Avatar

Przebieg choroby

Oj! Jeszcze mnie ściska w dołku! :(

W sierpniu wyczułam guzek i tak jak większość z was miałam nadzieję, że tylko tak mi się wydaje.
Ale wcale nie chciał zniknąć, więc wybrałam się do ginekologa - endokrynologa. Pani dr stwierdziła, że to malutki nieszkodliwy guzek. Więc nabrałam otuchy. Ale zleciła mi usg.
Radiolog wcale nie był zadowolony - jego mina mnie rozlożyła. No i wysłał na biopsję.
Wynik biopsji cienkoigłowej: brak komórek rakowych. Znowu radość! i znowu ALE: proszę na wszelki wypadek zrobić biopsję gruboigłową, bo cienkoigłowa daje "tylko" 95% pewność.
I tak z przypadku trafiłam do dr Bociana - chirurga onkologii. On stwierdził, ze mieszczę się w "granicach", bo guz 18mmx10mm można usunąć przez biopsję mammotoniczną, więc jak będzie niezłośliwy, to dobrze, a jak złośliwy, to i tak go nie będzie. Znowu radość!
Lekarz radiolog przy zabiegu strasznie się namęczył. Przez półtorej godziny walczył z gadem, ktory wcale nie chciał się ode mnie odczepić, a znieczulenie już przestawało działać. A ja patrzyłam w sufit i widziałam obraz św. Charbela i św. Jana Pawła II -modliłam się. Na koniec lekarz mnie pocieszył, że te twarde to najczęsciej łagodne. Trochę poprawił mi humor.
No i wynik biopsji: rak inwazyjny (NST) G-1 mammae. Kategoria B5.