wyczuwałam,że w końcu znajdę,bo......poszłam do Reala i stanęłam przed stoiskiem z prasą,zaczęłam przeszukiwać wszystkie czasopisma,no i trafiłam na artykuł napisany przez jedną z pań Administratorek tej strony.Nie pamietam nazwiska,ale weszłam zaraz na tę stronę.Poczułam olbrzymią ulgę........dowiedziałam się bardzo dużo o chorobie i wszystkich aspektach dotyczących leczenia.To było dla mnie prawdziwe wsparcie psychologiczne.Nikt w w trakcie leczenia nie wsparł mnie psychologicznie.Po operacji nikt ze mną nie rozmawiał.Mąż się na mnie obraził i jeszcze mi dokopał psychiczne.Pomogły mi rozmowy z koleżankami z forum.Wypisanie się,wyżalenie....to tak,jakby mnie ktoś wysłuchał.Dodatkowym wsparciem i wiara,że należy wierzyć w lepsze dni był fragment wypowiedzi na forum jednej z pań,która opisywała jak teraz ,jakiś czas po operacji żyje.Że prowadzi aktywne życie,stara się codziennie biegać,żeby utrzymać dobrą formę.Wtedy dotarło do mnie,że również tak może wygladać moje życie po leczeniu.Wzajemne wsparcie w ciężkich chwilach otrzymane tutaj więcej znaczy niż,jakby ktoś tylko wypowiadał słowa pocieszenia.Bo tutaj każda z nas to przeżyła sama.Pamięta przerażenie,zagubienie,jakiś wstyd,potrzebę wypowiedzenia sie,rozpędzenie czarnych myśli.No i teraz również potrzebne jest wsparcie...jak dalej żyć z tym balastem.Teraz jest ok,jak bedzie źle to poproszę w odpowiednim miejscu na forum,abyście trzymały za mnie kciuki
![]() |
Halinka (offline) |
Post #10 06-05-2012 - 21:27:12 |
|
Polu - i nie tylko, ja sobie myślę, że po prostu najwięcej otuchy doda nam zawsze - w każdej trudnej życiowej sytuacji - ktoś, kto już przeżył to, czego się boimy
![]() Ja miałam to szczęście, że gdy po raz pierwszy odjęto mi pierś, do starszej pani leżącej na sąsiednim łóżku (z innej przyczyny) przychodziła w odwiedziny sąsiadka-amazonka będąca już kilka lat po zabiegu - i to ona, tuż po operacji, taką zwyczajną rozmową oswoiła pewnie mój strach (choć wydaje mi się, że niewiele go w sobie miałam) - jej wierzyłam, bo ona to przeżyła i była zdrowa, zadowolona z życia i uśmiechnięta ![]() Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 06-05-2012 - 21:30:47 przez Halinka. |
pola2005 (offline) |
Post #11 07-05-2012 - 09:43:16 |
Kraków |
Całkiem możliwe,że to było z b.angel.Było to w piśmie,którego ja systematycznie nie czytam.Już nie pamietam,kiedyś chciałam go odnaleźć,ale..jak kamień w wodę.Najważniejsze dla mnie,że trafiłam tutaj w kilka dni po diagnozie.....jak mnie kolezanki przywitały kwiatkami i pocieszaczami zupełnie inaczej się poczułam,już nie taka samotna.No i tu jestem..i będę
![]() |
mona1311 (offline) |
Post #12 01-12-2012 - 11:31:13 |
|
Ja weszłam do fotografa (młody chłopak ok 30) i powiedziałam : mam raka, jestem łysa, świat jest do dupy a Pan ma wyciągnąć z tego piękno. I fundnełam sobie sesję fotograficzną którą zawsze chciałam mieć. Taką profesjonalną z makijarzystką. W huście, perułce i również na łyso.
![]() ps. psycholog u któego byłam prywatnie raz niewiele mi pomógł....po prostu poryczłam u niego....mogę ryczej w domu - potem nikt mnie i mojej opuchniętej twarzy nie ogląda ![]() |
lulu (offline) |
Post #13 01-12-2012 - 11:46:13 |
k/Kwidzyna |
Monia brak mi słów ... jesteś wspaniała
![]() ![]() ![]() ![]() Na Forum od 07 lutego 2008 2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu 2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna ![]() |
jolitka121968 (offline) |
Post #17 06-12-2012 - 21:18:57 |
Stalowa Wola |
Bardzo kobiece.My mimo okaleczonych piersi,łysych łbów,zawsze jesteśmy kobietami .Monia jesteś super odważną ,zapewne śliczną młodą KOBIETĄ.Pozdrawiam serdecznie.
![]() |