Ania - no to mam raka

Wysłane przez fianiebieska 

fianiebieska (offline)

Post #1

12-09-2015 - 18:54:05

Warszawa 

Dostałam wstępne wyniki biopsji, rak inwazyjny. We wtorek konsylium i mają zadzwonić co dalej. Guz jest mały, więc najpierw operacja, prawdopodobnie mastektomia radykalna. Co do mojego samopoczucia, to wszystko jest takie nierzeczywiste... Jestem trochę rozżalona, ale nie załamana, aż się dziwię oczko



fianiebieska opowiada

Rudzia (offline)

Post #2

12-09-2015 - 21:18:21

Warszawa 

Aniu buziak
Hmm... no tak, masz raka... ale już za chwilkę, już za momencik go nie będzie, będzie tylko wspomnieniem...
Nie jest to "łut szczęścia" ale taki porządny kop od życia i trzeba go godnie przyjąć...
Nie obrażając się, nie obwiniać... ale stawić mu czoła!!! I zagrać na nosie!!!!
Grunt to dobrze sobie poukładać w główce, nie dać się żadnym "demonom"!!!
A Ty Kochana już mocno stąpasz i już łapiesz "gada" za rogi!!!tak
Duża buźkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa





"Cha do dhuin doras nach d’fhosgail doras"

Wandka (offline)

Post #3

12-09-2015 - 21:46:09

Warszawa 

Hej, hej Aniu daj mu kopa i nie pokaż mu, ze się go boisz. Pomyśl sobie, że jesteś petardą i nie dasz się zastraszyć wstrętnej gadziniekwiatek



fianiebieska (offline)

Post #4

13-09-2015 - 00:10:35

Warszawa 

Sama choroba mnie nie dobija, ale np reakcje znajomych tak, dziś dostałam obszerny wykład na temat spisku koncernów farmaceutycznych, które ukrywają fakt, że rak to po prostu grzyb, całkowicie uleczalny przez np picie soku z buraków... Chce mi się walić głową w ścianę



fianiebieska opowiada

Wandka (offline)

Post #5

13-09-2015 - 00:56:31

Warszawa 

Ciekawe, czy ci znajomi, którzy udzielają takich porad w momencie diagnozy "RAK" zastosowaliby powyższe metody leczenia???? u siebie. Najlepiej w takiej sytuacji wysłuchać, nie komentować a robić swoje.



Kass (offline)

Post #6

13-09-2015 - 02:23:15

 

Fia pociesza zgadzam sie z Wandka, najlepiej wysluchac i robic swoje.. z zasady proba dyskusji w takim wypadku konczy sie tym, ze znajomy/a sie smiertelnie obraza.. winking smiley

Trzymam mocno kciuki we wtorek. Jesli guz maly, to moze chemia Cie ominie..? Tak czy siak, dobrze, ze juz niedlugo zaczniesz leczenie, najbardziej frustrujace jest czekanie.

buziak





lulu (offline)

Post #7

13-09-2015 - 19:55:40

k/Kwidzyna 

Fia pogoń takich znajomych. To świetny czas na weryfikację otoczenia. Mądrych zostaw, głupich wywal.



Na Forum od 07 lutego 2008

2007 amputacja prawej piersi, 5 lat na Tamoksyfenie, Egistrozolu, Mamostrolu
2015 amputacja lewej piersi, 4xAC, rok Herceptyna
Nigdy nie jedz do syta. Jedna trzecia żołądka dla pokarmu, jedna trzecia dla napoju, jedna trzecia dla ducha.
je

fianiebieska (offline)

Post #8

13-09-2015 - 21:20:10

Warszawa 

Strasznie się zdenerwowałam, tym bardziej, że od lat niejako jestem w temacie, moja mama 7 lat chorowała na raka, a tu takie mądrości



fianiebieska opowiada

czeremcha (offline)

Post #9

13-09-2015 - 22:52:39

pod Opolem 

Mi z kolei próbowano wmówić, że mimo tego, że uważam inaczej - jednak mam początki depresji, że na pewno przeżywam utratę włosów, że przecież dla każdej kobiety to jest cios, że na pewno ukrywam potrzebę pogadania, bo na pewno chcę, a twierdzę że nie...

