Avatar

Ostatnie wypowiedzi na forum:

  • 10-08-2018

    Hej Agania, Jestem troszkę starsza od Ciebie (rocznik 77) ale doskonale Ciebie rozumiem. Tyle jeszcze do zrobienia w życiu, tyle wspaniałości na nas czeka, cudownych chwil... tyle mamy planów, a tu takie g... się przypałętało. I jest nas coraz więcej i więcej. Czy ktoś jest wierzący, czy nie - nie ma to najmniejszego znaczenia bo co człowiek, to inne podejście do choróbska. Ja w momencie, gdy dowiedziałam się że mam tego cholernego skorupiaka, też się załamałam. Płakałam jak bóbr całymi dniami, praktycznie straciłam chęci do życia. Trwało to jakieś 2-3 tygodnie, ten stan... a potem po prostu weszłam w "trybiki" maszyny pt. leczenie, no i od tej chwili zamiast skupiać się na tym, co mnie czeka, przeszłam na podejście zadaniowe: najpierw przeżyć chemię jak najlepiej... potem przetrwać operację jak najlepiej... potem przetrwać radioterapię... i tak dalej. Skupiłam się na małych przyjemnościach. Dobre kosmetyki, nowe ciuchy, dobre jedzenie. W trakcie chemii robiłam wszystko, żeby dostarczać sobie maksimum relaksu i przyjemności. Objadałam się lodami, bo nie było mi po nich niedobrze Miałam najdziwniejsze zachcianki, jak kobieta w ciąży. A to ogórki małosolne, a to pulpeciki z indyka, a to ryba z folii z piekarnika. Dużo warzyw, dużo owoców. Rozpieszczałam samą siebie. Dawałam sobie wszystko to, czego mi się zachciało. W trakcie całej chemii pracowałam., nawet tej czerwonej tj. pierwsze 3 dni po wlewie leżałam plackiem w domu, ale potem wracałam do pracy i po prostu w ferworze pracy zapominałam o raku. Włosy mi nie wypadły bo korzystałam z czepka Paxman, całkiem nieźle się spisał. Ale nawet jeśli nie będziesz korzystać z tego wynalazku to są przepiękne peruki na rynku, babki wyglądają w nich bosko. Kup sobie najładniejszą jaką znajdziesz i głowa do góry. Włosy odrastają mocniejsze, gęstsze, piękniejsze. Brwi, rzęsy też odrastają. Cera po chemii jest młodsza niż kiedykolwiek. Chemia jest straszna, owszem, ale... to taka trochę hardcorowa kuracja odmładzająca. To tak na pocieszenie Operacja po chemii to była, można powiedzieć - przyjemność... mimo że przed operacją też ryczałam jak bóbr bo okazało się, że muszę mieć całkowitą mastektomię (mój guz miał 26 mm i niewiele się zmniejszył po chemii) a rekonstrukcję będę mogła mieć dopiero po roku od zakończenia radioterapii, więc miałam w perspektywie chodzenie ponad rok z jedną wielką piersią po jednej stronie (mam rozmiar D!), i denerwującą silikonową protezką po drugiej stronie. Po operacji była radioterapia która już w ogóle była jak sanatorium, luzik totalny i teraz mam prawie zero śladów po radio (poza smugą na płucach ale ponoć to normalne i nie czuję tego). Po radioterapii została mi tylko hormonoterapia. W chwili obecnej jestem już tuż przed rekonstrukcją, nie mogę się doczekać. Przetrwałam ponad rok z silikonową protezką która wkurza mnie niemiłosiernie.... niestety w międzyczasie okazało się, że mam również ślady tych cholernych komórek rakowych w kościach a więc do hormonoterapii doszły mi wlewy z kwasu zoledronowego (nie mam żadnych dolegliwości, nic mnie nie boli a więc nie trzeba u mnie stosować innych, bardziej drastycznych środków). Chyba hormonoterapia blokuje mi rozrost zmian w kościach, bo z tego co pamiętam miałam bóle kostne tuż przed rozpoczęciem całego leczenia, jeszcze przed chemią, a ustały one zupełnie po wprowadzeniu hormonoterapii właśnie. No i co... po odkryciu że część kośćca jest zajęta, też miałam prawo się totalnie załamać. I tak było, ale tym razem płakałam tylko 1 dzień (dosłownie!), a potem powiedziałam sobie tak: chrzanię to! Co będzie, to będzie. Jeśli mam zejść z tego świata, to zejdę, a jeśli jeszcze nie, to... no to super Zobaczysz, nie taki diabeł straszny jak się wydaje. A podczas leczenia poznasz "towarzyszki niedoli" - cudowne osoby, które będą Ciebie wspierać. Aha, i najlepiej chrzań wszystkich "życzliwych" którzy będą wiecznie pytać jak się czujesz, straszyć i przypominać ci o raku i o tym co ci wolno a czego nie wolno, co wyczytali w necie a co im ktoś tam znajomy powiedział. Najlepiej odcinać się od takich osób, tylko ściągają naszą energię w dół.

    cały wątek

  • 06-06-2018

    To kwestia ustąpienia stresu zwiążanego z diagnozą i operacją i leczeniem. Pamiętacie dziewczyny, jak w ubiegłym roku pisałam o zwiększonym libido po kombinacji IA (egistrozol) + lucrin? Tomasz sprowadził mnie wówczas na ziemię powyższym wpisem, że to tylko kwestia ustąpienia stresu po leczeniu itp. Otóż pragnę obwieścić, że to chyba nie była kwestia ustąpienia stresu ponieważ minął już niemal rok od mojej operacji i ponad rok od zakończenia chemii, o leczeniu można powiedzieć już zapomniałam, no ok - przypominam sobie raz na 3 miesiące przy robieniu zastrzyku... a libido jak było wysokie, tak pozostało No więc to chyba jednak nie była kwestia ustąpienia stresu, haha. Piszę o tym żebyście wiedziały, że i takie, bardzo pozytywne, skutki uboczne zażywania IA mogą wystąpić. Ogólnie moje doświadczenia po prawie roku zażywania kombinacji egistrozol (codziennie) + Lucrin (zastrzyk raz na 3 miesiące): - nie przytyłam ani nie schudłam - humor mam doskonały - libido wysokie jak nigdy przedtem - brzuch mnie nie boli - endometrium nie rośnie (sprawdzane regulanie u gina) - uderzenia gorąca nadal są, ale na szczęście rzadziej (średnio raz dziennie) - kłopoty ze snem (głównie kilkakrotne wybudzanie się w nocy) pozostały (ale zmniejszają się, gdy biorę magnez) - nie mam bóli mięśniowych, stawowych itp. Innych skutków ubocznych brak

    cały wątek

  • 06-06-2018

    A bliznę można chyba jeszcze usunąć laserem, prawda?? Chirurg mi powiedział że w razie co, to nie będzie przeszkód do laserowego usuwania wszelkich blizn pooperacyjnych.

    cały wątek

  • 06-06-2018

    Właśnie nie to samo, do licha. w DIEP przenosi się samą tkankę tłuszczową z brzuszka, bez wycinania mięśnia Chyba ta metoda nie jest jeszcze aż taka popularna. Ale ja właśnie będę miała tego rodzaju rekonstrukcję. Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie pięknie

    cały wątek

  • 28-05-2018

    Dziewczyny, która miała robionego cycka metodą DIEP?? Mam zaplanowaną właśnie tą metodę... jestem podekscytowana i cieszę się że będę miała dwa w jednym (płaski brzuszek i nowy naturalny cyc) ale i trochę się boję

    cały wątek