
goja66 (offline)
Zobacz galerie użytkownika
Przebieg choroby
naciekający rak gruczołowy NST G2 według Elstona i Ellisa )
ER 30 % komórek TS 5/8 pozytywny )
PR 0% TS 0/8 (negatywny )
HER2 -0 (negatywny )
Ki67 18-20 %
stopień tworzenia pleomorfizm -3, liczba mitoz 1) oligobiopsja
CT3N1M0
Jak to mój były mąż czule o mnie mówił -ja to z tych co to "kołki .... można łamać..." ;)I w sumie oprócz jakichś tam drobnych przypadłości związanych z wiekiem i przekwitaniem nic się nia działo..
Dwa lata temu zoperowałam sobie ( sobie ?) guza na jajniku bo miałam go i miałam i miałam z 5 lat ..i już go nie chciałam mieć - bo zawsze nie był dobry czas na to ,żeby go usunąć..Bo to -"pani jest za młoda ,zeby usunać wszystko"-bo będzie sie pani gwałtownie starzeć..A bo to w pracy dużo pracy i nigdy dość dobry czas na no ,żeby pozostałe dziewczyny miałby przechlapane...Aż w końcu - męska decyzja - guz trochę zaczął rosnąć..menopauza zaczeła powoli mnie dopadać..-znalazłam czas-żeby się go pozbyć..Ale wszystko było ok-torbiel czekoladowa .Przy okazji miły doktor chlasnął mi obydwa jajowody-bo coś mu się nie podobały...ale wyniki w porządku ..Dobrze ,że wszystko inne już mu sie podobało..Albo może bardziej - dobrze ,że sie "po mnie bardziej nie rozglądnął"- bo kto wie co by jeszcze mi wyciał.
Potem - menopauza oczywiście mnie dopiero zaczęła męczyć -poprosiłam sama nieopatrznie o pomoc ginekologa- że może bedzie łatwiej żyć i pracować..I doktor pokiwał głową -mówiąc -ale sprawdzimy ,żeby nie było -jeszcze piersi -bo to ważne ..przed HTZ.
Do czego zmierzam -a no do tego,że w ubiegłym roku w lutym, miałam robione USG piersi i wszystko było ok.Troszkę próbowałam plastrów z hormonami-ale postanowiałam ,że czas dać naturze szansę i zacząć się starzeć.W międzyczasie zmieniłam pracę.Najpierw stres za stresem w poprzedniej firmie-bo to już było za dużo obowiązków jak na jednego człowieka.I w nowej też -bo nowa -bo wszystko nowe.I ta cholerna menopauza -która znowu zaczełą mi dokuczać:uerzenia gorąca, bezsenność.Tym razem poszłam już do mojej nowej ginekolog w ośrodku-a ona mówi ;Pani Małgosiu -a co się Pani tak męczy..dam tabletki -zapobiegną wszystki objawom,będzie się Pani lepiej czuła.Zbadała, zrobiła cytologię ,wszystko było ok.A to było w grudniu tamtego roku..wróciła "miesiączka "-ale było lepiej..
I wakacje w końcu..i urlopik w Hiszpanii...5 września wróciliśmy do domku..nastepnego dnia leżakowanie na sofie w pozycji na "omdlałą meduzę " i dziwne wrażenie ,że mi prawa pierś coś tak bardziej omdlała nawet i niżej wisi i ciężej niż zwykle...i taka cieplutka jakaś...Aleeee ...no przecież dwa dni temu grzałam co się na dało na plaży nad morzem śródziemnym...to cała jeszcze byłam cieplutka i opalona...cycek obmacany...jakaś lampeczka sie zamigotała ,ale szybko zgasła..No bo z grzechów głownych to troszkę przesunęłam sobie tabletki hormonalne -żeby czasem okresu nie dostać na urlopie...no to pewnie hormony zgłupiały, a cyc nie nądąża za nimi i za mną..I tak tydzień mi minął na "obmacywaniu " się -czy cyc wyrównał i czy już...tym bardziej ,że lewy nie miał tego problemu...
Tydzień później - to był już czas-żeby coś z tym zrobić -bo to już przegięcie - no w końcu położną jestem co nie ?z ginekologiem pracuję, nawet z dwoma ..ale,żeby jeszcze nie robić im kłopotu,poprosiłam swojego interniste o skierowanie na USG-bo coś chyba mam...ale doktor coś już się nie chciało,po pracy była,jedną nogą w domu...to i ja mówie ok...nic pilnego...poproszę ginekologa..
To był 13 września - tego dnia była i ginekolog i USG też -więc idealny dzień na zrobienie wszystkiego za jednym zamachem..Doktor pomacała i mówi :cholera -dziwne...Skierowanie dała do południa.Po południu USG- z pewną nieśmiałością pokazałam cycki drugiemu doktorowi -który jeździł głowicą bez końca.I też mówi :cholera -dziwne i duże..i dziwne..i faktycznie ucieplone....Kazał mi brać antybiotyk ,ten co mi rano ginekolog wypisała tak na wszelki wypadek...z komentarzem -że przecież ci nie zaszkodzi-ale może pomoże...może to zapalne...ale za mały odczyn i za długo sie ciągnie...Zdziwiony równie jak ja...że takie to duże ,bo 8cm x6 cmx2,5 cm..że nie czułam nic wcześniej ( przysięgam - nic nie czułam )...A ,że doktor w porządku bardzo - zaraz wykonał telefon do innego doktora -koleżanki co to w CO z cycków żyje ....i to co do tej pory było powoli -teraz przestało być powoli...zaczęłoooo się ....dziać.
Nie wiem ,czy dziś się uda dopisać cd..bo już dwa razy próbowałam i nie udało się .
Pisałam z 6 razy ,ale zjadło...no to jeszcze ra......znacie etap wielkich oczów - no to ja to miałam...na dole w CO kpernik-ku...to pewnie każdy{każda to ma....Wielkie wywalone oczy-bo ja nie....ja dziekuję...ja nie che.....ja tylko pizzę zamawiałam.....a nie guza...raka...nowotwór.....nic takiego....pizzę normalną pizzę z peperoni....bez pieczarek.....ale nie rakaaaaaa...never.....ever
:)
cdn...
CO im.M.Kopernika w Łodzi
lekarze:
Joanna Nowik
Piotr Pluta
Sylwia Kaźmierczak