A jednocześnie ta sama osoba częstowała mnie historiami jak to jej mamie po radioterapii skleił się przełyk, jak to wujkowi w trakcie leczenia włosy zupełnie wypadły /wraz z brwiami i rzęsami/ i nigdy już nie odrosły...

No ręce opadają.

Rozmawiaj tu z taką, bo cię na pewno pocieszy jak nikt...

Unikam jej i tyle.

Ty też tak rób, bo innej rady nie ma. Nie mamy teraz nastroju na podtrzymywanie innych na duchu i udowadnianie im, że nie mają racji...

Co nie zmienia faktu, że sok z kiszonych buraków to fajna rzecz. Hemoglobinę i czerwone ciałka podczas całego czasu trwania chemii miałam wzorcowe, a poza tym - jest kwaśny, a tylko kwaśne jedzenie i picie smakuje :-)


Ania



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 13-09-2015 - 22:54:36 przez czeremcha.

Wandka (offline)

Post #10

13-09-2015 - 23:09:19

Warszawa 

Bardzo wesoło wspominam pierwszą czerwoną chemię FEC a byłam już po 4 taxanach. Jedna z Pań, która też miała jakiś wlew i zobaczyła 4 worki zawieszone dla mnie cały czas opowiadała o strasznych skutkach ubocznych tejże chemii, że na czerwony kolor to jej się niedobrze robi itd. Ciagle patrzyła na mnie i pytała "czy nic mi nie jest, czy nie robi mi się słabo jeszcze, czy nie mdli". Tak mnie to wkurzyło, że w końcu powiedziałam "proszę pani ja nie rozumiem po co mnie Pani o to pyta. Czuję posmak w buzi dobrego wina czerwonego, które uwielbiam, kolor również jest klarowny a czuję się świetnie". Nie rozumiem tej Pani, ponieważ zamiast pocieszyć, że wszystko jest do przeżycia i zaraz będę śmigała do domku to potrafi dołować kogoś za pierwszym wlewem.
wnerwiony



fianiebieska (offline)

Post #11

13-09-2015 - 23:09:55

Warszawa 

mychula (offline)

Post #12

14-09-2015 - 08:58:17

 

ja też pamiętam na pierwszej chemii rozmawiałam sobie z taką starszą sympatyczną Panią, zaczełąm żartowac na jakiś temat i zaśmiałam sie a inna Pani zmieryzła mnie takim mrożącym spojrzeniem że mi w pięty poszło... na chemii chyba nie wypada sie śmiać winking smiley

a opowiadania z serii "jak to Kowalski cierpiał jak umierał na raka" to u mnie codzienność...bezcenne!!!

a z kolei weryfikacja znajomości - dla mnie szok...czasem czuje sie jak trędowata gdy znajomi, dobrzy znajomi potrafią mnie minąć na ulicy, czy przebywając ze mną w jednym miejscu nie zamienią ze mną ani słowa!!!!

Fia- Tobie życze wszystkiego dobrego!!!





...W przeciwnościach jest też życia sens i smak...póki miłość jest w nas..."

fianiebieska (offline)

Post #13

14-09-2015 - 09:47:37

Warszawa 

Dziękuję mychula :-)
Najbardziej chyba boję się chemii, tak cichutko liczę, że może mnie ominie...

edit: scalono posty; w przypadku gdy nie minie 15 minut od ostatnio napisanego postu a chcemy coś dopisać, bądź poprawić używamy funkcji zmień oczko



fianiebieska opowiada





Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 14-09-2015 - 09:50:40 przez myszka.

