Nasz Ekspert
Justyna Kędziora-Antkowiak
psycholog, psychoterapeutka w trakcie szkolenia w nurcie psychoterapii systemowej. Ukończyła podstawowe szkolenie terapeutyczne w nurcie Analizy Transakcyjnej i Kurs Postawowy Terapii Systemowej w Wielkopolskim Towarzystwie Terapii Systemowej w Poznaniu. Jest absolwentką Intensywnego Kursu Interwencji Kryzysowej organizowanego przez Grupę ARCAN. Obecnie studiuje podyplomowo psychoonkologię na Uniwersytecie SWPS. Doświadczenie kliniczne zdobywa od 10 lat w codziennej pracy psychologa w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Pracuje z osobami doświadczającymi kryzysu w różnych obszarach, a także doświadczającymi trudności w radzeniu sobie z wyzwaniami życia codziennego. W swojej pracy stara się koncentrować na zasobach, które ułatwiają samodzielne osiąganie równowagi.
-
Szok, niedowierzanie, zaprzeczanie – te trzy słowa prawdopodobnie dość dobrze oddają stan, w jakim znajduje się zdecydowana większość kobiet mierzących się z diagnozą choroby nowotworowej. Moment rozpoznania choroby, i rozpoczęcia wymagającego, trudnego i długotrwałego leczenia, jest często związany z silnym niepokojem i lękiem, które trudno porównać do jakichkolwiek dotychczasowych doświadczeń. Z drugiej strony, moment ten może stanowić początek niesamowitej wręcz mobilizacji sił osoby chorej i jej najbliższych – zarówno w zakresie życia domowego, nowego podziału ról i obowiązków, technicznych aspektów organizacji leczenia, jak i w wymiarze emocjonalnym. Chwila, w której mierzymy się z wiadomością o rozpoznaniu choroby, to czas silnego zbliżenia między członkami najbliższej rodziny, jednocześnie mocno odgradzający nas od reszty świata. W niepokoju i niepewności czasu związanego z leczeniem, łatwiej funkcjonujemy w znanych sobie schematach zachowań. Jedno jest jednak (prawie) pewne: czas diagnozy i rozpoczęcia leczenia, to rzadko czas dbałości o intymny charakter relacji w związku. Strach o powodzenie leczenia jest na tyle silny, że „rozlewa się” na wiele sfer naszego życia – powodując, że wydają nam się mniej ważne. To naturalne, że myślenie o intymnej, seksualnej sferze związku, czy realizowanie się w niej nie jest w tym czasie naszym największym zmartwieniem. Dlaczego więc warto o nią dbać i o niej rozmawiać?