Maura (offline)

Post #14

14-09-2015 - 10:35:14

wroclaw 

A moj ostatni wlew chcialam zakonczyc ladnie...zegnam sie z milymi pielegniarkami buzia moja rozesmiana bo zaliczylam bez wiekszych problemow ostatni etap leczenia w moim przypadku i jakbym skrzydel dostala...to prawda tam nie mozna sie smiac- wszyscy mi sie przygladaja ...a pani pod kroplowka obok ......na to..... i taka pani rozesmiana ze nic juz lekarze nie przewiduja dla mnie? W pierwszej chwili nie zrozumialam ale jak widze mine tej kobiety jakby sypala ziemie na moja trumne i powtarza swoje pytanie grobowym glosem...zaskoczylam!!! Uznala ze ja juz umieram i dlatego zostawili mnie lekarze w spokoju chichot a ja sie z tego ciesze....radocha



Al_la (offline)

Post #15

14-09-2015 - 11:31:51

k/Warszawy 

Fia, musisz się uodpornić na "dobre rady" i "pocieszanki" oczko
Z nami pogadaj, zastąpimy znajomych, a może zostaniemy w Twoim sercu na dłużej... serce





W najgorszych chwilach mego życia zawsze mogłem liczyć na przyjaciół.
Odtąd wiem, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to poprosić o pomoc. Paulo Coelho




Przewodowy NST, G2, T3N0Mx, TNBC, 6 x FEC (3 przed operacją), yT2N0Mx

anna67 (offline)

Post #16

14-09-2015 - 13:21:33

Warszawa 

Aniu , tu Ania smiling smiley

ja się dowiedziałam o raku 13 marca tego roku i wiesz co ? dzisiaj jestem już po chemiach i nawet po operacji - czas goi rany smiling smiley dzisiaj zapominam często o tym, że coś mi dolega .... chociaż - już mi chyba nic nie dolega skoro raka wycięli smiling smiley)))))

Pozdrawiam i trzymam kciuki żeby i u Ciebie to wszystko poszło tak szybko i sprawnie jak u mnie smiling smiley

fianiebieska (offline)

Post #17

14-09-2015 - 13:31:03

Warszawa 

Dziewczyny dzięki buziak jak to dobrze że jest takie miejsce jak to forum

Maura śmiech

Mam jedną koleżankę, która myśli że ja już jedną nogą po tamtej stronie, nie śpi z nerwów i jest załamana gorzej ode mnie, jeszcze, hm, musiałam ją pocieszać



fianiebieska opowiada

Maura (offline)

Post #18

14-09-2015 - 14:02:26

wroclaw 

Cytuj
fianiebieska
Dziewczyny dzięki buziak jak to dobrze że jest takie miejsce jak to forum

Maura śmiech

Mam jedną koleżankę, która myśli że ja już jedną nogą po tamtej stronie, nie śpi z nerwów i jest załamana gorzej ode mnie, jeszcze, hm, musiałam ją pocieszać
Bo powszechna opinia to... rak =wyrok tylko bez daty wykonania.I juz widza nas na marach,wspolczuja i wyrazaja wspolczucie jak tylko moga ...spojrzeniami litosciwymi chocby.Niedlugo wyjezdzam z kraju do pracy - planuje dopiero swieta w domu...i wiem co bede myslec jak zgine sasiadom z oczu - hospicjum albo juz urna radocha



Kass (offline)

Post #19

14-09-2015 - 14:06:57

 

Dziewczyny.. widze, ze dobrze Wam w tej Irlandii.. smiling smiley my sie z mezem zastanawiamy nad wyspami (Irlandia, Szkocja, polnocna Anglia), ale mam kolezanke, ktora musiala wrocic do Polski, bo z praca w Irlandii bylo kiepsko. Faktycznie da sie wyczuc, z jest kryzys? Czy to kwestia tego, co sie robi..?





magenta (offline)

Post #20

14-09-2015 - 21:41:56

Warszawa 

Hej Fia smiling smiley

Ja tez przezylam "dobre rady znajmych" Mnie do szalu doprowadzalo pytanie: Skad to masz, skad ten rak? Nosz I co tu odpowiedziec na taki zaczep??? Ja mówiłam: bo jestem wybrana smiling smiley także ten tego plotki byly, ze mam mega depreche winking smiley




Życie jest małą ściemniarą,
francą, wróblicą, cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi idź!

dziubas (offline)

Post #21

15-09-2015 - 04:02:56

Gdańsk 

Cytuj
fianiebieska
Sama choroba mnie nie dobija, ale np reakcje znajomych tak, dziś dostałam obszerny wykład na temat spisku koncernów farmaceutycznych, które ukrywają fakt, że rak to po prostu grzyb, całkowicie uleczalny przez np picie soku z buraków... Chce mi się walić głową w ścianę
Jestem Aniu po twojej stronie i nie chcę cie przekonywac o racji znajomych... ale...taka mi refleksja przyszła do głowy o 3.30 nad ranem.Ja na forum trafiłam krótko po, ale juz po operacji. Jak dowiedziałam sie o gadzie i co mniej wiecej mnie czeka szperalam w necie szukajac informacji, wskazówek. Ale niektórzy moi znajomi, a mam to szczescie, ze dzis nie potrafie wskazac ani jednej osoby z tego grona, któraby tak sie przestraszyła moja sytuacją, ze zaczeła mnie unikac, a wiec moi znajomi tez przynosili rózne pomoce w postaci dobrych rad, odpowiedniej literatury i pocieszenia, ze ten i ów poradził sobie z ta choroba. Zmierzam do tego, ze dostałam tez min ksiazke która teraz stoi na pólce na wyciagniecie reki a przyznam ze nie przeczytałam jej calej uważnie tylko pewne fragmenty dłuzsze czy krótsze i ogólnie ja przejrzałam. Byłam zdecydowana na operację i to dlatego. Otóż ta ksiażka to "wygrać z rakiem" napisana przez Anatola Rybczyńskiego chirurga-onkologa czy moze juz przez jego wspólpracowników wydana przez Optymalne Media z Sosnowca w 2006r. I tam sa przedstawioine wyniki jego badań z których wlasnie wynika ze nowotwór to grzyb. Ciekawych tego podejścia zachecam do zglebienia tej kwestii. Nie smiałabym nikogo namawiac jednak do zrezygnowania z tradycyjnego leczenia.





rak przewodowy, G1, wym. 0,8x0,6x0,9 cm, ER 95%, PgR 10%, Her2-neg, Ki67 1%, w wartowniku mikroprzerzut, pT1bN1(sn)Mx, operacja oszczędzająca z biopsja wartownika, radioterapia 25x, brachyterpia, hormonoterapia-tamoxiffen do 10lat
po 8,5 roku rak endometrium, operacja unowoczesniona z resekcja macicy, przydatków, węzłów biodrowych i brzusznych i wyrostka robaczkowego, rak pierwotny, rokowania dobre, stan zaraz po operacji i póżniej - bardzo dobry, oblgatoryjnie naświetlania - wybrałam narazie tylko brachyterapię, na kikut macicy, do tamoxiffenu juz nie wróciłam

doubleD (offline)

Post #22

15-09-2015 - 11:09:21

London 

ja wszystkich 'martwiacych sie i dramatyzujacych' po prostu zostawilam za soba. nie mialam czasu na obcieranie nosow i poprawe samopoczucia narcyzow ktorzy sa az tak zapatrzeni w siebie, ze musza mnie ciagnac do swojego dolu zeby sie poczuc lepiej. moje zachowanie nie bylo ani mile ani grzeczne ale efektywne, i dlatego tez bardzo niewiele osob dowiedzialo sie bezposrednio ode mnie ze mam raka, nie mialam ochoty na dyskusje i stawianie wszystkich i siebie i ich w sytuacji kiedy nikt nie wie co powiedziec.

Ania, powodzenia! co do 'naturalnych' metod leczenia i spiskow koncernow farmaceutyczynych... jeden z bardziej efektywnych chemioterapeutykow, taxol, to lek jak najbardziej naturalny ;-) co warto pamietac, to idea pacjenta onkologicznego zawieszonego nad toaleta rodem z filmow z lat 80tych zostala juz dawno wyparta przez nowoczesne antyemetyki i reszte lekow ktore pozwalaja calkiem normalnie przezyc chemioterapie. to samo z operacja, nikt juz nie opowiada bzdur o tym jakoby lezenie w lozku i robienie z siebie inwalidy pomagalo na cokolwiek... ale jesli lezenie w lozku jest tym co wydaje sie sluszne w danej chwili to jak najbardziej jestem za grinning smiley

fianiebieska (offline)

Post #23

15-09-2015 - 16:00:39

Warszawa 

Dzwoniła moja lekarka, rak g2 hormononiezależny, proponowane leczenie dość drastyczne z racji mutacji brca2, obustronna mastektomia, chemia dwa rodzaje w sumie 24 tyg, usunięcie jajników niezdecydowany jestem trochę podłamana, jutro odbieram szczegółowy wynik biopsji



fianiebieska opowiada

fianiebieska (offline)

Post #24

15-09-2015 - 16:17:54

Warszawa 

Boję się jak cholera



fianiebieska opowiada

doubleD (offline)

Post #25

15-09-2015 - 16:27:30

London 

wszystkie sie balysmy i jest to jak najbardziej normalne! zwlaszcza na etapie podejmowania decyzji co do leczenia i rozwazania wszystkich opcji. nie wiem ile masz lat ale ususniecie jajnikow w przypadku mutacji ma sens dopiero po 40stce wiec moze sie okazac ze jest szansa jeszcze o tym nie myslec.

zapytaj o mozliwosc natychmiastowej rekonstrukcji, jesli leczenie ma sie zaczac od operacji to taka opcja moze byc jak najbardziej mozliwa. mi bardzo pomoglo ze zaczelam wlasnie od tego, chemie zaczynalam z nowymi piersiami co akurat mi psychicznie bardzo pomoglo.

fianiebieska (offline)

Post #26

15-09-2015 - 16:34:13

Warszawa 

Kass (offline)

Post #27

15-09-2015 - 17:08:06

 

Fia, usuniecie jajnikow mozesz chyba na razie polozyc gdzies na wyzsza polke, a skupic sie na piersiach. Tak, jak pisze doubleD, porozmawiaj o tym, jaka jest mozliwosc mastektomii z jednoczesna rekonstrukcja. To, ze w Polsce to akurat rzadko sie wykonuje, nie znaczy, ze jest to niemozliwe. 2 rodzaje chemii akurat wiekszosc dziewczyny przechodzi, i jest to do zniesienia, szczegolnie jesli skorzystasz ze skarbnicy wiedzy, jaka jest forum, i odpowiednio sie do tego przygotujesz.

Najwazniejsze, to ulozyc sobie plan i po kolei odchaczac zaliczone punkty. A w miedzyczasie starac sie sobie tak ulozyc zycie, zeby leczenie nam jak najmniej zmienilo rytm. Latwiej jest to w ten sposob przejsc.

Bedzie dobrze. buziak

Wklej pelny opis biopsji jutro, jak juz go bedziesz miala.





fianiebieska (offline)

Post #28

15-09-2015 - 17:09:48

Warszawa 

marzusia (offline)

Post #29

15-09-2015 - 21:58:01

Cieszyn 

cześć,a her 2 masz ujemny? jak wysoką ustalili Ci hormonozależność?



fianiebieska (offline)

Post #30

15-09-2015 - 22:03:58

Warszawa 

Jutro będę miała dokłdne wyniki w ręce, ale z tego co zrozumiałam hormononiezależny, her ujemny, czyli chyba jestem potrójnie negatywna, szlag by to



fianiebieska opowiada

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować

Użytkownicy online

Gości: 406
Największa liczba użytkowników online: 77 dnia 11-10-2011
Największa liczba gości online: 134213 dnia 15-09-2024